Czy popularny pojazd wojskowy z okresu PRL może być kolekcjonerską perełką? Oczywiście, jeśli tylko włoży się w niego wiedzę, serce oraz odpowiednie umiejętności techniczne. Dowodu na to twierdzenie nie trzeba szukać daleko, wystarczy zajrzeć do Koszalina, gdzie na co dzień stacjonuje unikatowa wersja transportera opancerzonego SKOT.
– Gdy w końcu znalazłem „mój” pojazd okazało się, że przez 6 poprzedzających zakup lat stał bez ruchu. Na początek naszej „znajomości” nie była to najlepsza informacja – rozpoczyna rozmowę z „Lakiernikiem” koszaliński mechanik, Paweł Staciwa. Choć w środkowopomorskim środowisku kolekcjonerskim znany jest najbardziej, jako specjalista od zabytkowych motocykli, zwłaszcza napędzanych silnikami typu bokser, przed kilkoma laty postanowił wyjść poza świat jednośladów. – Zawsze marzył mi się duży wóz bojowy, a ten, który udało mi się ostatecznie nabyć jesienią 2013 r. jak najbardziej tę wizję spełniał – dodaje z dumą prezentując transporter opancerzony polsko-czechosłowackiej produkcji, OT-64 SKOT R-3M.
Wóz dowodzenia i łączności, wykorzystywany najczęściej przez sztaby batalionów czołgów, bo właśnie taką wersję posiada w kolekcji nasz rozmówca to z wielu względów absolutny unikat. – Już metryka sprawia, że jest czego pozazdrościć. To 28 egzemplarz SKOTA z 4,5 tys. sztuk, które w ogóle zbudowano. Poza tym, mimo iż powstał w 1964 r. i ma za sobą rzeczywistą służbę wojskową, w chwili zakupu legitymował się zaledwie 2,8 tys. km przebiegu. To bardzo mało zważywszy na fakt, że transportery dowódcze z reguły pokonywały w armii jeździły najwięcej – wylicza Paweł Staciwa.
Drugi argumentem przemawiającym za unikatowym charakterem koszalińskiego OT-64 jest sposób, w jaki został odbudowany. Prace nad pojazdem trwały ponad 2,5 roku, choć w praktyce prowadzone są cały czas. W pierwszej kolejności wymieniony został silnik oraz wyczyszczone i zakonserwowane wszystkie, oryginalne elementy, pochodzące od tego właśnie egzemplarza. Drugim etapem renowacji stało się uzupełnianie brakujących części. – Od początku założyłem, że przywrócę wszystkie, pierwotne właściwości pojazdu, w oparciu o możliwie jak największą liczbę podzespołów nie tylko oryginalnych, ale też wyprodukowanych przed lub w roku montażu wozu – informuje nasz rozmówca. Poszukiwania wyposażenia wnętrza, detali uzupełniających takich jak bojka wykorzystywany w przypadku zatonięcia pojazdu (SKOT z założenia był wozem amfibijnym), telefony, zestawy naprawcze czy apteczka prowadzone były w całej Polsce. Jak się okazuje wszystkie, niekiedy nawet bez konieczności regeneracji, udało się znaleźć w takim stanie, że całość aparatury, włącznie z radiostacją dalekiego zasięgu, odzyskała sprawność. – W pojeździe zdecydowałem się wprowadzić w zasadzie dwie zmiany, dzięki którym jest on współcześnie bardziej użyteczny. Pierwsza to podłączenie do radio łączności CB, druga – instalacja gniazda pozwalającego na podpięcie w czasie postoju zewnętrznego zasilania elektrycznego – mówi Paweł Staciwa.
Odrębną kwestię stanowiło malowanie SKOTa. – Zacząłem od części wewnętrznej, która po zabezpieczeniu powłoką antykorozyjną pokryta została charakterystycznym dla tych wozów, żółtym ocynkiem – opowiada kolekcjoner. Dodaje, że większy dylemat pojawił się, gdy przyszedł czas na kolorystykę zewnętrzną. – Generalnie wozy tego typu malowano jednolicie kolorem oliwkowozielonym, chciałem jednak by moja maszyna czymś się wyróżniała. Przeglądając materiały archiwalne trafiłem na informację, że 5 egzemplarzy OT-64, w tym na pewno pojazd dowodzenia, zostały sprzedane jednemu z państw afrykańskich, pozostających w sojuszu z tzw. blokiem wschodnim. Ta partia otrzymała nietypowe malowanie piaskowe i takie właśnie odtworzyłem – zaznacza nasz rozmówca.
W ostatnim czasie SKOTa R-3M z Koszalina podziwiać można było podczas zorganizowanego w połowie lipca, II Zlotu Zimnowojennego w Kołobrzegu. Jak deklaruje nasz rozmówca, pojazd został odbudowany po to by cieszyć oko nie tylko właściciela, ale też innych osób zainteresowanych historią wojskową XX w., czy generalnie dziejami motoryzacji. Warto zatem, odwiedzając liczne w naszej części kraju spotkania miłośników militariów, rozglądać się za tą unikatową maszyną.
Średni Kołowy Transporter Opancerzony OT-64 SKOT stanowił efekt polsko-czechosłowackiej kooperacji lat sześćdziesiątych. Jego projekt powstał w 1959 r., a produkcja masowa trwała od 1963 do 1971 r. zamykając się w 4,5 tys. egzemplarzy kilkunastu odmian. Ze względu na dobre właściwości trakcyjne, które zapewniał między innymi wysokoprężny, widlasty silnik Tatra T-928-14 o pojemnośći 11762 ccm i mocy 180 KM oraz napęd na wszystkie 8 kół, pojazdy tego typu zaliczane są dziś do jednych z najlepszych, jakie powstały na świecie po zakończeniu II wojny światowej. W wariancie spotykanym najczęściej, SKOT uzbrojony był w wielkokalibrowy karabin maszynowy 14,5 mm KPWT zainstalowany w obrotowej wieżyczce tak zwanego typu przeciwlotniczego; mógł też przewieźć dziesięcioosobowy oddział żołnierzy. W Polsce montażem tego rodzaju maszyn zajmowała się Fabryka Samochodów Ciężarowych w Lublinie.
Wymiary Długość Szerokość Wysokość Prześwit | – 7440 mm 2550 mm 2830 mm 400 mm |
Masa bojowa | 13.400 kg |
Grubość pancerza | 8-12 mm |
Silnik Pojemność Moc | Tatra T928-14 11.762 ccm 180 KM |
Zapas paliwa | 82 l |
Zużycie paliwa Szosa Teren | – 50 l/100 km 70 l/100 km |
Zasięg maksymalny | 320 km |
Prędkość maksymalna Szosa Woda | – 95 km/h 8 km/h |
Załoga | 2 żołnierzy |
OT-64 SKOT R-3M w chwili zakupu, czyli w listopadzie 2011 r. Przez poprzedzające transakcję 6 lat pojazd w ogóle nie był uruchamiany (Archiwum Pawła Staciwy).
Opisywany pojazd krótko po zakończeniu renowacji, maj 2014 r. (Archiwum Pawła Staciwy).
Koszaliński SKOT R-3M otrzymał rzadko spotykane malowanie piaskowe, charakterystyczne dla pojazdów eksportowanych do afrykańskich sojuszników tzw. bloku wschodniego (Fot. Łukasz Gładysiak).
Nie dość, że opisywany transporter odzyskał wszystkie funkcje mechaniczne, to jeszcze, zarejestrowany, jako pojazd zabytkowy, został dopuszczony do ruchu (Fot. Łukasz Gładysiak).
Koszaliński SKOT R-3M sfotografowany w trakcie zorganizowanego w lipcu 2016 r., II Zlotu Zimnowojennego w Kołobrzegu (Fot. Łukasz Gładysiak).
Odtworzone z dbałością o najmniejsze detale wnętrze polsko-czechosłowackiego transportera opancerzonego z Koszalina budzi zachwyt nie tylko miłośników wojskowości XX w. (Fot. Łukasz Gładysiak).
Od początku renowacji koszalińskiego SKOTa ważne było pozyskanie jak największej liczby oryginalnego wyposażenia. Udało się to praktycznie w całości (Fot. Łukasz Gładysiak).
Zestaw radiostacji znajdujący się wewnątrz pojazdu należącego do Pawła Staciwy jest całkowicie sprawny. Dodatkowo uzupełniło ją przydatne zwłaszcza w czasie jazdy, radio CB (Fot. Łukasz Gładysiak).
Przedział kierowcy koszalińskiego SKOTa R-3M. Zwraca uwagę odtworzone w całości malowanie żółtym ocynkiem, charakterystyczne dla tego rodzaju pojazdów (Fot. Łukasz Gładysiak).
O tym wyjątkowym motocyklu, który powstał w firmie G.O.C., można by napisać wiele – wiele …
Ten motocykl to prawdziwa legenda. Chyba wszyscy kojarzą go ze słynnej komedii „Nie lubię poniedziałku”. …
Suzuki LJ 80 (eljot) to samochód legenda. Kultowa terenówka produkowana w latach 1977-1983 kojarzona z …