„Besą” do Szkocji i z powrotem

„Besą” do Szkocji i z powrotem

Połączenie pasji motoryzacyjnej, zamiłowania do podróży oraz doskonałych relacji koleżeńskich dały początek wyjątkowej, motocyklowej wyprawie. W czerwcu 2022 r. Marcin Klimczak z Old Bike Club Poland wyruszył wyprodukowanym w latach trzydziestych BSA Sloper na zachodnie wybrzeże Szkocji. Jak sam mówi, 17 dni, prawie 4 tys. km i trudne do zmierzenia wrażenia zachęcić mają innych do tego rodzaju wyzwań.

– Przyjaźń, fascynacja kulturą brytyjską oraz miłość do tamtejszych motocykli z okresu międzywojennego, a także zainteresowanie podróżami motocyklowymi z czasów II Rzeczpospolitej. To właśnie było główną siłą sprawczą pomysłu, który w mojej głowie dojrzewał przez kilka lat – zdradza „Lakiernikowi” trójmiejski kolekcjoner jednośladów i założyciel Old Bike Club Poland, Marcin Klimczak. W wakacje ubiegłego roku przejechał blisko 4 tys. km dzielące Pomorze z górami Szkocji, przemieszczając się własnoręcznie odbudowanym BSA Sloper 600 SV, wyprodukowanym w 1934 r.

bsa01

Zdjęcie: Wyprawa do Szkocji odbyła się w całkowicie historycznym stylu, bez współczesnej nawigacji oraz w stroju z epoki.

bsa02

Zdjęcie:  W podróży w poprzek Szkocji panu Marcinowi towarzyszył przyjaciel na również zabytkowym motocyklu BSA Rudge 500 OHV

bsa03

Zdjęcie: Tradycyjny, szkocki Highland przywitał deszczową pogodą, chłodem, krętymi drogami oraz dużym poczuciem samotności.

Cel wyjazdu stanowiło miasto Oban, ważny port zachodniego wybrzeża Wysp Brytyjskich, położony w granicach hrabstwa Argyll and Bute. – Od 2006 r. mieszka tam mój przyjaciel, także wielki miłośnik motoryzacją dwudziestolecia międzywojennego, z którym kiedyś umówiliśmy się na spotkanie u niego. Nie była to zresztą jedyna obietnica. Gdy 16 lat temu nabyłem moją „Besę”, jej także obiecałem wyprawę w „rodzinne strony” – śmieje się nasz rozmówca. Plan wyjazdu gotowy był już w 2019 r. Jego realizację uniemożliwiła najpierw pandemia, a następnie, w 2021 r., przedłużone obostrzenia w Zjednoczonym Królestwie. Ostateczny termin wyznaczony został zatem na czerwiec ubiegłego roku.

bsa04

Zdjęcie: Marcin Klimczak i jego BSA Sloper 600 SV z 1934 r. po zakończeniu wyprawy na dystansie prawie 4 tys. km.

bsa05

Zdjęcie: – Zestaw serwisowy, który pan Marcin zabrał na trasę. Mimo dużego dystansu oraz wieku motocykla „Besa” sprawowała się doskonale

bsa06

Zdjęcie:  Dwa, należące do Polaków, zabytkowe motocykle BSA nad jednym ze szkockich jezior. Z lewej Sloper 600 SV, z prawej: Rudge 500 OHV.

Wyprawa trwała 17 dni i odbywała się w całkowitej zgodzie historycznej kierowcy i motocykla. Ubrany w strój odpowiadający realiom lat trzydziestych, z takim też pakunkiem, bez współczesnych przyrządów nawigacyjnych, pan Marcin wyruszył za Kanał la Manche. – Kierując się początkowo wzdłuż wybrzeża Bałtyku dojechałem do Niemiec, gdzie zahaczyłem o zlot dawnych motocykli. Dalsza trasa wiodła w poprzek Republiki Federalnej i Holandię, następnie Anglię do Szkocji. Kraj ten przemierzyłem od wschodu, aż na wyspę Isle of Skye. Tam, już z przyjacielem, także dosiadającym międzywojennego motocykla BSA Rudge 500 OHV, odwiedziliśmy Armadale, Mallaig, słynny wiadukt Glenfinnan oraz Jezioro Loch Ness. Średni przebieg dzienny wynosił od 200 do 480 km. Nocowałem w różnych miejscach: pod namiotem, w warsztacie, na promach, w przydrożnych pensjonatach oraz u zaprzyjaźnionych zbieraczy sprzętu, którzy zawsze okazywali mi wielką życzliwość – opowiada podróżnik z Trójmiasta.

bsa07

Zdjęcie: Postój w holenderskim Haarlem podczas jazdy z Trójmiasta do Szkocji.

bsa08

Zdjęcie: Zapakowana „Besa” podczas oczekiwania na przeprawę z Ijmuiden w Holandii do Newcastle

Mimo długiego dystansu oraz intensywnej eksploatacji, jednoślad z połowy lat trzydziestych sprawował się doskonale; na całej trasie zużył zaledwie litr oleju Motul SAE50. – 70 km przed postojem na zlocie w Niemczech usłyszałem dziwny stukot, przypominający problem z wałem korbowym. Oczyma wyobraźni widziałem już powrót na lawecie do domu. Okazało się, że to nie problem mechaniczny, a… obluzowane lusterko, skądinąd zaadaptowane na potrzeby wyjazdu od powojennego, radzieckiego motocykla. Na tym etapie skończyła się jego „kariera” – relacjonuje Marcin Klimczak. Prawdziwym wyzwaniem zarówno dla niego, jak i maszyny okazały się szkockie góry. – Trudny teren, kapryśna, mimo zbliżającego się lata, pogoda oraz samotność na szlaku zaczęły naprawdę doskwierać. Poza tym kręte drogi nie pozwalały na szybką jazdę; część 100-kilometrowego pokonałem na drugim biegu. Mimo tego, „Besa” nie zawiodła potwierdzając swoją doskonałą, mimo upływu lat, konstrukcję. Co prawda poluzowało się kółko iskrownika, ale nie uznałbym tego za awarię – uzupełnia nasz rozmówca. Całość wyprawy relacjonował na bieżąco w Internecie, udostępniając zdjęcia i filmy przyjaciołom. Wzorem dawnych podróżników powstał także dziennik wyjazdu.

bsa09

Zdjęcie:  Zapakowana „Besa” podczas oczekiwania na przeprawę z Ijmuiden w Holandii do Newcastle.

bsa10

Zdjęcie: Hasenwinkel w Niemczech – baza rajdu Meckelmburger Schanuferlfahrt i postój po przejechaniu pierwszych 440 km.

bsa11

Zdjęcie: Po drodze pan Marcin dwukrotnie spotkał Holendrów: ojca i syna, którzy w tym samym czasie co on podróżowali po Zjednoczonym Królestwie samochodem marki Lotus.

Wyprawa do Szkocji to nie jedyny projekt naszego rozmówcy, łączący turystykę motocyklową z dziejami motoryzacji. – Długodystansowe podróże na jednośladach, zwłaszcza realizowane w czasach, gdy ta dziedzina dopiero się rodziła, od zawsze budziły moje wielkie zainteresowanie. Gdy zetknąłem się z historią małżeństwa Haliny i Stanisława Bujakowskich, którzy w latach trzydziestych pojechali motocyklem z Polski do Chin, pomyślałem, że mógłbym być trochę jak oni. Poza tym liczącą 24 tys. km wyprawę odbyli także dosiadając BSA – zaznacza Marcin Klimczak. Podążając ich śladem pojechał na Litwę i przemierzył, wraz z członkami Old Bike Club Poland, setki kilometrów w Polsce. – W przyszłości chciałbym wybrać się do Włoch oraz gdzieś poza Europę. Mam nadzieję, że tym razem, w przeciwieństwie do eskapady szkockiej, nie będę musiał czekać na realizację planów kilka lat – kończy nasz rozmówca wskazując, że tego rodzaju wyzwanie, bez względu na planowaną długość trasy, może tak naprawdę podjąć każdy.

Autor: Łukasz Gładysiak

Zobacz również inne wątki z tej kategorii

Najnowszy numer czasopisma Lakiernik
Newsletter

Bądźmy w kontakcie Zapisz się do naszego Newslettera

Newsletter
Copyright (C) lakiernik.com.pl
Realizacja strony: Estymo
Wyjście
Przeiń na górę