Jak sam mówi jest w stanie namalować wszystko, od figur geometrycznych po czaszki i płomienie. Swoją pasję do aerografii nieustannie rozwija i cały czas eksperymentuje. Marcin Tatar Tatarczuk daje drugie życie motocyklom, a jego dzieła zdobywają ogólnopolskie nagrody. A wszystko zaczęło się od namalowania płomieni na błotniku Harleya-Davidsona.
Warsztat samochodowy, który prowadzi Marcin Tatarczuk to rodzinny biznes, który funkcjonuje od 1978 roku. Z samą motoryzacją naz bohater ma do czynienia od dziecka. Wcześniej zajmowano się tu blacharstwem, ale po jakimś czasie właściciele warsztatu, czyli rodzice Marcina rozszerzyli firmę o lakiernictwo samochodowe. Do całej załogi dołączył w końcu Marcin, ale jak nam mówi, bycie lakiernikiem nigdy mu się nie podobało.
– Wolałem robić blacharkę w samochodach, ale moja motocyklowa pasja sprawiła, że pewnego razu kupiłem Harleya-Davidsona do naprawy i stwierdziłem, że namaluje na nim jakieś płomienie na błotniku. Zdjęcia swojego dzieła opublikowałem w sieci. Po miesiącu kolega do mnie zadzwonił. Kupił Harleya i poprosił, żebym mu go pomalował, bo zobaczył, że u mnie wyszło to ciekawie. Pomalowałem i tak to się zaczęło. Potem następny kolega się odezwał i też chciał podobne malunki i wtedy zdecydowałem, że jeśli mam lakierować to tylko motocykle – opowiada nam Marcin „Tatar” Tatarczuk.
Od początku uwielbiał motocykle i to właśnie na nich postanowił malować swoje dzieła.
– Na początku to były proste grafiki. Później chciałem rozwijać aerografię. Oglądałem filmy na YouTube, programy telewizyjne na Discovery. Stwierdziłem, że muszę się tego nauczyć. I tak naprawdę wszystkiego w tym temacie nauczyłem się sam, oczywiście jeździłem też do firm na wiele szkoleń, ale były to głównie szkolenia produktowe i materiałowe. Zaczynałem, jak chyba większość, chińskim aerografem. Pierwszy porządny aerograf kupiła mi siostra, która zobaczyła, że idę w tę stronę i zrobiła mi prezent kupując profesjonalny aerograf renomowanej firmy – wspomina początki przygody z malowaniem motocykli.było już tylko lepiej.
Nagle pojawiły się propozycje pracy dla różnych firm. Marcin Tatarczuk zaczął lakierować dla salonu Harleya-Davidsona, dla firm budujących unikatowe motocykle oraz przerabiających motocykle na życzenie klienta. Nawiązał współpracę z salonem BMW, dla którego zrealizował projekty BMW R18 Custom. Jeden z nich zdobył nagrodę za najlepsze lakierowanie.
– Na Custom Show we Wrocławiu otrzymaliśmy nagrodę za najlepszy motocykl, a na Warsaw Motorcycle Show Ptak Expo w Warszawie zdobyliśmy nagrodę za najlepsze lakierowanie – chwali się nam sukcesami.
Pytany o czas, jaki poświęca na aerografię, Marcin Tatar Tatarczuk odpowiada, że ciężko tak naprawdę zliczyć godziny.
– Jeśli chodzi o typowy aerograf, wyklejanie wzorów, nakładanie kolorów candy, płatków miedzi, aluminium, czy złota, to bardzo długi i mozolny proces. Najpierw trzeba przygotować i położyć brokat, kilka warstw lakieru bezbarwnego, żeby to wyrównać i przygotować powierzchnię i wtedy dopiero można zacząć wyklejanie wzorów. Pochłania to naprawdę wiele godzin i kilometry taśmy. Wszystko zależy od projektu, czasem trzeba usiąść do tableta i narysować szablon w grafice vectorowej aby potem wyciąć go na ploterze – opowiada.
Najczęściej to skomplikowane wielowarstwowe malowania farbami candy i nie tylko. Marcin używa często różnych preparatów oraz narzędzi aby uzyskać efekt specjalny. Przykładem może być Harley, który robił w malowaniu zrobionym przez firmę z USA i żeby wykonać szablon do jego namalowania musiał kombinować z różnymi materiałami.
– W końcu udało mi się znaleźć syntetyczny materiał, w którym zapalniczką powypalałem nieregularne dziury i to było właśnie to, a był to materiał ze starego fartucha kuchennego i dzięki temu mogłem odtworzyć ten nieregularny unikatowy i wielowarstwowy wzór, więc jak widać w tym fachu potrzeba dużo wyobraźni – zaznacza.
Marcin Tatarczuk podkreśla, że w zasadzie jest w stanie namalować wszystko, co klient sobie zażyczy, w tym np. czaszki, płomienie, czy różne geometryczne wzory.
– Bardzo mi się spodobało malowanie w stylu meksykańskim i w tym stylu chciałbym się rozwijać i eksperymentować, a mam jeszcze dużo pomysłów w głowie. Lubię też styl Faux Patina, czyli tak zwane postarzanie – robienie z nowego czegoś, co wygląda na bardzo stare, spękane i zardzewiałe. Lubię też kiedy klient daje mi wolną rękę, jeśli chodzi o projekt, wolę malować coś od początku, niż naprawiać to, co było np. po wypadku – mówi nam Marcin i zaprasza na stronę warsztatu na Instagramie: Custom Paint Shop Tatarczuk.
Za sprawą indywidualnych szkoleń lakiernicy stajni są zawsze na bieżąco z najnowszymi technikami i rozwiązaniami. Październik 2021 ...
Dzisiaj przedstawię przykład, który często stosuję podczas szkolenia z malowania aerografem. Jest to struktura popękanego ...
Zarówno motocykle jak i kaski w ostatnich latach często poddawane są stylizacji polegającej na ozdabianiu ...
Kask rajdowy to coś więcej niż ochrona – to część wizerunku kierowcy i zespołu. Malowanie …
O tym wyjątkowym motocyklu, który powstał w firmie G.O.C., można by napisać wiele – wiele …
Malowanie kasku może być dość proste, ale dające satysfakcję lecz możemy też mieć bardziej skomplikowany …