Czy to prawda, że skoro może być piwo bez %%, kawa bez kofeiny, to także i naprawy lakiernicze może przeprowadzić osoba bez wiedzy i doświadczenia lakiernika? Niedowiarków trudno przekonać, dlatego dziarsko zbierają się do sprawdzania teorii w praktyce. Opisana historia zdarzyła się naprawdę, a przynajmniej zdarzyć się mogła.
Dawno, bardzo dawno temu, kiedy mało realnym marzeniem była Syrena, a o Polskich Fiatach jeszcze wróble nie ćwierkały, przodownicy pracy, budowniczowie socjalizmu i inni wybrańcy mogli kupić Rakietę. Urządzenie to produkowano w Dniepropietrowskiej Fabryce Agregatów im. 50-lecia Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Zasadniczo był to odkurzacz, jednak służył również do zgoła innych prac. Rakietą można było pomalować Syrenkę, albo Osę czy ławkę na działce.Trzeba było wąż odkurzacza włożyć w otwór, którym powietrze wylatywało, na jego końcu zamiast ssawki umieścić „dyszę”, do której przykręcało się słoik (na przykład po ogórkach) z farbą, włączyć odkurzacz i można było malować. Proces ten nazywano lakierowaniem, ale efekty były raczej marne, jedyną jego zaletą była satysfakcja (wątpliwa) posiadacza Syreny, Osy czy ławki na działce. Na świeżo „polakierowanej” powierzchni zdarzały się fragmenty niedokładnie pokryte, w innych miejscach zacieki. Paprochy, przenoszone z brezentowego worka i karbowanej rury dodatkowo psuły efekt końcowy. Szczególnie jeśli Rakieta wcześniej używana była do sprzątania. Czasem pojawiały się ciemne smugi, to był skutek drobin smarów wydostających się z łożysk silnika elektrycznego lub pyłów wessanych z otoczenia. Do tego dochodził szczególny aromat lakierów nitro… Wiele różnych prac lakierniczych wykonywanych w warunkach domowych (tym, którzy pędzla używali jedynie przy goleniu) udawało się z Rakietą zrobić łatwiej (ale czy lepiej?), niż podstawowym w tamtych czasach narzędziem lakiernika.
Możliwości jakie dziś mamy, pozwalają amatorom pracujących w domu (garażu, szopie, piwnicy) zrobić wiele więcej i na w miarę przyzwoitym poziomie. Rakieta, lub inny odkurzacz, przyda się jedynie do starannego odkurzenia przestrzeni, w której chcemy lakierować. Trzeba podkreślić, że odkurzać trzeba bardzo starannie, aby obszar, w którym zamierzamy lakierować, był wolny od kurzu. Konieczny jest kompresor podający czyste i suche powietrze pod stałym ciśnieniem. Pistolet. Wybór pistoletów jest ogromny, warto wybrać taki „ze średniej półki”. Odpowiednio konserwowany i starannie czyszczony może być wykorzystany zarówno przy nakładaniu podkładów, jak i bazy oraz lakieru bezbarwnego. Oczywiście do każdego z rodzajów warstw trzeba mieć osobne kubki lakiernicze. Do mycia pistoletu używa się specjalnych preparatów, wcześniej jednak należy przeczytać instrukcję producenta, gdzie znajdziemy zarówno zalecane preparaty, jak i wskazówki co i w jakiej kolejności należy zrobić. Temat jest bardzo ważny, szczegółowo zajmiemy się nim oddzielnie. Potrzebne będą również narzędzia i materiały do matowania naprawianej powierzchni – polerka mimośrodowa z zestawem krążków #240 do #400 (lub wodny papier ścierny #360) i gąbka ścierna fine. Odtłuszczacze i zmywacze, niezbędne w czasie przygotowywania powierzchni do lakierowania. Trzeba przygotować rozcieńczalniki odpowiednio dobrane do używanych lakierów bazy i bezbarwnego. No i jeszcze szmatki, ściereczka antystatyczna, papierowe ręczniki do odtłuszczania, taśma malarska i papier maskujący. Rękawiczki i maska to elementarne wyposażenie BHP, niezdrowe jest lekceważenie ochrony osobistej.
Lakierowany element powinien być umieszczony stabilnie, aby bez przeszkód można było na nim wykonywać prace przygotowawcze – matowanie, szlifowanie, odtłuszczanie. Do poszczególnych etapów lakierowania – nakładanie podkładu, bazy i bezbarwnego – element należy umieścić na jakimś stojaku, aby bez przeszkód strumieniem pistoletu pokryć całą powierzchnię. Jeżeli element jest naprawiany bez demontażu z samochodu, to bardzo dokładnie zabezpieczamy taśmą i papierem maskującym pozostałe fragmenty karoserii. Dobrze by było zabezpieczyć papierem pomieszczenie, w którym zabawa w lakiernika ma miejsce.
Naprawę zaczyna się od matowienia powierzchni szlifując element papierem #400 oraz gąbką ścierną fine. Można to robić ręcznie papierem #360 na mokro. Po dokładnym oczyszczeniu z kurzu (lub mulistego osadu) należy starannie odtłuścić cały element. Po przetarciu ściereczką antystatyczną można nakładać warstwę podkładu (proporcje podkładu, utwardzacza i rozcieńczalnika znajdziemy w dołączonej do produktu instrukcji). Po odparowaniu rozcieńczalnika nakłada się warstwy koloru – dwa lub trzy razy. Po każdym natrysku trzeba odczekać na odparowanie fazy lotnej. Kolejnym etapem jest lakier bezbarwny, pierwsza warstwa cienka, druga grubsza. Teraz wystarczy poczekać aż całość odpowiednio wyschnie (stwardnieje), w tym czasie myjemy pistolet i sprzątamy pomieszczenie. Następnego dnia montujemy naprawiany fragment do samochodu, lub usuwamy taśmę i papier ochronny.
Uważnie oglądamy wykonaną pracę. Na koniec robimy to, co należałoby zrobić na początku, ale na początku nie zobaczy się efektów końcowych. Liczymy wszystkie koszty. Wszystkie, czyli nie tylko sumujemy zakupy, koszt energii i szacujemy poświęcony wszystkim czynnościom czas, ale także sprzątanie, utylizację śmieci i odpadków, nieuniknione zniszczenia… Następnie jeszcze raz oglądamy efekty wykonanej pracy i… dzwonimy do warsztatu lakierniczego, aby zapytać ile zapłacilibyśmy za usługę lakierowania. Potem odstawiamy samochód do warsztatu i już można się upić z rozpaczy.
Marzysz o otwarciu własnej lakierni, ale zniechęcają Cię skomplikowane przepisy? Ten artykuł jest dla Ciebie! …
Proces lakierowania pozornie wydaje się prosty – bierzemy pistolet i rozpylamy lakier. Ale diabeł tkwi …
AkzoNobel wprowadza nowoczesne technologie, takie jak kabiny lakiernicze zasilane wodorem, szkolenia VR i cyfrowe narzędzia, …