• Facebook
  • Twitter
  • Google Plus
  • RSS
  • Mapa strony
Lakiernik

Jak feniks z popiołów… Kołobrzeski Pz.Kpfw. IV Ausf. J odbudowany

Kilka miesięcy temu pisaliśmy na temat wydobycia przed 5 laty w Kluczewie niemieckiego czołgu Pz.Kpfw. IV Ausf. J. Pojazd, który trafił do kolekcji Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu został niemal w całości odbudowany. – Mamy atrakcję na skalę światową – cieszy się dyrektor placówki, Aleksander Ostasz.

– To, że ten unikatowy zabytek militarny odzyskał swój pierwotny blask zawdzięczamy wielu wspierającym nasze muzeum osobom. Już teraz mogę im wszystkim powiedzieć: „dziękuję” – mówi dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu, Aleksander Ostasz. Gdy rozmawiamy, niemiecki czołg średni Pz.Kpfw. IV Ausf. J (właśc.: Panzerkampfwagen IV Ausfűhrung J) stoi już na własnych gąsienicach i w niczym nie przypomina wraku, który nieco ponad 5 lat temu wydobyty został z leju po wybuchu na lotnisku w Kluczewie pod Stargardem. Jak zaznacza nasz rozmówca, jego pierwsza, publiczna prezentacja po wielomiesięcznej odbudowie to kwestia niecałego miesiąca.

Przypomnijmy, w kwietniu 2011 r. środowisko zachodniopomorskich pasjonatów historii II wojny światowej oraz muzealników obiegła wieść o znalezieniu na terenie nieczynnej dzisiaj bazy lotniczej, zakopanego wraku pojazdu gąsienicowego z czasów ostatniego, globalnego konfliktu. Do akcji ratunkowej natychmiast wyruszyło Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu oraz członkowie szczecińskiego Stowarzyszenia Archeologii Militarnej Pomorze. Okazało się, że wrak to unikatowy, pochodzący z ostatniej serii produkcyjnej, podstawowy czołg średni armii niemieckiej wykorzystywany w 1945 r. Dzięki przychylności wojewódzkiego konserwatora zabytków, po kilkunastu godzinach wytężonej pracy, maszyna mogła trafić do kolekcji MOP, drugiej co do wielkości po Muzeum Wojska Polskiego, placówce historyczno-wojskowej w naszym kraju.

– W kolejnych miesiącach sprawdzać się zaczęła maksyma, że znalezienie zabytkowego pojazdu to jedno, a jego renowacja czy odbudowa to zupełnie inna kwestia – informuje Aleksander Ostasz. Z pomocą muzealnikom przyszli pasjonaci i właściciele kolekcji militarnych z całej Polski; w krótkim czasie do Kołobrzegu zaczęto zwozić brakujące i co najważniejsze – oryginalne elementy pojazdu. Po ich względnym ukompletowaniu można było zacząć żmudny proces renowacji.

Znad ujścia Parsęty pojazd wyjechał do podpoznańskiej miejscowości Pławce. Tam trafił w ręce „Pancernych Magików”, czyli zespołu mechaników, historyków wojskowości a przede wszystkim pasjonatów, prowadzonego przez dyrektora Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu (oddział MWP w Warszawie), Tomasza Ogrodniczuka oraz Artura Zysa. – Moim zdaniem wybór nie mógł być lepszy. Ludzie ci mają na swoim koncie między innymi odbudowę oraz przywrócenie całkowitej sprawności mechanicznej działa szturmowego StuG IV, przeznaczonego dla tworzonego Muzeum II Wojny Światowej czołgu Sherman Firefly, czy początkowo nierokującego najlepiej, półgąsienicowego ciągnika Sd.Kfz. 6. Każda z maszyn, którymi „opiekował” się zespół odtworzona została z dbałością o najmniejsze detale – zaznacza dyrektor kołobrzeskiego muzeum.

Jak się dowiedzieliśmy, samo rozdzielenie oraz właściwa identyfikacja części przywiezionych do Pławiec trwała kilka tygodni. Całość została od razu zabezpieczona farbą antykorozyjną. Z układanki powyginanych blach, rur i kątowników powoli powstawała bryła czołgu. W końcu, późną wiosną 2016 r. pojazd stanął na własnym podwoziu. – Jeśli chodzi o część zewnętrzną maszyny, największy problem stanowiło zespolenie tylnej części pancerza tzw. wanny, która została rozerwana w efekcie eksplozji przedziału silnikowego. Odrębną sprawą stało się poskładanie mocno zniszczonej wieży – wylicza nasz rozmówca. Ostatecznie, uzupełniwszy najważniejsze i brakujące elementy wykonanymi z identycznych materiałów oraz według oryginalnych planów repliki części, kluczewski Pz.Kpfw. IV Ausf. J niemalże w pełni odzyskał pierwotny wygląd.

– Zgodnie z założeniem jeszcze z 2011 r., postanowiliśmy jedną stronę wozu odtworzyć w stu procentach, czyli tak, jak prezentowała się wyjeżdżając z fabryki, drugą natomiast, zniszczoną w trakcie działań wojennych lub krótko po ich zakończeniu, pozostawić w stanie z 1945 r. – mówi Aleksander Ostasz. Warto zaznaczyć, że tego rodzaju rozwiązanie jest nowatorskim w skali europejskiej. Jednocześnie, bez konieczności na przykład wchodzenia na pancerz, pozwala oglądającym wóz zajrzeć do jego wnętrza. – Te na razie pozostawimy w takim stanie, w jakim zastaliśmy je wydobywając czołg. W przyszłości chcielibyśmy całkowicie zamknąć i równocześnie uszczelnić bryłę – informuje dyrektor MOP.

Ważnym elementem renowacji maszyny stało się jej malowanie. – Wybór schematu poprzedziła zakrojona na szeroką skalę kwerenda archiwalna przeprowadzona przez koszalińskie Studio Historyczne Huzar, przede wszystkim analiza fotografii późnych wersji Pz.Kpfw. IV. Uwzględniając realia panujące w czasie skierowania do służby naszego egzemplarza, zdecydowaliśmy się na jednokolorowy kamuflaż piasokowy, w typowym dla schyłkowego okresu istnienia III Rzeszy, jasnym odcieniu. Barwa dobrana została na podstawie innego zabytku, zachowanego w jednej z kolekcji prywatnych. Wnętrze otrzymało odcień kości słoniowej – Elfenbien, standardowy dla niemieckich pojazdów wojskowych w latach 1939-1945 – opowiada Aleksander Ostasz. Nie wyklucza równocześnie uzupełnienia z wyżej zaprezentowanego schematu insygniami jednostki, w której z dużym prawdopodobieństwem służył czołg. Jak udało się ustalić, był to 10. pułk pancerny SS wchodzący w skład 10. SS-Panzer-Division „Frundsberg”, która na początku ostatniego roku II wojny światowej toczyła boje między innymi właśnie w rejonie Stargardu.

Jeszcze zanim pojazd trafił do warsztatu w Pławcach, wielu zadawało pytanie czy będzie możliwość przywrócenia go do stanu jezdnego? – Odbudowa wraku to wyzwanie, które i tak przysporzyło nam sporo problemów. O uruchomieniu wyjętego z wozu silnika, którego zakonserwowane elementy skądinąd już kilka sezonów podziwiać można na ekspozycji militarnej Muzeum Oręża Polskiego, na razie trudno myśleć. Oczywiście chcielibyśmy, by Pz.Kpfw. IV poruszał się o własnych siłach, ale do tego poziomu jeszcze bardzo długa droga – odpowiada nasz rozmówca.

Tak czy inaczej, pojazdu tej wersji, wyprodukowanego na początku 1945 r. trudno szukać w europejskich muzeach. Echo jego planowanej na początek czerwca 2016 r., publicznej prezentacji już teraz szeroko odbija się po całym kontynencie. Nie ulega wątpliwości, że pancerny rarytas, który wysiłkiem wielu ludzi odzyskał dawny blask, przyciągnie do Kołobrzegu i okolicy rzesze miłośników dziejów broni pancernej nie tylko z Polski.

Ramka-apla

Każdy może mieć wkład w odbudowę

Od początku procesu renowacji kluczewskiego Pz.Kpfw. IV Ausf. J ważnym jej elementem stał się jej społeczny wymiar. Pojazd uwzględniony został w programie tzw. Honorowej Adopcji Zabytków, realizowanym przez Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Włączyć się do niej może każdy. – Jeśli mają państwo elementy, które mogłyby uzupełnić nasz czołg, zarówno części związane z mechaniką, układem jezdnym czy pancerzem, jak i drobne wyposażenie zewnętrzne i chcieliby przez przekazanie ich naszej placówce, przystąpić do programu, będziemy bardzo wdzięczni – apeluje dyrektor Ostasz.

Aktualnie muzealnicy znad ujścia Parsęty gromadzą tzw. ekwipunek remonotowo-saperski, którym dysponował każdy czołg tej wersji. Szczególnie poszukiwane są: lewar czołgowy, liny holownicze, tzw. haki typu S, nożyce do przecinania drutu kolczastego, elementy wycioru armaty czołgowej, siekiery i łopaty. Cały czas uzupełniane są także gąsienice. – Rzecz jasna najcenniejsze byłyby dla nas przedmioty oryginalne, pochodzące z czasów II wojny światowej, ale jeśli udałoby się zdobyć profesjonalne ich repliki, też będzie to dla nas wielka radość – kończy nasz rozmówca.

Informacja dodatkowa:

W czasie, gdy powstawał artykuł, czołg Pz.Kpfw. IV Ausf. J z Kluczewa znajdował się jeszcze w warsztacie Artura Zysa w Pławcach. Miejscem docelowej ekspozycji maszyny będzie wystawa plenerowa Oddziału Dzieje Oręża Polskiego MOP, zlokalizowana przy ul. Emilii Gierczak w Kołobrzegu. Maszyna trafić tam ma na początku sierpnia 2016 r.

pziv-foto01

Kluczewski Pz.Kpfw. IV Ausf. J sfotografowany w połowie lipca 2016 r. Po ponad 5 latach od wydobycia wraku, pojazd odzyskał pierwotny kształt (Foto: Aleksander Ostasz).

pziv-foto02

W czerwcu 2016 r. zakończono kompletowanie bryły czołgu z Kluczewa. Wszystkie oryginalne elementy zostały w profesjonalny sposób zakonserwowane (Foto: Aleksander Ostasz).

pziv-foto03

Prawy bok czołgu Pz.Kpfw. IV Ausf. J w czasie uzupełniania brakujących elementów; czerwiec 2016 r. Zgodnie z planem nakreślonym już 5 lat temu, ta strona wozu zaprezentowana zostanie w tzw. stanie fabrycznym (Foto: Aleksander Ostasz).

pziv-foto04

Pz.Kpfw. IV Ausf. J w warsztacie „Pancernych Magików” w Pławcach niedaleko Poznania; czerwiec 2016 r. (Foto: Aleksander Ostasz).

pziv-foto05a pziv-foto05b

Charakterystyczne dla czołgów Pz.Kpfw. IV Ausf. J mocowania siatkowych ekranów pancernych typu Thoma Schuerzen. Szczęśliwie, te unikatowe elementy zachowały się niemal w całości w oryginale (Foto: Aleksander Ostasz).

pziv-foto06

Dużym problemem w procesie odbudowy czołgu było odtworzenie mocno zniszczonej wieży (Foto: Aleksander Ostasz).

pziv-foto07

Elementy, które nie zachowały się w oryginale, zreplikowano z zachowaniem właściwych materiałów, wymiarów i kształtu. Na zdjęciu: część systemu prawego napinacza gąsienicy (Foto: Aleksander Ostasz).

pziv-foto08

Znaleziony w Kluczewie niedaleko Stargardu Pz.Kpfw. IV Ausf. J, sfotografowany w czerwcu 2016 r. Dolna część kadłuba pomalowana została już typowym dla niemieckiej Panzerwaffe w schyłkowym okresie II wojny światowej kolorem jasnopiaskowym (Foto: Aleksander Ostasz).

pziv-foto09

Od początku odbudowy zadbano o to, żeby nowy w kolekcji Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu czołg posiadał jak najwięcej oryginalnych części. Na zdjęciu: kompletowanie układu przeniesienia napędu w czerwcu 2016 r. (Foto: Aleksander Ostasz).

pziv-foto10Póki co rozerwana wybuchem, lewa ściana wieży nie zostanie uzupełniona. Dzięki temu będzie można bez trudu zajrzeć do wnętrza pojazdu (Foto: Aleksander Ostasz).

pziv-foto11

Dach wieży czołgu Pz.Kpfw. IV Ausf. J z Kluczewa, z zainstalowaną basztą dowódcy. Tuż za tylną krawędzią widoczny jest dorobiony współcześnie, górny element zasobnika na wyposażenie dodatkowe, tzw. „skrzynki Rommla” (Foto: Aleksander Ostasz).

pziv-foto12

Prawy, tylny narożnik czołgu z Kluczewa podczas odbudowy w czerwcu 2016 r. Dobrze widoczne koło napinające oraz wózki podwozia jeszcze

Zobacz również
  • Jeździ MZ ES 250 Trophy już od ponad 50 lat. Filmowy motocykl wpisał się w krajobraz Sławna

    Ten motocykl to prawdziwa legenda. Chyba wszyscy kojarzą go ze słynnej komedii „Nie lubię poniedziałku”. MZ ES 250 Trophy w latach 70-tych królował na polskich drogach. Pojazd, który dziś wzbudza niemałe zainteresowanie wśród miłośników motoryzacji …

    Jeździ MZ ES 250 Trophy już od ponad 50 lat. Filmowy motocykl wpisał się w krajobraz Sławna
  • Suzuki „Eljot”, czyli miniaturowa wersja jeepa. Za tym autem do dziś oglądają się dziewczyny

    Suzuki LJ 80 (eljot) to samochód legenda. Kultowa terenówka produkowana w latach 1977-1983 kojarzona z wakacyjnym autem zapisała się w historii i do dziś budzi wśród wielu osób sentyment. Tak jest w przypadku Piotra Gacia …

    Suzuki „Eljot”, czyli miniaturowa wersja jeepa. Za tym autem do dziś oglądają się dziewczyny
  • Przygoda z aerografią zaczęła się od Harleya-Davidsona. Płomienie zachwyciły znajomych

      Jak sam mówi jest w stanie namalować wszystko, od figur geometrycznych po czaszki i płomienie. Swoją pasję do aerografii nieustannie rozwija i cały czas eksperymentuje. Marcin Tatar Tatarczuk daje drugie życie motocyklom, a jego …

    Przygoda z aerografią zaczęła się od Harleya-Davidsona. Płomienie zachwyciły znajomych
  • Kaski – malowanie postaci

    Malowanie kasku może być dość proste, ale dające satysfakcję lecz możemy też mieć bardziej skomplikowany wzór. Malujemy kask na kolor, dookoła szparunek, obwódka w postaci jednej lub dwóch linii, do tego logo i mamy naprawdę …

    Kaski – malowanie postaci
  • Kolejne Retro Motor Show za nami

    Tegoroczna edycja ugruntowała poznańskie wydarzenie jako największe w Polsce targi pojazdów zabytkowych. Na rekordowej powierzchni – w 5 halach na niemal 35 000 m2 – znalazło się 948 pojazdów. Zobaczyło je 26 742 zwiedzających. W …

    Kolejne Retro Motor Show za nami

Dodaj ogłoszenie

Dodaj ogłoszenie

Newsletter
Bądźmy w kontakcie
Zapisz się do naszego Newslettera
Zapisz się
x