W latach pięćdziesiątych był jednym z najbardziej nowoczesnych pojazdów w swojej klasie. Przeznaczony przede wszystkim dla małych oraz średnich gospodarstw, niemiecki ciągnik Fendt Dieselross F12 trafił także w ręce rodzimych rolników, przyczyniając się do mechanizacji powojennej wsi polskiej. Dziś jeden z trzech egzemplarzy tego traktora znajduje się w zbiorach rodziny Folmerów z Koszalina.
Zbliżając się do tego pojazdu od razu zwrócimy uwagę na wysokie obroty silnika mimo, że stoi w miejscu. Charakterystyczna, zwarta sylwetka i zielono-czerwone barwy zdradzają jednego z najbardziej znanych, europejskich producentów maszyn rolniczych. – Intensywna praca jednostki napędowej wynika nie z chęci przysłowiowego „prężenia muskułów”, ale przyczyn praktycznych. Na niższych słychać wyraźny stukot koła zamachowego, które może po prostu ulec uszkodzeniu – zagaja koszaliński kolekcjoner, Andrzej Folmer. Rozmawiamy stojąc tuż obok utrzymanego w pięknym stanie, wyprodukowanego w 1957 r. traktora Fendt Dieselross F12.
– W moje ręce trafił za pośrednictwem giełdy internetowej. Wiem, że w Polsce był używany mniej więcej od lat sześćdziesiątych, zatem, choć wyprodukowany w Bawarii, praktycznie całą swoją rolniczą karierę spędził w naszym kraju – zdradza „Lakiernikowi”. Choć w momencie zakupu traktor poruszał się o własnych siłach i, mówiąc bardzo ogólnikowo, był sprawny, przy bliższym zapoznaniu okazało się, iż wymaga nieco pracy.
Zdjęcie: Wyprodukowany w 1957 r. Fendt Dieselross F12 z Koszalina to jeden z trzech tego typu pojazdów w Polsce.
– Pierwsze, co rzucało się w oczy to reflektory. Przednie zainstalowano z serii popularnych nie tylko w czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej Ursusów, z kolei tylne pochodziły z któregoś ciągnika produkcji radzieckiej. Zagranicą udało mi się zakupić właściwe oświetlenie. Podobnie sprawa miała się z częścią podzespołów silnika, które wymieniano na bieżąco na produkowane w Polsce lub na terenie tak zwanego Bloku Wschodniego. Szczęśliwie zachowała się tabliczka znamionowa oraz część „blaszek” innych, niemieckich oznaczeń – opowiada. Dodaje, że jedyną, współczesną modyfikacją pozostał alternator oraz, co oczywiste, akumulator. – Oryginalną prądnicę oczywiście posiadam, lecz odłożyłem na półkę. Wymiana pozwala mi cieszyć się dłuższą jazdą oraz regularnie wykorzystywać ciągnik na przykład podczas spotkań pasjonatów agrotechniki – opowiada właściciel.
Zdjęcie: Charakterystyczne, zielone nadwozie oraz czerwone felgi to charakterystyczne barwy wszystkich traktorów marki Fendt, również tych produkowanych współcześnie.
Kolejny element, na który, przyglądając się Fendtowi z kolekcji rodziny Folmerów, warto zwrócić uwagę to malowanie. – Podczas remontu przyszło mi do głowy, by nieco poprawić warstwę lakierniczą, usuwając przede wszystkim delikatne zacieki czy innego rodzaju nierówności. Okazało się jednak, że te niedoskonałości stanowią atut. Mając na względzie rolę, jaką odgrywały traktory, fabryczne niedociągnięcia malowania stanowią niejako symbol epoki. Ono samo jest wszak oryginalne i zachowane w niemal idealnym stanie – zaznacza. Dodaje, że zieleń w kilku odcieniach, żółte szparunki oraz czerwone felgi to znak rozpoznawczy fabryki z Marktoberdorf praktycznie od zaranie jej dziejów. W podobny sposób malowane są pojazdy, które opuszczają linię produkcyjną współcześnie.
Zdjęcie: Poza alternatorem silnik Fendta Dieselross F12 z kolekcji rodziny Folmerów prezentowany jest w oryginale. Jego kompletowanie wymagało od właścicieli poszukiwania podzespołów w całej Europie.
Zdjęcie: Zachowana, właściwa dla egzemplarza tabliczka znamionowa.
Choć na pierwszy rzut oka, napędzany jednocylindrowym silnikiem wysokoprężnym pojemności 900 cm3 i mocy 12 KM, ważący 1,7 t pojazd wpisuje się w kanon traktorów z początków drugiej połowy XX w., Fendt Dieselross F12 posiada kilka ciekawych rozwiązań technicznych. – Pierwszym z nich jest przeciwwaga mocowana nie, jak zazwyczaj, na przednich kołach, ale ramie, tuż za wlotem powietrza do komory silnikowej, obok akumulatora. Poprzez dokładanie lub odejmowanie płyt można ją regulować – opowiada Andrzej Folmer. Pod maską zainstalowano także prostopadłościenny, całkiem pojemny schowek na części zamienne i akcesoria dodatkowe.
Zdjęcie: Dzięki charakterystycznemu kształtowi maski oraz wlotu powietrza do komory silnikowej, Fendt Dieselross F12 jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych traktorów na świecie.
Zdjęcie: Ciekawostka konstrukcyjna modelu F12 – regulowana przeciwwaga, zainstalowana obok akumulatora.
Wóz jest także dość ekonomiczny: spalanie wynosi ok. 2 l oleju napędowego na godzinę pracy. Ponadto prezentowany egzemplarz chłodzony jest powietrzem, czyli należy do rzadszej odmiany w serii. Jak wskazuje właściciel, takie wozy w Polsce są co najwyżej trzy. Między innymi z tego powodu, pojazd wpisany został na listę ogólnopolskiego Klubu Miłośników Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych „Traktor i Maszyna”. To również lokata kapitału. Choć Państwo Folmer sprzedawać go nie zamierzają, aktualna cena traktorów tej wersji i rocznika dochodzi do 10 tys. EU.
Zdjęcie: Kolejny, dość nietypowy element Fendta Dieselross F12 – prostopadłościenny schowek umieszczony pod maską.
Zdjęcie: Jednym z elementów, które właściciel musiał odnaleźć na giełdach miłośników agrotechniki były właściwe dla modelu F12 reflektory.
Zdjęcie: Zacieki i inne niedoskonałości lakiernicze to symbol produkcji lat pięćdziesiątych. Mimo upływu ponad 60 lat nadal są widoczne.
Historia marki Fendt sięga początku lat trzydziestych ubiegłego stulecia i związana jest z nazwiskiem kowala z miejscowości Marktoberdorf, gdzie do dziś mieści się siedziba zarządu. To właśnie w tamtejszej kuźni, jego synowie rozpoczęli budowę maszyn przeznaczonych dla rolników. Wehikuły nazywane „Dieselross”, czyli „Koń z napędem diesla” miały zrewolucjonizować małe i średnie gospodarstwa w Niemczech. Plan ten w zasadzie udało się wykonać, ponieważ jeszcze przed wybuchem II wojny światowej bawarskie przedsiębiorstwo znalazło się w czołówce wytwórców traktorów w tym kraju. W 1938 r. odnotowano ukompletowanie tysięcznego ciągnika, a rok potem projekty braci Fendt zaczęły zdecydowanie wyprzedzać pod względem konstrukcyjnym wozy konkurencji. W oparciu o te doświadczenia, zahamowane nieco w wyniku II wojny światowej, w roku 1953 r. na rynek trafił Fendt Dieselross F12, którego prezentujemy w niniejszym tekście. Ciekawostkę stanowi fakt, że jeszcze przed upadkiem III Rzeszy, odpowiadając na wzrastające niedobory paliwa, fabryka wprowadziła na rynek traktor napędzany węglem drzewnym.
Tekst oraz zdjęcia Łukasz Gładysiak
Ten motocykl to prawdziwa legenda. Chyba wszyscy kojarzą go ze słynnej komedii „Nie lubię poniedziałku”. MZ ES 250 Trophy w latach 70-tych królował na polskich drogach. Pojazd, który dziś wzbudza niemałe zainteresowanie wśród miłośników motoryzacji …
Suzuki LJ 80 (eljot) to samochód legenda. Kultowa terenówka produkowana w latach 1977-1983 kojarzona z wakacyjnym autem zapisała się w historii i do dziś budzi wśród wielu osób sentyment. Tak jest w przypadku Piotra Gacia …
Jak sam mówi jest w stanie namalować wszystko, od figur geometrycznych po czaszki i płomienie. Swoją pasję do aerografii nieustannie rozwija i cały czas eksperymentuje. Marcin Tatar Tatarczuk daje drugie życie motocyklom, a jego …
Malowanie kasku może być dość proste, ale dające satysfakcję lecz możemy też mieć bardziej skomplikowany wzór. Malujemy kask na kolor, dookoła szparunek, obwódka w postaci jednej lub dwóch linii, do tego logo i mamy naprawdę …
Tegoroczna edycja ugruntowała poznańskie wydarzenie jako największe w Polsce targi pojazdów zabytkowych. Na rekordowej powierzchni – w 5 halach na niemal 35 000 m2 – znalazło się 948 pojazdów. Zobaczyło je 26 742 zwiedzających. W …
W przyszłym roku firma PHU Auto Piotra Jaworowskiego z Konstantynowa Łódzkiego, będzie świętować 30 – lecie istnienia. Jednak początki jego aktywności w branży sięgają jeszcze końca lat 80-tych. – Kiedyś sprzedawał ten kto miał, a …
. O tym, że amerykańska motoryzacja była z innej planety niż europejska, wiedzą wszyscy, którzy choć trochę samochodami się interesują. O ile globalne modele światowych producentów samochodów wypchnęły z dróg krążowniki szos, to amerykańska …
– Wolę mieć cel i go realizować niż marzyć – mówi Sławomir Gołąb, właściciel Serwisu Blacharsko – Lakierniczego AACOLOR w Myślenicach. Firma powstała w 2020 roku. Widok Astona Martina, Maserati, Maclarena czy Porsche czekających tu …
Szymon Orzeszko, który od dwudziestu lat maluje aerografem po raz kolejny dzieli się z nami swoją wiedzą, tym razem opowiada jak malował motocykl, którego głównym tematem przewodnim była osoba generała Witolda Urbanowicza dowódcy dywizjonu 303 …