• Facebook
  • Twitter
  • Google Plus
  • RSS
  • Mapa strony
Lakiernik

Styl rust, czyli nie bójmy się korozji

Styl rust, czyli nie bójmy się korozji

Rdza oswojona

Nie ma osoby na ulicy, która nie obejrzałaby się za… zardzewiałym po dach Oplem Asconą. Styl rust, czyli rdzawy, upowszechnił w Polsce Tomasz Stańczyk, właściciel tego niezwykłego pojazdu.

Pan Tomasz, prezes klubu fanów motoryzacji SCS Szczecinek, był najpewniej pierwszym w Polsce, który zamiast walczyć z rdzą postanowił ją wręcz zaprosić do swego auta. – Zabytkową Asconę kupiłem jakieś cztery lata temu od kolegi – mówi T. Stańczyk. Na początku miało to być tylko auto zastępcze na czas remontu innego wozu. Potem pojawił się pomysł tuningowania. Opel miał zadawać szyku na drodze, ale nikt chyba wówczas nie pomyślał, że w tak niecodzienny sposób.

– Oryginalny zielony lakier prezentował się na oplu fatalnie i wiedziałem, że na pewno go zmienię – wspomina pan Tomasz. Początkowo samochód miał zostać pomalowany w tradycyjny sposób. – Zastanawiałem się tylko, czy może nie pokryć go matową farbą – dodaje właściciel auta. Traf chciał, że akurat wtedy natrafił w internecie na zagraniczne strony i fora poświęcone stylowi rust. Jak sama nazwa wskazuje (rust po angielsku znaczy rdza) dotyczyły one sposobów pokrycia pojazdów… pięknym rdzawym nalotem.

Nie ma chyba kierowcy, który nie walczyłby na co dzień z rdzą zżerającą nasze auta. Bąble na lakierze, korozja wyżerająca podwozie, rdzawe zacieki na karoserii, słowem koszmar każdego fana czterech kółek. Producenci stają na głowie, aby jak najlepiej zabezpieczyć wozy przed wszędobylską rdzą, która prędzej czy później i tak zwycięży (no chyba, że ktoś lubi enerdowskie trabanty).

Decyzja pana Tomasza, aby pokryć swój nowy nabytek rdzą zaskoczyła więc wielu. – Robotę zacząłem od pokrycia całej karoserii specjalną galaretką do usuwania lakieru – mówi. Środek działa błyskawicznie i jest bardzo skuteczny. Zużyto 12 puszek tego specyfiku. Po kwadransie działania lakier można zdrapać szpachelką. – Niektórzy preferują używanie szlifierek kątowych, które są znacznie szybsze, ale mogą doprowadzić do pofałdowania blach, a wtedy nie ma już takiego efektu – wyjaśnia nasz rozmówca.

Było to pracochłonne zajęcie. Dokładne oczyszczenie Ascony zajęło tydzień pracy po kilka godzin dziennie. Efekt był oszałamiający – oczom wszystkich ukazał się „goły”, lśniący srebrzystą blachą opel. – Po kilku latach doświadczeń wiem już, że do stylu rust najlepiej nadają się auta bezwypadkowe – mówi T. Stańczyk. – Po zdjęciu lakieru widać bowiem wszystkie ubytki i niedoskonałości karoserii, ślady po spawaniu, czy wyklepywaniu. Takie nadwozie nie prezentuje się za ładnie.

Do wykonania pozostał najtrudniejszy etap – jak tu zaprosić do współpracy rdzę, tak aby auto pokryła pięknym, równym nalotem? – Najpierw spróbowałem polewać opla zwykłą wodą, potem roztworem kwasu z akumulatora – śmieje się pan Tomasz i przyznaje, że wszystkiego próbował metodą prób i błędów. Dało to średnie efekty, rdza jakoś nie paliła się do roboty. – Zaczęliśmy się wtedy zastanawiać, co też najbardziej szkodzi naszym wozom i oczywiście szybko wpadliśmy na to, że sól, którą zimą obficie sypie się nasze ulice – mówi właściciel.

Przygotował wodny roztwór soli (5 litrów na kilogram) i po prostu umył tym opla. Auto postało całą noc, a solanka zrobiła swoje. – Wystarczyło kilkanaście godzin, a cała karoseria była dokładnie zmieniona – mówi T. Stańczyk. – Rdzawy nalot był niemal wszędzie. Od kilku lat po tym zabiegu wygląd Ascony praktycznie już się nie zmienił, szef SCS Szczecinke „nakarmił” tylko rdzę solanką w miejscach, gdzie nie dotarła za pierwszym razem, aby pojazd prezentował się bez plamek. Teraz mycie już auta odpada.

Gwoli ścisłości dodajmy, że to nie jedyne zabiegi tuningowe, jaki poddano Asconę. Sercem wozu jest potężny trzylitrowy silnik przełożony z opla senatora o mocy 204 koni mechanicznych. Ten motor potrafi nieźle „rozbujać” prawie 30-letniego staruszka. O pneumatycznym zawieszeniu i innych dodatkach nie wspominamy.

Samochód swoimi „gruchotowatym” wyglądem robił furorę na ulicach Szczecinka, potem na zlotach w kraju, a niebawem pan Tomasz zaprezentował swój wynalazek na forach internetowych. – Ten i ów szeptał, że po kilku miesiącach auto się rozsypie, że rdza przeżre je na wylot, ale się przeliczyli – mówi właściciel. Przez te kilka lat nie pojawiły się żadne dziury, korozja nie przebiła się na wylot przez blachy. Co więcej, zdaje się je konserwować na swój sposób! – Moim zdaniem gorzej jest, gdy rdza już się dostanie pod lakier, wtedy blachy gniją, bo woda nie ma dokąd odpływać, a w stylu rust wszystko jest na wierzchu – uważa T. Stańczyk. Opel bez problemu przechodzi badania techniczne i przeglądy, można nim jeździć po naszych drogach, choć naturalnie zwykle pojawia się na zlotach.

Tam też nasz rozmówca swoją pasją zaraził innych. Przyjazd rdzawego bolidu zawsze budził sensację i bywało, że w konkursach aut tuningowanych w pobitym polu Ascona zostawiała auta pokryte wymyślnymi lakierami za kilkanaście tysięcy złotych. Pan Tomasz znalazł naśladowców, którzy w podobny sposób ozdabiają swoje pojazdy. Powstał nawet klub skupiający miłośników stylu rust (mają oni swoją stronę w internecie www.ratlook.pl) . – Przyznam, że buntuję się przeciwko zbyt przesadzonym, „bajeranckim” malowaniem samochodów – kończy naszą rozmowę T. Stańczyk. – Wolę swoją zardzewiałą asconę.

Rajmund Wełnic, dziennikarz „Głosu Koszalińskiego”

 

Opel Ascona zmieniony przez Tomasza Stańczyka.

Fot. Rajmund Wełnic

 

 

 

Opel produkował Asconę w latach 1970-88. W tym czasie sprzedawano trzy wersje tego modelu. Produkowano wersje dwu i czterodrzwiowe, kombi i kabriolet. Ascona dobrze spisywała się w rajdach samochodowych, a w roku 1982 Walter Rohrl zdobył na niej mistrzostwo Europy. Asconę zastąpił model Vectra.

 

 

 

Zobacz również
  • Indian. Pomysł i wykonanie

    Kilka kilometrów na południe od Mielca leży miejscowość Kiełków. Tam od kilkunastu lat Wojciech Burek prowadzi warsztat blacharsko-lakierniczy. Jest miłośnikiem samochodów amerykańskich, off-roadu i.. swojej pracy. Lakiernictwo przez lata zmieniło się w hobby, którym zaraził …

    Indian. Pomysł i wykonanie
  • Połysk na cały sezon

    Wiele tekstów dotyczących prac szkutniczych poświęconych jest zabezpieczeniom dna jachtów przed osmozą i porastaniem. Znacznie mniej porad można znaleźć w kontekście pielęgnacji obszarów nad linią wody. Spróbujemy dziś przyjrzeć się temu tematowi i odpowiedzieć na …

    Połysk na cały sezon
  • Opowieść o Dywizjonie 303 na bardzo dobrym motocyklu

    Szymon Orzeszko, który od dwudziestu lat maluje aerografem po raz kolejny dzieli się z nami swoją wiedzą, tym razem opowiada jak malował motocykl, którego głównym tematem przewodnim była osoba generała Witolda Urbanowicza dowódcy dywizjonu 303 …

    Opowieść o Dywizjonie 303 na bardzo dobrym motocyklu
  • Powietrzem rysowane

    Na platformach społecznościowych, wystawach czy prezentując prace występuje pod nazwą Patisson Art. Pierwsza część tego miana kojarzy się bardziej z warzywami i trudno się domyślić, że chodzi o tworzenie indywidualnych wizji motocykli, samochodów czy kasków. …

    Powietrzem rysowane
  • Jak to robią w Japonii, czyli Yokohama Hot Rod Custom Show

    Patrycjusz Gaj, jeden z liderów lakiernictwa customowego w Polsce, podzielił się z Czytelnikami Lakiernika swoimi wrażeniami z Japonii, gdzie odbywa się Yokohama Hot Rod Custom Show. Japonia i jej motoryzacja, to bardzo ciekawy temat, nie …

    Jak to robią w Japonii, czyli Yokohama Hot Rod Custom Show

Dodaj ogłoszenie

Dodaj ogłoszenie

Newsletter
Bądźmy w kontakcie
Zapisz się do naszego Newslettera
Zapisz się
x