Redakcja Lakiernika rozmawia z Jarosławem Tobolskim o autodetailingu, czy, jak woli rozmówca, o kosmetyce samochodów, sprawianiu, aby auto wyglądało lepiej, niż po opuszczeniu salonu. Rozmawia Mirosław Rutkowski.
Lakiernik: Może na początek wyjaśni Pan, o co chodzi w tym autodetailingu?
Jarosław Tobolski: Nie bardzo rozumiem słowo „autodetailing”… Chodzi o rozbieranie samochodu na drobne detale?
L: Zaczynamy zatem od żartu?
JT: Wolę używać polskiego określenia autokosmetyka, dla klientów jest to bardziej zrozumiałe. Określenie naszych usług autodetailingiem wielu osobom kojarzy się z eksluzywną i bardzo drogą usługą. Chętniej przyjeżdżją do samochodowego SPA, albo też na kosmetykę auta.
L: SPA to sex, papierosy i alkohol?
JT: Też. Usuwamy wszelkie tego rodzaju ślady z wnętrz aut. Ale sporadycznie; samochodowe SPA to dopieszczanie kartoserii i wnętrza tak, żeby były równie piękne, jak w momencie odbioru od dealera. Albo jeszcze piękniejsze.
L: To możliwe? Regularne mycie, odkurzanie wystaczy, aby auto wyglądało dobrze. A upływu czasu nie da się ukryć.
JT: Da się. Regularne mycie dla jednych znaczy wiaderko, woda, płyn do mycia garów i kuchenna gąbka. To dość powszechna metoda domowa. Mało skuteczna, moim zdaniem szkodliwa. Dla mnie mycie samochodu to użycie odpowiednich środków do odpowiednich elementów samochodu. Nie wolno ich pomylić, zatem oznaczyłem je różnymi kolorami. Trzeba usunąć z dolnych partii karoserii pył z klocków hamulcowych – prawie niewidoczny, trzeba usunąć fragmenty asfaltu, różnych smarów i dziesiątek substancji zbieranych z naszych dróg. Szorowanie twardą gąbką nie jest tym, o czym marzy lakier, z myciem bezdotykowym jest podobnie.
L: Chwila. Bezdotykowe mycie nie niszczy lakieru…
JT: Aby umyć samochód w ten sposób trzeba użyć wysokiego ciśnienia wody i ostrej chemii. Trzeba o tym wiedzieć i korzystać z takich myjni z głową. W myjni bezdotykowej na pewno skutecznie zmyjemy warstwę zabezpieczającą lakier, im ona słabszej jakości, tym szybciej. Cieniutkie warstwy metalizowane ulegają stopniowej degradacji, powłoki lakiernicze również.
L: Mycie samochodu według Pańskiej definicji zapewne nie wyczerpuje zakresu usług SPA?
JT: Dokładne mycie rozpoczyna cały proces. Zależnie od wymagań klienta, stanu lakieru i elementów nadwozia po umyciu oceniamy co trzeba zrobić, czy konieczne jest naprawienie drobnych ubytków, rys czy miejscowych odbarwień, jakie technologie warto zastosować i kiedy należy zabiegi powtórzyć. Polerowanie i zabezpieczenie lakieru można zrobić za 300 złotych, ale można też i za 1 500. Te najdroższe technologie mogą zabezpieczyć karoserię samochodu nawet i na sześć lat. Oczywiście należy przestrzegać pewnych reżimów w użytkowaniu auta, od czasu do czasu trzeba nas odwiedzić, za to efekt jest imponujący.
L: Drobne ryski, zmatowienie lakieru to nie są jakieś zbyt skomplikowane zabiegi.
JT: Niespecjalnie, choć wymagają staranności, znajomości technologii i doświadczenia. Zdarzają się prawdziwe wyzwania i wtedy robi się ciekawie.
L: Na przykład?
JT: Na przykład przygoda z gradem.
L: Jak to się naprawia?
JT: Tak, by nie było śladu.
L: To znaczy…
JT: Jest taki sposób polegający na przyklejeniu we wgnieceniu czegoś. Czym da się wyciągnąć blachę. Wiadomo, że gładka blacha ma mniejszą powierzchnię niż powgniatana, trzeba więc znać sposób naprawy. Potem tylko odkleić to coś tak, aby na lakierze nie pozostał żaden ślad i gotowe.
L: Żadnego wypełniania szpachlą?
JT: Żadnego. Na tym polega sztuka.
L: Wnętrze też stawia duże wyzwania?
JT: Nieraz tak. Najtrudniejsze są zapuszczone samochody. A o to nietrudno gdy samochodem wożone są dzieci czy zwierzaki. Czekolada, cukierki to najbardziej typowe zabrudzenia. Sporo roboty jest z rozlanym mlekiem, czasem trzeba demontować wszystko do gołej blachy. Psa wyczyści się bez kłopotów, kota nie da rady. Zawsze zostanię ślad zapachu.
L: Do wnętrz też używacie wielu różnych produktów chemicznych?
JT: Oferta rynkowa firm produkujących lub dystrybuujących środki do autodetailingu wewnątrz i na zewnątrz samochodu jest bardzo bogata. Trzeba umieć z tej oferty wybrać to, co jest potrzebne. W kabinach mamy do wyczyszczenia i zakonserwowania plastiki, drewno, skóry, tworzywa metalizowane, ekrany LCD. Nie wolno się pomylić, bo zniszczenie na przykład ekranu jest nieodwracalne…
L: Wspomniał Pan o bagatej ofercie specjalistycznych środków chemicznych. Czy informacje o ich stosowaniu, instrukcje użytkowania są odpowiednie?
JT: Najczęściej są to informacje podstawowe. Tylko nieliczni producenci jak na przykład Diamondbrite czy Cquartz podają szczegółowe instrukcje stosowania. Przestrzeganie reżimów technologicznych to podstawa skuteczności tych środków. Doświadczenie w tej branży jest jednak najważniejsze.
L: To dość kosztowne usługi. Da się z tego rodzaju usług utrzymać warsztat?
JT: Szału nie ma, spore koszty materiałów, osobowe i utrzymania obiektu sprawiają, że nie mam wielkiej satysfakcji finansowej. Ale widzę w tych usługach przyszłość, więc nie rezygnuję.
L: Jak Polacy dbają o swoje samochody?
JT: Słabo. Jedynie około 20% właścicieli stara się utrzymać swoje auta w stanie perfekcyjnym, 40% zajmuje się samochodem w miarę, pozostali traktują pojazd jako narzędzie. Oczywiście granice są tu bardzo płynne.
L: Z czego wynika taka sytuacja?
JT: Stan portfeli i nawyki, zwyczaje i potrzeby (lub ich brak) estetyczne. W reklamach używałem hasła „Twój samochód świadczy o Tobie”, zrezygnowałem, bo klienci nie odbierali tego dobrze. Ale sens tego hasła przekazujemy jakością i poziomem naszych usług. Zauważam, że coraz więcej osób rozumie, jak ważny dla ich wizerunku, dla tego, jakie robią wrażenie jest wygląd ich samochodu.
L: Czy właścicielowi samochodu opłaca się zamówienie pełnej obsługi w zakresie autodetailingu?
JT: Nawet pomijając aspekt wizerunkowy opłaca się. Jeśli odpowiednio zadba się o nowy samochód, to jego wygląd po kilku latach eksploatacji będzie taki, jakby wyjechał z fabryki. I przy sprzedaży uzyskanie ceny wyższej o 10% od zniedbanych odpowiedników nie jest problemem. Zwłaszcza, że samochody kupuje się oczami. Z samochodami kilku- czy kilkunastoletnimi jest podobnie. Starszy samochód potrafimy od stanu średniego doprowadzić do stanu znakomitego.
L: Czy to trochę nie jest „picowanie” auta pod sprzedaż?
JT: Nie wiem co zamierza zrobić nasz klient ze swoim samochodem. Jeśli ma zamiar sprzedać, to jego prawo. Naszym zadaniem jest doprowadzenie pojazdu do stanu, który usatysfakcjonuje klienta. Zgodnie ze zleconym zakresem prac.
L: Czy wasi klienci równie dużą wagę przywiązują do wyglądu, jak i stanu technicznego?
JT: Większość tak. Samochód ma być nie tylko ładny ale i sprawny. Rzadziej trafiają się tacy, którzy chcą, aby ich auto lśniło, a co się dzieje z hamulcami, zawieszeniem czyli z tym, czego nie widać – ich nie obchodzi. To się zdarza rzadko.
L: Ale się zdarza?
JT: Nie wypuścimy samochodu niesprawnego, zawsze staramy się przekonać klienta, żeby zgodził się na wykonanie niezbędnych czynności serwisowych. Najczęściej przekonujemy.
L: A jeśli się nie da przekonać, to co?
JT: Nie mam prawa nie oddać klientowi samochodu. Mamy taką czerwoną pieczątkę, którą przystawiamy do zlecenia naprawy. Staramy się tego unikać, ale kilka razy nie mieliśmy wyjścia.
L: I jeszcze na koniec chciałbym zapytać o nazwę firmy. Jar-Eco…
JT: Pierwsza część od mojego imienia, druga, bo ważna dla mnie jest ekologia.
L: Tyle chemii i ekologia? To chyba sprzeczność.
JT: Właśnie nie. Na przykład do polerowania lakieru zużywaliśmy bardzo dużo wody, obecnie w ogóle. Oczywiście mycie samochodu bez wody jest niemożliwe, ale można jej zużywać stosunkowo niewiele. Podobnie z energią, ogrzewaniem wody i pomieszczeń, oświetleniem…
L: Dziękuję za rozmowę.
Cromax ponownie dowodzi innowacyjności za sprawą pigmentu ChromaHybrid do lakierów bazowych Cromax® Pro Basecoat. To …
Z ogromnym entuzjazmem ogłoszono zwycięzców tegorocznej, jubileuszowej X edycji Ogólnopolskiego Turnieju Młodych Lakierników. Wydarzenie, które …
Marzysz o otwarciu własnej lakierni, ale zniechęcają Cię skomplikowane przepisy? Ten artykuł jest dla Ciebie! …