Określenie Chicano pochodzi od połączenia słowa „Mexican” i „American”, a dotyczy wielu Amerykanów meksykańskiego pochodzenia. Kiedy wpiszemy w przeglądarkę internetową słowo „Chicano”, „Cholo” lub „Mexican motorcycle” najczęściej pojawią się nam motocykla Harley Davidson, z wysoką kierownicą, z głębokimi błotnikami sięgającymi podłoża oraz długimi wydechami zakończonymi rybim ogonem. Często mają też przedłużone do ziemi kufry. Ten meksykański styl rozpowszechnił się na całym świecie. Co jeszcze go charakteryzuje? Lakier – błyszczący, mieniący się w słońcu. Różne kolory transparentnych barw na podkładzie brokatowym. Także dodatkowe zdobienia z płatków złota lub srebra. Podobny styl lakierowania występuje także na amerykańskich krążownikach, często posiadających zawieszenia pneumatyczne.
Można by powiedzieć – im więcej tym lepiej. Niektórzy powiedzą, że to kicz. Jedno jest pewne: obok takiego pojazdu nie można przejść obojętnie – grawerunki, błyskotki, chrom, złocenia, wszystko lśni w słońcu i oszałamia obserwatora.
Chcąc osiągnąć taki efekt musimy w pierwszym etapie wymalować elementy przy użyciu brokatu. Jest to sypki brokat, który dodajemy do przezroczystej bazy. Elementy widoczne na zdjęciach zostały najpierw pokryte podkładem, następnie pomalowane na srebrno bazą o największej dostępnej gradacji, tak aby osiadający na nich brokat miał tło w podobnym kolorze. Każdy może wypracować sobie odmienny sposób nakładania brokatu. Ja dodaję go do bazy i klaru. Spróbowałem też nałożyć go na sucho – na powierzchnię mokrego klaru sypałem, jak cukier puder na pączki. Ważne aby powierzchnia wyglądała jednolicie. W tym wypadku wykonałem natrysk pistoletem z dyszą 1.8. Brokat był dodany w pierwszej warstwie do bazy, a dwie kolejne warstwy wykonałem klarem z dodatkiem brokatu. Warto próbować: ilość klaru w warstwach ustalić samemu. Podczas nakładania musimy zadbać, aby pistolet się nie zatkał, bez problemu zrobimy to nawet najtańszym pistoletem. Po nałożeniu musimy dokładnie wypłukać zawartość.
Elementy po bokach są czarne, a brokat mamy tylko od góry. Nie oznacza to jednak, że możemy okleić kolor, a brokat nakładać tylko w pożądane miejsce, ponieważ grubość warstwy jaką wytworzymy nie byłaby możliwa do usunięcia. Brokat aplikuję od góry, z lekkim zapyleniem boków. Następnie, po trzech warstwach, gdy uznam, że jest wystarczająca ilość, zalewam całość lakierem bezbarwnym. Przy doborze lakieru, nie możemy kierować się niską ceną. Potrzebujemy lakieru o bardzo niskim skurczu, ponieważ po wygrzaniu będzie widoczna gęsia skóra. Na te elementy położyłem trzy warstwy czystego klaru, z czego każda była podwójną „mokre na mokre” (czyli aplikacja pełnej warstwy, kolejna po około 15 minutach, następna po wyschnięciu). W zasadzie niezbędne jest wykonanie próby by poznać jak schnie klar w naszych warunkach. Tu po dwóch warstwach zmatowałem wstępnie powierzchnię z nadzieją, że kolejna wygładzi nam ją całkowicie. Malować klarem musimy do momentu, aż brokat zostanie całkowicie zatopiony w lakierze. Gdy mamy pewność, że tak jest matujemy i dopiero teraz mamy przygotowaną powierzchnie do zabawy. Kolejne prace przyniosą nam wiele radości choć i poprzedni proces nazywam zabawą sylwestrową.
Teraz musimy przemyśleć, które paski będą mocno nasycone, które zostaną jako czysty brokat.
W tym wypadku wyklejamy wzór taśmą liniową 3mm i naprzemiennie maskujemy miejsca tak, aby wymalować kolor. Użyłem tu dwóch kolorów: Candy brązowy i pomarańczowy. Poprzez nasycenie uzyskujemy co najmniej cztery tony tych barw. Podczas maskowania i odrywania taśmy trzeba zwrócić uwagę na to, aby niektóre z nich zostały tam do końca i utworzyły czysty brokat na konturach. Jest to proces czasochłonny więc trzeba się wykazać nie lada cierpliwością. Najlepiej wykonywać wszystkie elementy na raz, aby nie pogubić się we wzorze. Podczas nakładania Candy można liczyć warstwy dla uzyskania tej samej barwy. Ponieważ paski są tu stosunkowo cienkie, aplikowałem Candy aerografem z dyszą 0.4, jednak lepiej jest to robić małym pistoletem z dyszą 0.8.
Sam proces oklejania wymaga ciągłego mierzenia i skupienia, żeby nie pomylić szerokości taśmy.
Na środku mamy promienisty wzór. Przykładając taśmę maskującą, cieniujemy i przesuwamy w wybraną stronę tworząc głębię. Na koniec tego wzoru zaklejam wszystkie dotychczas pomalowane pola i maluję kolor brązowy, następnie po wyschnięciu zostawiam taśmę, która jest konturem całego wzoru, odklejam pozostałe maski. Ukazuje się wtedy częściowy efekt. Zaklejam cały wzór do konturu wcześniej pozostawionego, aby pomalować resztę na czarno. Brzmi to może dość dziwnie, ale właśnie tyle zabiegów trzeba wykonać aby osiągnąć taki efekt. Ponieważ ciągle maskujemy, przyklejamy i odklejamy, używamy też papieru czy folii, w miejscu pracy robi niezły bałagan. Za to zabawa jest przednia.
Po pomalowaniu na czarno odklejam wszystkie możliwe taśmy i przygotowuję do lakieru bezbarwnego. Maluję klarem i po wyschnięciu znowu matuję powierzchnię. Można teraz dokonać niewielkich poprawek lub dołożyć cień pod którymś z pasków, aby uzyskać efekt nakładania się. Cieniować najlepiej w tym wypadku brązowym Candy, aby nie przesadzić kolorem czarnym, który nie jest transparentny.
Na koniec wykańczam wzór paskiem z płatków złota oraz napisem Harley Davidson, po czym znowu całość maluję klarem, a następnie po zmatowaniu daję ostatnią warstwę klaru. Po całkowitym wyschnięciu przechodzę do polerowania, powierzchnię traktuję papierem 2000 na mokro i poleruję pastą BRAYT. W pierwszej fazie używam twardego pada, a następnie tę samą pastę nakładam na padzie miękkim. Na koniec wosk BRAYT i można cieszyć się efektem. Chce się wtedy patrzeć na swoją pracę w słońcu, dotykać, głaskać po pachnącej woskiem powierzchni.
Kask rajdowy to coś więcej niż ochrona – to część wizerunku kierowcy i zespołu. Malowanie …
O tym wyjątkowym motocyklu, który powstał w firmie G.O.C., można by napisać wiele – wiele …
Jak sam mówi jest w stanie namalować wszystko, od figur geometrycznych po czaszki i płomienie. …