Jerzy Witkowski to głowa rodzinnej firmy Auto – Color z Piekar Śląskich. Założył ją na początku lat 90-tych. – Pewnie, że różnie przez te lata bywało – przyznaje. – Ale przez całe życie wyznawałem zasadę, że nawet w przeszkodach, w przeciwnościach losu, trzeba wyszukiwać to co dobre, a złe zostawiać daleko za sobą. Nie rozpamiętywać tylko iść do przodu.
Dziś firmę tworzy pan Jerzy, jego żona Teresa i ich dwóch synów: starszy Adrian, młodszy Mateusz. Zatrudniają 16 osób. Sprowadzane przez nich, wprost od chińskiego producenta, kabiny lakiernicze, znajdziemy w Wielkiej Brytanii, Szwecji, Norwegi, Irlandii, Niemczech, na Słowacji, w Czechach. Mają własnych montażystów kabin, zapewniają serwis. Ale też od lat dystrybuują szeroko pojmowaną chemię samochodową.
– Nie, moje wykształcenie nie ma nic wspólnego z branżą lakierniczą – śmieje się Jerzy Witkowski. – Jestem technikiem – elektrykiem maszyn i urządzeń górnictwa odkrywkowego, który zresztą w życiu nie widział kopalni. Z lakiernictwem zetknąłem się gdy poszedłem do pracy w firmie, która miała lakiernię przemysłową. Tam po przyuczeniu zacząłem pracować jako lakiernik. Malowałem jakieś regały magazynowe, pojemniki na odpadki biurowe itp. Powoli nabierałem doświadczenia. W końcu ktoś mnie zagadnął: „Jurek, takie rzeczy malujesz, to nie dałbyś rady i samochodu?” Takie były początki. To była pierwsza połowa lat 90-tych. Zaczynałem więc od naprawy jakiegoś błotnika od malucha, maski. A potem zrobiłem kolejny krok. Znalazłem pracę dodatkową w warsztacie samochodowym. Zatrudniono mnie tam jako lakiernika, choć tak szczerze mówiąc, to nigdy „papierów” lakierniczych nie miałem.
Jak opowiada pan Jerzy, w końcu stanął przed poważnym, życiowym wyborem. Pracował wtedy w Zarządzie Budynków Mieszkalnych w Tarnowskich Górach. Firma przechodziła restrukturyzację. – Dostałem propozycję uruchomienia lakierni – mówi pan Jerzy. – Biłem się z myślami, ale uznałem, że prowadzenie dużej lakierni, to jednak dla mnie za wiele. Ale sprowadzanie i wykorzystywanie systemów lakierniczych – dlaczego nie? To był rok 1994. Dwa lata później, pierwszego października, zarejestrowałem własną firmę. Wcześniej udało mi się odkupić od ZBM-u sklep z wyposażeniem i jedną z pierwszych mieszalni lakierów samochodowych w regionie. To były lakiery hiszpańskiej firmy Velentina, potem ICI Autocolor, potem jeszcze PPG.
Na pytanie jak udało mu się sfinansować zakup sklepu i mieszalni, Jerzy Witkowski znów ma powód do uśmiechu: – Jakoś tak się składa, że mam szczęście spotykać na swojej drodze dobrych i uczciwych ludzi – mówi. – ZBM był spółką miejską. Miasto poszło mi na rękę i mogłem spłacać swoją inwestycję w ratach. Trwało to 1,5 roku. Początki były ciężkie, ale się udało. Zacząłem sam, ale już dwa lata później dołączył do mnie syn, Adrian. Wtedy zaczęliśmy poszerzać działalność, intensywniej szukaliśmy odbiorców. Skupiliśmy się na śląskim rynku i tak oto rozwinęliśmy firmę do obecnych rozmiarów.
Nim do pana Jerzego dołączył syn, zatrudniał jednego pracownika. Pracowali razem w sklepie. Oprócz sprzedaży gotowych materiałów lakierniczych, wykonywali mieszanki lakierów. – To był naprawdę dobry czas – słyszymy. – Tych lakierni nie było dużo. Teraz w jednym mieście średniej wielkości można znaleźć dwie, czasem więcej. A wtedy klienci przyjeżdżali do nas nawet z odległych miejsc. Nawet spod Częstochowy. Sprzedawaliśmy produkt wysokiej jakości, więc klientów przybywało. Obejmowaliśmy zasięgiem Górny Śląsk.
Wszystko to działo się w Tarnowskich Górach. Dziś, mimo, że główna, rozbudowana siedziba firmy mieści się w Piekarach Śląskich, sklep w Tarnowskich Górach dalej działa. – Po pierwsze przez sentyment – mówi pan Jerzy. A po drugie, osoby, które tam pracują świetnie sobie radzą, obsługując często już dzieci naszych klientów sprzed 20 lat.
O klientach nasz rozmówca mówi niemal z czułością: – To nasi dobrzy znajomi. Dzięki nim, jakoś nigdy nie obawiałem się konkurencji. Nie chcę żeby to zabrzmiało nieskromnie, ale zawsze miałem świadomość, że sprzedajemy produkty bardzo dobrej jakości. Nigdy też nie szaleliśmy z marżami. Ustalaliśmy je na takim poziomie, by móc funkcjonować i konsekwentnie się rozwijać. Klienci chyba to czuli. Nieraz pomagali nam przetrwać chudszy czas. W jaki sposób? Wtedy w lakiernictwie odczuwało się sezonowość. Większość lakierni była zaadaptowanymi na ten cel garażami. Zimą, w niedogrzanych pomieszczeniach, lakiernicy nie podejmowali się poważniejszych prac. Ale nawet przy drobnych usługach, gdy po lakier, papier ścierny, czy cokolwiek innego mogli pójść do pierwszego z brzegu chemicznego sklepu, nadal przychodzili do nas. Do dziś jestem im za to wdzięczny. Do dziś też wychodzimy z założenia, że nasze priorytety to wysoka jakość i perfekcyjna obsługa.
Od początku nowego wieku, rodzina państwa Witkowskich szukała pomysłu na rozwój firmy. – Pojawiło się zapotrzebowanie na kabiny lakiernicze – wspomina pan Jerzy. – Syn powiedział mi, spróbujmy. No i spróbowaliśmy. Najpierw kupiliśmy kabinę używaną. Odnowiliśmy ją, dopracowaliśmy i znaleźliśmy na nią kupca. Potem dzięki wieloletniej współpracy z naszymi odbiorcami, dostaliśmy kontakt do producenta kabin lakierniczych w Chinach. Podchodziliśmy do tego sceptycznie, no bo przecież te Chiny daleko. Ale nasz obecny kontrahent, Chińczyk, zaprosił nas do siebie. Pokazał firmę. Zrobił doskonałe wrażenie. Firma Nazywa się Yoki Star. I tak oto staliśmy się dystrybutorami kabin międzynarodowej już dziś korporacji Guang Zhou YOKI Machinery Import & Export CO.LTD. To firma specjalizująca się w produkcji sprzętu do lakierowania i suszenia, lakierowania przemysłowego oraz konserwacji aut. Należymy do nielicznych firm, które mają podpisany z naszym partnerem kontrakt handlowy. Za naszym pośrednictwem kabiny Yoki Star trafiają do lakierni całej Europy.
Nadal intensywnie rozwijamy dział chemii lakierniczej. Obecnie jesteśmy dystrybutorem marki Nexa Autocolor, Quickline, 3M, Festool, 4CR i Mirka.
W naszej znajdują się także produkty tak znanych marek jak: INDASA, TROTON, NOVOL, COLAD, FINIXA. Poza szeroką gamą maszyn marki Festool proponujemy naszym klientom sprzęt SATA, De Vilbiss i Aerometal.
Bardzo cenimy czas naszych klientów, dlatego też uruchamiamy kolejny projekt. Pracowaliśmy nad nim 12 miesięcy chcąc dopracować go w każdym szczególe. Od marca zapraszamy na stronę www.dlalakierni.pl.
Sześć lat temu rodzina Witkowskich kupiła nowy obiekt w Piekarach Śląskich, przy ul. Bytomskiej 367 A. To hala ze sklepem, mieszalniami, magazynami plus dwa biurowce z salą szkoleniowo – konferencyjną włącznie. Dziś załoga firmy Auto – Color to technicy lakiernictwa, koloryści, handlowcy, pracownicy biurowi i oczywiście państwo Witkowscy. Do rodziny dołączył młodszy syn, Mateusz. – Adrian to nasz specjalista do spraw technicznych. Mateusz, po ukończeniu studiów zajął się finansami firmy. Dobrym duchem jest niezmiennie moja żona, będąca zresztą członkiem zarządu firmy – podkreśla z dumą pan Jerzy. – A ja? Cóż, jako senior coraz więcej zostawiam młodszemu pokoleniu. Ale trzymam nad wszystkim parasol. A w razie „pożaru” udaję strażaka – puszcza do nas oko. – Bo w biznesie różne sytuacje się zdarzają . Zwłaszcza wtedy przydaje się taki niepoprawny optymista jak ja – kończy z uśmiechem.
Firma TROTON po raz 21. z rzędu została wyróżniona prestiżowym tytułem „Przedsiębiorstwo Fair Play”. To …
Targi SEMA 2024, które odbyły się w dniach 5–8 listopada w Las Vegas, po raz …
Zakończyła się 27. edycja programu Przedsiębiorstwo Fair Play. Podczas Wielkiej Gali Finałowej 29 listopada br. …