Silikonowe „oczka” lub kratery, jak potocznie się o nich mówi, są zjawiskiem, z którym chyba każdy miał lub miewa od czasu do czasu styczność. Przyczyna powstawania tej lakierniczej wady wydaje się oczywista, ale okoliczności poprzedzające jej powstanie mogą mieć bardzo różną, nawet zaskakującą genezę. Problem z silikonami na samochodach jest wynikiem wszechobecnej chemii kosmetycznej. Wszelkiego rodzaju nabłyszczacze, tanie tzw. woski, rożnego rodzaju szampony, piany używane w myjniach bezdotykowych i tradycyjnych, środki do konserwacji deski rozdzielczej, zderzaków, uszczelek itp. przesączone są olbrzymią ilością środków silikonowych, które gromadzą się na powierzchni lakieru, a niekiedy przenikają w głąb jego struktury.
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że lakier nie jest powierzchnią, która jest całkowicie szczelna. Przez lakier może przenikać woda (stąd np. zjawisko korozji), a cóż dopiero środki chemiczne zawarte w różnego rodzaju chemii samochodowej. Najtrudniej wydobyć jest silikon z nowych, plastikowych elementów, takich jak: zderzaki, atrapy, listwy lub spojlery, które wykonywane są w formach pokrytych warstwą silikonu. Dlatego na rynku pojawiły się, obok tradycyjnych zmywaczy do usuwania silikonu, specjalnie adresowane do obmywania tworzyw sztucznych (np. SPECTRAL W785 lub SPECTRAL Plast 815), które także mają za zadanie zmienić elektrostatykę powierzchni lakierowanej, tak aby ziarno metalicznej bazy układało się podobnie jak na powierzchni z metalu.
Polecam, żeby przed przystąpieniem do obmywania, wygrzać nowy element tak, aby silikony „wypłynęły” na powierzchnię – wówczas łatwiej jest je usunąć. Dla szybszego przygotowania do naprawy powierzchni metalowych, firma NOVOL przygotowała zmywacz wstępny Plus 800, który szybko usuwa wszelkiego rodzaju zabrudzenia trudne do usunięcia normalnym zmywaczem, np. smoła, asfalt, żywica z drzew, klej itp. Oczywiście, może on być również użyty do wstępnego przygotowania powierzchni z tworzyw sztucznych. Jest zmywaczem „mocniejszym”, bardziej agresywnym, ale bezpieczniejszym dla lakieru i tworzywa, w przeciwieństwie do używanego, niestety, często zwykłego rozpuszczalnika, np. typu nitro.
Pierwszą przyczyną powstawania silikonowych kraterów na polakierowanej powierzchni jest niedostateczne usunięcie zgromadzonych silikonów. Prawidłowe zmywanie powierzchni powinno odbywać się w taki sposób, że jedną ściereczką lub dozatorem nanosimy zmywacz antysilikonowy, a drugą, czystą, zbieramy to co zmywacz uwolnił. Ten sposób jest najbardziej efektywny. Ograniczając się do jednej ścierki, często rozmazujemy tylko silikony po powierzchni, co może objawić się ułożeniem bazy metalicznej na powierzchni lakierowanej pręgami zgodnymi z przesuwaniem szmatki podczas obmywania.
Drugą, najczęstszą przyczyną powstawania silikonowych kraterów jest zanieczyszczona instalacja sprężonego powietrza, dodatkowo pozbawiona filtrów lub wyposażona w filtry w niedostatecznym stanie technicznym. Wówczas z kompresora przedostają się cząsteczki zanieczyszczonej wody lub samego oleju… efekt – „oczkowanie”. Ostatnio w swej pracy natknąłem się jednak na kilka dość kuriozalnych przypadków, o których chciałbym w tym momencie wspomnieć. Szczególnie jeden zasługuje na uwagę, gdyż podejrzewam, że może być zjawiskiem dość powszechnym, a niedostrzeganym. Otrzymaliśmy zgłoszenie od klienta o problemach z kraterami, oczkami na różnych lakierach bezbarwnych. Prosił on o pomoc w wyjaśnieniu przyczyny. Oczywiście, jego podejrzenia skierowane były na lakier bezbarwny. Zastosował różne lakiery i na wszystkich, w większym lub mniejszym stopniu, pojawiały się silikonowe kratery. To od razu eliminowało lakier jako przyczynę, gdyż nieprawdopodobne jest, aby taka ilość lakierów była wadliwa.
Rozpoczęliśmy od sprawdzenia czystości powietrza w instalacji pneumatycznej za pomocą urządzenia „Air check”. Badanie nie wykazało jakichś ponadnormatywnych zanieczyszczeń. Następnie bazą i lakierami, które uprzednio „oczkowały”, wykonaliśmy natryski na starannie przygotowanych panelach. Oprócz dużej liczby wtrąceń, nic na owych panelach się nie pojawiło. Próbowaliśmy dalej zobaczyć to zjawisko, lakierując kolejne elementy w różnej konfiguracji. A to zmieniając system bazowy, lub nakładając bez bazy, lakier na lakier. A to następnie użyliśmy różnych utwardzaczy (szybki, wolny), a to podmieniając rozpuszczalniki. Sięgnęliśmy nawet po jakieś straszne Nitro… i nic. Kolejna beznadziejna, niewyjaśniona sprawa.
Aby lakierowane elementy lepiej i szybciej wyschły, wykorzystaliśmy upalną pogodę i wystawiliśmy je poza komorę lakierniczą, pozostawiając na słońcu i lekkim wiaterku. W tym momencie mój wzrok padł na lakiernika polerującego nieopodal polakierowany poprzedniego dnia samochód. Rozmawialiśmy na temat systemów polerskich. Zadałem pytanie o politurę używaną przez nich do utrwalania połysku – wskazano mi na pół opróżnioną butelkę mleczka polerskiego znanej i powszechnie używanej marki.
Wziąłem butelkę i ostrożnie, z odległości kilkudziesięciu centymetrów, „dmuchnąłem” powietrzem z butelki w kierunku polakierowanych pół godziny wcześniej elementów. Jakież było nasze zdumienie, kiedy na powierzchni podsuszonych już elementów (niektóre miały już prawie 40 minut) pojawiły się mniej lub bardziej widoczne silikonowe kratery. Niektóre „wzorcowe”, z wyraźną otoczką wokół krawędzi, inne pod postacią delikatnych wklęśnięć widocznych na lakierze, których wcześniej nie było. Powtórzyliśmy całą operację z lakierowaniem elementów w komorze, gdzie po 20 minutach od położenia ostatniej warstwy uchyliliśmy drzwi komory i wpuściliśmy trochę „powietrza” z butelki politury. Podkreślam fakt, że nie był to tani nabłyszczacz ze stacji benzynowej, a porządna, markowa politura z napisem „silikon free”. Po chwili, na polakierowanej powierzchni pojawiły się silikonowe kratery – problem wyjaśniony.
Podstawowa kwestia to umieszczenie strefy wykańczania aut po lakierowaniu zbyt blisko miejsca samego lakierowania. Podwyższona temperatura w tym okresie powodowała zwiększone parowanie i ulatnianie się substancji chemicznych zawartych w politurze, a otwarte drzwi i okna warsztatu oraz przeciągi wpłynęły na ich migrację w lakierni. Źle nastawione parametry komory (większy wyciąg niż nadmuch) dodatkowo ułatwiły przedostawanie się silikonów lub innych substancji chemicznych do pomieszczenia, w którym stało polakierowane, jeszcze nieutwardzone auto. Znamienne było to, że kratery nie pojawiały się natychmiast, a dopiero po jakimś czasie. Po prostu lakiernik poszedł umyć pistolet, a umywszy go zabrał się za wykończenie samochodu polakierowanego wcześniej, zaglądając przy okazji do komory, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku i wpuszczając przy tym do środka silikony.
Nieraz widziałem olbrzymią niefrasobliwość lakierników, którzy są chyba nieświadomi niebezpieczeństw, które niosą ze sobą samochodowe kosmetyki, nawet te uznanych marek. Zastanawiam się, ile z tych problemów z kraterami i oczkami było spowodowane podobną do opisanej sytuacją. Jeśli zaś chodzi o inne kuriozalne, ale potwierdzone przypadki powstawania oczek na lakierach, to niektóre są nieprawdopodobne, np. kwitnące drzewo rosnące przy komorze, które wydzielało w ciągu dnia eteryczne olejki i powodowało oczkowanie – na autach lakierowanych wieczorem nie było problemów. Inny klient posiadał ,,czerpnie” swojej komory od strony warsztatu blacharskiego ,który zaczął używać w procesie spawania „Silspawu” , a wyciąg miał skierowany w stronę lakierni naszego klienta – poważne problemy. Komuś, z kolei zdarzyło się kupić partię kubków do urabiania lakierów zdjętych świeżo z formy i pełnych silikonów – trochę się namęczył nim doszedł przyczyny. Każdy z nas, praktyków, zapewne mógłby dodać od siebie niejeden jeszcze przykład.
Rafał Mania
lakiernik
Dział Szkoleń NOVOL Sp. z o.o.
Z ogromnym entuzjazmem ogłoszono zwycięzców tegorocznej, jubileuszowej X edycji Ogólnopolskiego Turnieju Młodych Lakierników. Wydarzenie, które …
Firma TROTON po raz 21. z rzędu została wyróżniona prestiżowym tytułem „Przedsiębiorstwo Fair Play”. To …
Targi SEMA 2024, które odbyły się w dniach 5–8 listopada w Las Vegas, po raz …