W niewielkim Gościnie na Pomorzu Zachodnim powstają pojazdy, które wyglądają jak wyjęte z amerykańskiego snu o motoryzacji. Ich twórcą jest Radosław Gutowski – samouk, pasjonat i konstruktor hotrodów, który własnymi rękami buduje samochody, jakich nie znajdzie się nigdzie indziej.
Hotrody, czyli zmodyfikowane i przebudowane samochody to unikaty, którymi chwalą się dziś prawdziwi pasjonaci motoryzacji. Celem takiej przebudowy jest m.in. poprawa osiągów – bardzo mocne silniki, niestandardowe karoserie, czy styl retro – to wszystko wyróżnia hotrody. Takimi wynalazkami zajmuje się pan Radosław Gutowski, z którymi mieliśmy okazję rozmawiać.
– Wszystko zaczęło się w czasach, kiedy chodziłem do podstawówki, wtedy przerabiałem rowery – mówi nam Radosław Gutowski. Już jako dziecko był kreatywny. Chodził do kowala z pobliskiej wsi i uczył się docinać rurki, spawać i tworzyć swoje pierwsze wynalazki.
Pasję do motoryzacji wyniósł z domu. – Jako młody chłopak razem z ojcem rozbierałem samochody sprowadzane z zagranicy, później zacząłem to robić sam – opowiada. Jako nastolatek jeździł z ojcem do Niemiec, gdzie kupował gazety na temat amerykańskiej motoryzacji. Marzenia zaczęły nabierać kształtów, gdy trafił na złomowisku na stary amerykański pojazd.
– Kiedyś pojechałem do Karlina na złom. Koledzy powiedzieli, że stoi tam stary amerykański pojazd. Kupiłem go, był bez silnika, później ojciec załatwił mi jakiś silnik od Mercedesa, sam sobie go tam wstawiłem… To było jakoś w ósmej klasie podstawówki.
Radosław Gutowski sam przyznaje, że umiejętności i doświadczenie wypracował sam, metodą prób i błędów. – Samochody robiłem w stodole – przyznaje. Każdy jego projekt to efekt wieloletniej pracy, wytrwałości i autorskiej wizji. Dziś Gutowski ma własną działkę, na której stoi profesjonalny warsztat – miejsce narodzin prawdziwych unikatów.
Wśród licznych projektów Radosława Gutowskiego szczególne miejsce zajął niedawno tematyczny hotrod z silnikiem Bentleya. To auto to jego oczko w głowie, efekt dziesięciu lat pracy.
Początki tworzenia tego pojazdu były burzliwe. – Zacząłem od kabiny od Ziła, zrobiłem sobie całą ramę, później stwierdziłem, że takiego Ziła to może mieć każdy, więc pociąłem tę kabinę i wyrzuciłem z ramy – wspomina. Przypadek sprawił, że u znajomego natrafił na rozbitego Bentleya. – Kupiłem go od niego, żeby wykorzystać silnik. Wtedy stwierdziłem, że zrobię tematycznego hotroda z silnikiem Bentleya – mówi nam Gutowski.
Auto wyposażone jest w silnik i skrzynię biegów Bentleya Turbo, tylne zawieszenie Astona Martina oraz hamulce od Porsche. Tylne lampy pochodzą od Nissana Juke’a. Wszystkie pozostałe elementy – rama, karoseria, zawieszenie, spoilery, dyfuzory, tłumiki, drzwi – zostały zbudowane ręcznie od podstaw.
Niektóre komponenty, jak ranty do opon, sprowadzał ze Stanów Zjednoczonych. Rotory wycinano dla niego w Koszalinie, specjalnie do projektu zamawiał zegary i znaczki Bentleya. Karoserię przerabiał łącznie aż trzykrotnie – Robiłem to dotąd, aż stwierdziłem, że jest taki jak sobie zamarzyłem – zaznacza.
Dziś, pojazd ma ponad 400 koni mechanicznych i wygląda jak futurystyczna wizja z alternatywnej historii motoryzacji. – Jak budowałem tego hotroda, to wszystkie spoilery, dyfuzory i tłumiki, robiłem z głowy, pod stylistykę i kształt tego samochodu, indywidualnie – słyszymy od Radosława Gutowskiego.
W warsztacie pasjonata z Gościna stoi około 30 unikatowych samochodów, w tym klasyki i wyścigówki. Jedna z jego perełek to wyścigówka stylizowana na lata 30. – Ludzie ją trochę porównują do Bugatti – mówi. Ma silnik 2,2 litra i 66 koni, a część zawieszenia pochodzi ze starego Forda.
Innym projektem jest replika luksusowego roadstera Auburn z 1936 roku – auta, które niegdyś służyło milionerom do jazdy na pole golfowe. – Właśnie takim autem jeździła aktorka Marlena Dietrich – dodaje z dumą.
Gutowski nie zwalnia tempa. Równolegle pracuje nad hotrodem z silnikiem czołgu T-34 o pojemności 38 litrów oraz nad kamperem w stylu retro – zbudowanym na bazie przyczepy z lat 60., osadzonym na 22-calowych kołach, z silnikiem V8 i znaczkiem Mercedesa.
– Jeszcze nie skończyłem hotroda z silnikiem od ruskiego czołgu T-34. Robię też kampera hotroda. Będzie w stylizacji ze znaczkiem Mercedesa, silnik V8.
W planach ma stworzenie miejsca, w którym jego prace mogłyby być podziwiane przez większą publiczność. Marzy mu się loftowe muzeum w starej stodole. To ma być przestrzeń nie tylko dla eksponatów, ale i dobre miejsce na wydarzenia, typu urodziny w klimacie motoryzacyjnym. – Dużo ludzi już się mnie o to pyta, imprezy urodzinowe chcą robić w takim klimacie – mówi nam Radosław
Dla niego motoryzacja to nie tylko hobby – to sposób życia. Samochody buduje przede wszystkim dla siebie, a jazda nimi i wystawianie ich na zlotach to forma relaksu. – Znajomi jak przyjeżdżają do mnie na podwórko, to mówią, że czują się jak w sklepie z zabawkami za dzieciaka – śmieje się pasjonat z Gościna.
Tekst Waldemar Radziewicz Zdjęcia: Karol Skiba i Radosław Gutowski
Retro Motor Show to coś więcej aniżeli tylko targi. Dzisiaj chcielibyśmy wrócić do wydarzenia z …
Co łączy japońskie bóstwa, demony, brokat i lakiery candy? Nietuzinkowy projekt motocykla, który stał się …
W dniach 19–20 maja zespół HERKULES AUTO-TECHNIKA zorganizował wyjątkowe szkolenie, które miało miejsce w siedzibie …