Ludzie na odróżnienie i uatrakcyjnienie samochodu mają różne pomysły, czasem – na pozór – całkiem bez sensu. No bo tak, jedni walczą z rdzą na wszelkie sposoby, inni podejmują wcale nie błahy wysiłek, aby auto byłe całe zardzewiałe. Całe!
Taki proces malowania Mercedesa rdzą podjął znany już z naszych publikacji Krzysztof Dymianiuk. Jako człowiek odpowiedzialny, postanowił – zanim zaoferuje usługę lakierowania samochodu lakierem dający efekt zardzewiałej blachy – przetestować proces na własnej skórze, a raczej własnym aucie. Jak pomyślał, tak zrobił, a o całym procesie opowiedział redakcji Lakiernika.
Umyty samochód wstawiamy do garażu. Przygotowanie do uzyskania na karoserii efektu rdzy rozpoczyna się od… usunięcia wszystkich ognisk rdzy. Techniki znane blacharzom i lakiernikom, nie ma nad czym się rozpisywać. Kiedy już naturalna rdza nie będzie miała szans atakowania blach, całość lakieru została zmatowana, odpylona i odtłuszczona. Podkład epoksydowy dobrze izoluje powierzchnię przed wpływami atmosferycznymi oraz przed ogniskami rdzy, które znajdą się w warstwie położonej później powłoki. Na przygotowany i pokryty podkładem (oczywiście odpylanie i odtłuszczanie) nakłada się specjalny lakier dający efekt korozji. Jeśli ktoś upiera się, aby robić to pistoletem, to warto pamiętać, iż standardowe dysze Ø2 czy Ø2,5 z uwagi na kompozycję bazy zmieszanej z drobinami żelaza są zbyt małe, należy użyć co najmniej Ø3.
Efekt uzyskany pistoletem może być niezadowalający, w powłoce najczęściej znajdzie się zbyt mało drobin inicjujących proces korozji. Najlepsze efekty uzyskuje się wałkiem, pędzlem i gąbką. Po wyschnięciu powłokę należy przeszlifować tak, aby widoczne były drobiny metalu – na powierzchni pojawią się lśniące punkciki. I w zasadzie gotowe. W zasadzie, bowiem właściwy efekt – nie do końca dający się kontrolować – uzyskuje się po pewnym czasie. Zależnie od warunków – słońce, czy deszcz, ciepło i sucho, czy raczej chłodno i wilgotno – zatopione w warstwie lakieru drobiny zaczynają korodować.
Malowanie elementów plastikowym i metalowych niczym się nie różni, efekty również są porównywalne pod warunkiem, że wszystkie elementy lakierowane są w tym samym czasie. Jeśli tak nie jest, to będą występowały różnice wynikające ze wspomnianych wcześnie procesów zachodzących wraz z upływem czasu. Oczywiście takiego lakieru nie warto pokrywać warstwą bezbarwną, chyba że chodzi o spowolnienie postępującego pogłębiania efektu rdzy i szybkie uzyskanie łuszczącego się lakiery bezbarwnego. Jednak estetyka całości bardzo straci.
Krzysztof Dymianiuk zwraca uwagę na jeszcze jedną cechę takiej powłoki. Jest bardzo odporna na uszkodzenia. Tą właściwość zauważył, kiedy przypadkowa otwierając drzwi walnął „zardzewiałą” warstwą w odporną powłokę Rangersa. Poddała się ta druga… i usunięcie strukturalnego lakieru z lakieru z efektem rdzy sprawiło niejakie kłopoty.
Efekt, jaki uzyskuje się po pokryciu karoserii „rudą” sprawia, że nawet za starszym i dość powszednim samochodem ze zdumieniem pomieszanym z podziwem oglądają się wszyscy. A pasjonaci motoryzacji docenią sprawność techniczną w połączeniu z symulowanie dożywającego swych dni pojazdu. Bo ważne – samochód tak zrobiony musi być w pełni sprawny, wszak policja takim autem może się interesować po to, aby sprawdzić stan techniczny.
Autor: Mirosław Rutkowski Fot. Bartosz Góral / fotografdarlowo.pl
Wykończenie karoserii samochodowej lakierem bezbarwnym upowszechniło się w motoryzacji pod koniec ubiegłego wieku. Zastosowanie tej …
Cromax ponownie dowodzi innowacyjności za sprawą pigmentu ChromaHybrid do lakierów bazowych Cromax® Pro Basecoat. To …
Z ogromnym entuzjazmem ogłoszono zwycięzców tegorocznej, jubileuszowej X edycji Ogólnopolskiego Turnieju Młodych Lakierników. Wydarzenie, które …