• Facebook
  • Twitter
  • Google Plus
  • RSS
  • Mapa strony
Lakiernik

Wszystkie pasje Jarosława Świątka

Wszystkie pasje Jarosława Świątka

 

Nad rzeką Widawą leży niewielka miejscowość Dziadowa Kłoda. Krótki tam pobyt pozostanie mi w pamięci na długo. I to wcale nie z powodu barwnej opowieści o powstaniu nazwy miejscowości.

 

Dziadową Kłodą nazwano wieś, w której pewien miejscowy gość chciał przedostać się na drugi brzeg. Mostu nie było, brodu również, mało-wiele myśląc przerzucił więc przez rzekę bal i przeszedł na drugą stronę. Lokalna legenda nie precyzuje, co spotkało wędrowca, natomiast nie ulega kwestii, że miał pomysły i potrafił sobie poradzić. Dziś Dziadowa Kłoda jest siedzibą gminy w powiecie oleśnickim. Przy głównej drodze wsi, w niepozornej, typowo wiejskiej stodole Jarosław Świątek ma swój warsztat pracy. Kilkaset metrów dalej mieszka właściciel motocykli, które we wspomnianej stodole odzyskały blask. A może nie tyle odzyskały, bowiem gdy wyjeżdżały z fabryki w Warszawie i w Szczecinie, nigdy tak nie wyglądały. Dwa polskie motocykle, WFM i Junak, odrestaurowane przez Jarosława Świątka mogłyby być wzorem, jak powinien wyglądać motocykl w stanie fabrycznym.

Stan pierwotny obu maszyn… no cóż, trudno opisać. Powiedzieć ruina, to nic nie powiedzieć. Resztki lakieru, rdza, wgniecenia i mankamenty konstrukcji czy poszycia, w sumie smutny obraz. Dziś jeden i drugi motocykl lśnią idealnie wykonanym lakierem, precyzyjnie odtworzonymi aplikacjami, chromami i zdrowym metalem silników. Jarosław Świątek z nieskrywaną satysfakcją opowiada o pracy przy ich renowacji i sukcesie, jakim był podziw i uznanie uzyskane w czasie Międzynarodowego Zlotu Pojazdów Zabytkowych w Oławie. A byli tam ludzie, którzy na renowacji pojazdów zabytkowych naprawdę się znają.

Jarosław Świątek lakiernictwem zawodowo zajmuje się od ćwierć wieku. Od najmłodszych lat było to jego hobby, i chociaż zdobył zawód w zakresie obróbki skrawaniem, to nigdy w wyuczonym zawodzie nie pracował. Oficjalnie wykonuje usługi lakiernicze od 1994 roku. Jak mówi, w mechanice coś się odkręca, coś przykręca, ale niewiele widać, w blacharstwie widać, jak coś było krzywe i uda się wyprostować, ale nie ma efektu, a prawdziwa frajda jest wtedy, gdy widać końcowy efekt, kiedy lakier znowu lśni. Zawsze fascynowało go odbudowanie samochodu czy motocykla zdezelowanego, nadgryzionego zębem czasu lub po kolizji. i przywrócenie go do stanu lepszego niż poprzednio. Opowiada, że już osiągnął poziom 99%, jeszcze chce opanować brakujący 1%. Trudno się z tą oceną zgodzić, skoro jego praca wykonywana jest bez najmniejszych błędów, a specjaliści wyrażają swój szacunek i uznanie.

Woli naprawiać motocykle, pewnie dlatego, że kontakt z motoryzacją zaczynał od Rometa. Lakierowanie również zaczynał od motorynek i motorowerów, początkowo robił to hobbystycznie bo „koledzy chcieli pomalować Komarka”. Z czasem lakierowanie stało się zawodem. Determinacja i upór w odkrywaniu tajników lakierniczego rzemiosła pozwoliły osiągnąć pełen profesjonalizm. O pasji i zamiłowaniu do wykonywanego zawodu najlepiej świadczy stwierdzenie Jarosława Świątka, że nie ma takich pieniędzy, jakie równałyby się uznaniu i zadowoleniu klienta. To jest dla niego największa satysfakcja, oczywiście nie zapomina, że świadczy usługi komercyjne, bo przecież rachunki trzeba płacić, ale nie potrafi opisać swoich emocji, kiedy wykona pracę tak, jak zaplanował.

Najbardziej jest dumny z WFM-ki, opowiada, że stawiała opór przez cały tydzień i była to praca bardzo wymagająca. Jeśli chodzi o szparunki, to podpiera się wiedzą archiwalną, korzysta z wiedzy muzealników, współpracuje z kolekcjonerami, korzysta z rad i doświadczenia innych. Sam też chętnie pomaga. Bardzo podkreśla, że trzy słowa – proszę, dziękuję i przepraszam, otwierają wiele drzwi. I prosił, aby w opowieści o naprawie motocykli nie zabrakło podziękowania dla Piotra Parczewskiego, który wspiera naszego bohatera radą i doświadczeniem.

 

Jednym z zawodowych wyzwań Jarosława Świątka, o którym marzył przez wiele lat, było polakierowanie Sokoła. Bardzo rzadki, praktycznie nieosiągalny polski motocykl z lat 30. ubiegłego wieku. Tylko raz nasz bohater miał okazję widzieć go na zlocie w Oławie, poznawał motor jedynie z fotografii. I w końcu udało się. Praca lakiernicza jest wykonana, aktualnie motocykl jest składany i będzie cennym i pięknym eksponatem muzeum w Topaczu. Już ma zlecenie wykonania drugiego Sokoła, również będzie lakierowany na czarno, z tym że w jednym tło pod logo jest zielone, a w tym, który będzie robiony – czerwone. Ze złotym szparunkiem. W pracowni stoi kolejny pojazd do regeneracji – również polski, tym razem jest to motorower Żak. Będzie w takim samym kolorze bordo, jak WFM-ka. Tak zadecydował zleceniodawca, a Świątkowi też się podoba, i już się cieszy, bo to kolejne, trudne wyzwanie.

 

Jarosław Świątek w restaurację motocykli wkłada cały swój potencjał twórczy, pracę i talent, jak w legendzie przerzuca kłody przez kolejne przeszkody i przywraca do życia motocykle, które po naprawie budzą zachwyt i podziw. Należy do tych ludzi, których można nazwać artystami w swojej profesji, imponują dorobkiem, a spotkanie z nimi pozostaje w pamięci na długo.

 

Mirosław Rutkowski

Zobacz również
  • Jeździ MZ ES 250 Trophy już od ponad 50 lat. Filmowy motocykl wpisał się w krajobraz Sławna

    Ten motocykl to prawdziwa legenda. Chyba wszyscy kojarzą go ze słynnej komedii „Nie lubię poniedziałku”. MZ ES 250 Trophy w latach 70-tych królował na polskich drogach. Pojazd, który dziś wzbudza niemałe zainteresowanie wśród miłośników motoryzacji …

    Jeździ MZ ES 250 Trophy już od ponad 50 lat. Filmowy motocykl wpisał się w krajobraz Sławna
  • Suzuki „Eljot”, czyli miniaturowa wersja jeepa. Za tym autem do dziś oglądają się dziewczyny

    Suzuki LJ 80 (eljot) to samochód legenda. Kultowa terenówka produkowana w latach 1977-1983 kojarzona z wakacyjnym autem zapisała się w historii i do dziś budzi wśród wielu osób sentyment. Tak jest w przypadku Piotra Gacia …

    Suzuki „Eljot”, czyli miniaturowa wersja jeepa. Za tym autem do dziś oglądają się dziewczyny
  • Przygoda z aerografią zaczęła się od Harleya-Davidsona. Płomienie zachwyciły znajomych

      Jak sam mówi jest w stanie namalować wszystko, od figur geometrycznych po czaszki i płomienie. Swoją pasję do aerografii nieustannie rozwija i cały czas eksperymentuje. Marcin Tatar Tatarczuk daje drugie życie motocyklom, a jego …

    Przygoda z aerografią zaczęła się od Harleya-Davidsona. Płomienie zachwyciły znajomych
  • Kaski – malowanie postaci

    Malowanie kasku może być dość proste, ale dające satysfakcję lecz możemy też mieć bardziej skomplikowany wzór. Malujemy kask na kolor, dookoła szparunek, obwódka w postaci jednej lub dwóch linii, do tego logo i mamy naprawdę …

    Kaski – malowanie postaci
  • Kolejne Retro Motor Show za nami

    Tegoroczna edycja ugruntowała poznańskie wydarzenie jako największe w Polsce targi pojazdów zabytkowych. Na rekordowej powierzchni – w 5 halach na niemal 35 000 m2 – znalazło się 948 pojazdów. Zobaczyło je 26 742 zwiedzających. W …

    Kolejne Retro Motor Show za nami

Dodaj ogłoszenie

Dodaj ogłoszenie

Newsletter
Bądźmy w kontakcie
Zapisz się do naszego Newslettera
Zapisz się
x