Wczesną wiosną zawitał do mnie Pan Eryk z propozycją pomalowania łodzi. Sama myśl o malowaniu łodzi, już podsyciła we mnie sporo radości. Aerografia na łodzi jest raczej rzadko spotykana, więc zgodziłem się bez większego zastanowienia. Po wstępnych oględzinach zastanawialiśmy się razem z klientem, co namalować? Bo też ani ja, ani klient żadnego konkretnego pomysłu jeszcze nie mieliśmy. Wstępne założenia były takie, że malunek ma być stonowany kolorystycznie, delikatny, z szykiem i smakiem. Uznaliśmy, że to dość sporo, jak na pierwsze ustalenia. Pomyślałem, że to musi być jakiś motyw nawiązujący do wakacji, wypoczynku. Bo właśnie z tym kojarzyła mi się łódź. Ale co konkretnie? Plaże? Palmy? Morze? Zachód słońca? Tworzyłem pierwsze projekty, ale jednak wydawały mi się zbyt mało konkretne. Trzeba coś do tego dodać. Ale co? Naprawdę nie wiem skąd pojawił mi się w głowie motyw… flamingów. „Dodadzą egzotyki” – pomyślałem. Ale przecież nie można też przesadzić. Kompozycja ma mieć ład i nie może być zbyt szalona. Przecież to łódź, a nie karuzela w wesołym miasteczku.
Główną część grafiki postanowiłem umieścić na tyle łodzi. Każdy ciemniejszy kolor jak i bryły grafiki nadają kompozycji „ciężaru”, więc stwierdziłem, że odpowiedniej będzie jeśli umieszczę je w tyle. Przechodząc w stronę dziobu łodzi, grafika rozjaśnia się aż do bieli. Tłem został ładny, dopasowany zachód słońca. Ptaki ułożyłem w kształt strzały, nadając dynamiki całej kompozycji. Pan Eryk zaakceptował projekt i mogłem powiedzieć: do dzieła!
Zaczęło się planowanie – ile czego trzeba kupić, a przede wszystkim – czym pomalować łódź. Prześledziłem internet i kilka informacji utwierdziło mnie w przekonaniu, że najodpowiedniejsze będą lakiery samochodowe – baza i klar na wierzch.
Po ustawieniu łodzi ostro zabrałem się do pracy, bo już po pierwszych oględzinach wiedziałem, że będzie jej sporo. Łódź była czyściutka, więc pierwszą czynnością było zmatowanie całej, malowanej powierzchni. Szlifowanie wykonałem ręcznie aby uniknąć ewentualnych przetarć do głębszych powłok. Powierzchnia musi być gładka i jednolita chemicznie, unika się wtedy różnych niespodzianek przy dalszych pracach. Po zmatowaniu, dokładnym umyciu, odtłuszczeniu i przetarciu szmatką antystatyczną, przemalowałem łódź białą bazą, co też nie było proste, z uwagi na oryginalny, ciemno- granatowy kolor łodzi. Pominę w całym procesie opisywanie maskowania łodzi taśmami, papierami i foliami, które wykonałem 3 razy. To mozolne i mało satysfakcjonujące zajęcie, ale oczywiście konieczne. Po przeschnięciu białej bazy, zabrałem się za szkicowanie całego projektu na łodzi, a potem przeszedłem do typowych prac aerograficznych. Chciałem jak najwierniej trzymać się kolorystyki projektu, więc mieszanie farb zajmowało trochę czasu, ale było warto. Po zakryciu głównych elementów grafiki, zacząłem malować tło. Użyłem do tego pistoletu z dyszą 0,8 i aerografu z dyszą 0,3. Po namalowaniu tła odsłoniłem ptaki i zaczęło się typowe „dziubanie” aerografem z dyszami 0,3 i 0,1. Na pierwszy rzut poszły dzioby, są nieupierzone, o gładkiej fakturze, więc to dobra rozgrzewka. Na drugi rzut poszło oko i upierzenie. Tu zaczęła się prawdziwa praca z aerografem na wyższym poziomie. Piórka musiały być odpowiednio ułożone, w odpowiednich kolorach. Musiały oddawać ogólny kształt głowy ptaka – przyciemnienia, przyjaśnienia, wiekość piór. Wszystko to pochłonęło sporo czasu. Jednak udało mi się dotrzeć do celu i głowa ptaka wyglądała dokładnie tak, jak chciałem. Następnie zabrałem się za malowanie ptaków rozpędzających się do lotu. Być może błędem było wybranie do projektu zdjęć o małej rozdzielczości. Malowanie ok. 80-cio centymetrowego ptaka z wydruku, który ma 10 cm nie jest proste i trochę irytuje. Przecież tu można dodać tyle szczegółów! A po powiększeniu wydruku otrzymamy takie same plamki tyko większe. Puściłem wodze fantazji i zacząłem malować troszkę po swojemu, z większą liczbą szczegółów. Jednak nie chciałem przesadzić i te moje szczegóły znikały w dalszych ptakach, aby nadać kompozycji przestrzeni. Końcowym etapem były poprawki mające na celu zespolenie ptaków z tłem. Ostatnim zabiegiem było rozjaśnienie, a w zasadzie przyciemnienie przedniej części białą bazą, gdyż okazało się że pierwsza warstwa mojej białej bazy jest zbyt biała i trzeba było ją dobrać do bieli pozostałych elementów łodzi. W ten sposób prace graficzne zostały zakończone. Pochłonęły ok. 80 godzin. Po nich rozpoczęły się typowe prace lakiernicze, czyli wykonanie powłoki lakierem bezbarwnym. Jak wiadomo, przy tego typu pracach wykonuje się dwie warstwy z międzyszlifowaniem. Trudno jest idealnie położyć klar na powierzchni, która jest „otwarta” przez 2 tygodnie, dotyka się jej, przykleja taśmy itd. Dlatego pierwsza warstwa musi być grubsza, aby w jak największym stopniu zniwelować skazy lakiernicze. Po przeszlifowaniu, dokładnym umyciu i odtłuszczeniu kładziemy drugą warstwę. Ze względu na niekoniecznie idealne warunki do malowania, aby doprowadzić powłokę do idealnej gładkości wykonałem jeszcze polerowanie.
Finał prac wywołał uśmiech zadowolenia zarówno na mojej twarzy jak i na twarzy Pana Eryka, z czego oczywiście bardzo się cieszę.
Do wykonania grafiki użyłem: ok. 3-4 l lakierów bazowych, 7 l lakieru bezbarwnego, 1 l zmywacza, ok. 3 l rozpuszczalników, 13 rolek taśm papierowych, 24 folie maskujące, sitka lakiernicze, ściereczki, kubeczki, słoiczki po koncentracie pomidorowym, wyciorki, papier maskujący, nożyki i… 2 piwa w odstępie czterodniowym.
Tomek Malinowski
Kask rajdowy to coś więcej niż ochrona – to część wizerunku kierowcy i zespołu. Malowanie …
O tym wyjątkowym motocyklu, który powstał w firmie G.O.C., można by napisać wiele – wiele …
Jak sam mówi jest w stanie namalować wszystko, od figur geometrycznych po czaszki i płomienie. …