Fiat Uno – jego miłość. Jak rocznik 1985 dostał nowe życie

Fiat Uno – jego miłość. Jak rocznik 1985 dostał nowe życie

Paweł Rzucidło ma 29 lat, mieszka pod Lublinem, zajmuje się mechaniką maszyn, a Fiat Uno, to jego motoryzacyjna miłość. Dlaczego? Bo był jego pierwszym, własnym autem. Był jeszcze w średniej szkole, gdy przez rok stawiał je na koła. – Gdy już ten mój pierwszy fiat był gotowy doceniłem jak łatwo dał się naprawiać i jak był tani w eksploatacji – mówi. Minęły lata, zmieniał samochody, ale sentyment pozostał. W końcu zaczął szukać swojego, kolejnego Uno. Jeszcze starszego, koniecznie z pierwszej generacji. Znalazł karoserię. To ona dała początek kolejnemu projektowi.

To znowu miało być wyzwanie – przyjemność nie tyle odbudowy, co budowy Fiata Uno od podstaw. – Tym razem postanowiłem stworzyć auto jakiego jeszcze w Polsce nie było – mówi z uśmiechem. – To miał być klasyk, ale w mojej wersji.

Gdy Paweł Rzucidło skontaktował się z nami, przesłał z zdjęcia dokumentujące jego pracę. Napisał tak: – To auto posiada dość ciekawą historię. Rocznik 1985. Uratowałem je od złomowania.

Zawsze marzyłem o wersji turbo, niestety te auta dość często są w stanie agonalnym, a jeśli coś się trafi, to w astronomicznej cenie. Postanowiłem zbudować sam swoją wersję turbo, w czym bardzo pomógł mi mój serdeczny kolega Wojciech. Bez niego to auto by nie powstało.

Wojtek, to prawdziwy guru mechaniki. Był głównym mózgiem operacji „przeszczepu” silnika i pozostałych podzespołów. Ja zająłem się estetyką i blacharką. Fabrycznie auto posiadało silnik o pojemności 1.3 8v, a finalnie pod maskę trafił silnik 2.0 16V Turbo z Fiata Coupe. Identyczny posiada Lancia Delta Integrale. Oczywiście auto przeszło szereg modyfikacji pod maską, żeby wykrzesać więcej niż seryjne 193 km na godzinę.

2-1

Również tym razem budowa trwała prawie rok. Znów w wolnych chwilach, gdy znalazł czas po pracy. Największym wyzwaniem była modyfikacja silnika i kolejnych części, bo zdobycie oryginałów, nawet z pomocą internetu, graniczyło z cudem. – Mieliśmy problem nawet z zamiennikami – mówi. – Więcej było poszukiwań, niż samej pracy – dodaje.

Jak opowiada, ani przez chwilę nie myślał o tym, żeby odpuścić. Rodzina wykazała pełne zrozumienie dla motoryzacyjnego hobby i nic w tym dziwnego, skoro lakierowaniem samochodów zajmował się ojciec, a wcześniej także dziadek. – Ja też po szkole dorabiałem sobie w lakierni – słyszymy.

5-1

Ostatecznie powstało auto, które wygląda jak Fiat Uno, ale pod maską, to zupełnie inna maszyna. – Ma m.in. większe koła, bo żeby zmieściły się tarcze hamulcowe trzeba było dać większe felgi, wydech też jest większy bo przelot musi być kwaś ny, itd. Swoja drogą, starałem się żeby te zmiany nie rzucały się bardzo w oczy.

Już pierwsze jazdy przyniosły mu wielką frajdę. – Wielu kierowców sympatycznie reaguje gdy mijają mnie na drodze. Pozdrawiają, podnosza kciuk w górę. Czy ktoś chciał kupić to moje nowe, stare Uno? A tak – śmieje się nasz rozmówca. – Ale nie nie zamierzam go sprzedać. Ma u mnie dożywocie.

  • Fiat Uno
  • Fiat Uno
  • Fiat Uno
  • Fiat Uno
  • Fiat Uno
  • Fiat Uno
  • Fiat Uno

Zobacz również inne wątki z tej kategorii

Najnowszy numer czasopisma Lakiernik
Newsletter

Bądźmy w kontakcie Zapisz się do naszego Newslettera

Newsletter
Copyright (C) lakiernik.com.pl
Realizacja strony: Estymo
Wyjście
Przeiń na górę