Ma zaledwie 24 lata, ale pomysłów i odwagi w podejmowaniu nowych wyzwań można mu pozazdrościć. Maciej Karpiński ze Świecia lubi nadawać przedmiotom, zwłaszcza tym, zadawałoby się niepotrzebnym, nowe przeznaczenie. Dwa lata temu dostrzegł wielki potencjał w zwykłych, blaszanych beczkach. Robi z nich fantastyczne meble, w których zakochali się wielbiciele motoryzacji i profesjonalni przedstawiciele tej branży.
Śmieje się, że ostatnio ma fart, bo jego pomysły na biznes chwytają natychmiast. A tak się składa, że wszystkie kręciły się wokół wystroju wnętrz. – Kiedyś pomyślałem, że mógłbym spróbować robić płytki z rozbiórkowych cegieł. Od razu wszystko mi się zgrało. Od źródła, w którym zdobywałem materiał, po transport i oczywiście klientów. Te beczki, tak jak i cegły, to był właściwie przypadek. Pozakładałem sobie konta na różnych zagranicznych stronach z designem i zaglądałem tam od czasu do czasu. Beczki przerobione na meble, o ile pamiętam wypatrzyłem na stronach brazylijskich, argentyńskich. Wyglądały świetnie. Pomyślałem, że u nas tego jeszcze nie ma. Może potrafiłbym? To było dwa lata temu. Zacząłem szukać miejsca, w którym mógłbym takie beczki znaleźć. Wrzuciłem pytanie do internetu i okazało się, że 40 km ode mnie jest zakład przetwórstwa miodu, który pozbywa się beczek w cenie złomu. Był weekend, pojechałem, kupiłem jedną, zapakowałem w samochód i rozpocząłem eksperyment. Najpierw porządne mycie beczki, cięcie. Potem użyłem farb w spreyu. Wyszło całkiem fajnie. Kolega, który działa w branży reklamowej podpowiedział, że takie meble można by zdobić grafiką, malować logo firm itd. Założyłem konto na facebooku, wydałem ok. 50 zł na reklamę i w ciągu jednego dnia napisało do mnie ze 100 osób! – opowiada z rozbawieniem. – Właściwie do tej pory non stop mam nowe zlecenia . Muszę się nieźle nagimnastykować, żeby to ogarnąć. Bez pomocy ludzi, z którymi współpracuje byłoby bardzo trudno.
Pierwszym meblem był barek. Wyszedł dobrze, ale dopiero gdy nawiązał współpracę z tapicerem i zobaczył swoją pierwszą sofę, pierwsze fotele z pięknymi siedziskami, powiedział sobie to jest to! – Zwłaszcza, że tapicer to prawdziwy fachowiec, potrafi też zrobić kanapę wzorowaną na konkretnym modelu samochodu. Ja przygotowuję resztę.
Dwa lata temu nauczył się posługiwać lakierniczym pistoletem. – Chyba jednak mam do tego smykałkę, bo gdy znajomi lakiernicy, z którymi teraz współpracuję, oglądali moje prace, nie mogli się nadziwić, że dwa mam tak krótką praktykę. Jasne, że nie porwałbym się na samochód, ale beczki wychodzą mi nieźle.
Jego klienci to najczęściej duże firmy, które kupują zestawy (sofa , dwa fotele, stolik, barek) jako wyposażenie salonów, czy na firmowe eventy. Maciej Karpiński polakieruje swoje beczki jak tylko klient sobie życzy. – Zdarza mi się używać materiałów tak drogich, że znajomi pytają: „a ty co? Ferrari robisz?” Dostałem kiedyś pytanie: „a lakieru carbonschwarz, to pan pewnie nie nałoży?” Oczywiście, że nałożę, odpowiedziałem.
Jego facebookowy profil Z Innej Beczki, polubiło już blisko 5 tys. osób. Zamówienie spływają też od klientów indywidualnych: – Czasami sami podpowiadają co mógłbym jeszcze z tych beczek zrobić. Mam na koncie m.in. szafkę pod umywalkę. Ktoś pytał np. o kołyskę, bo wypatrzył gdzieś w internecie. Ostatnio usłyszałem – „a zrobiłby pan mi taczkę?”. No nie, tego nie zrobię. Proszę o ambitniejsze zadanie – śmieje się nasz rozmówca. Co ciekawe, beczkowy biznes wykonuje tylko w wolnym czasie. Bo na co dzień pracuje w wytwórni tektury. – W systemie trzyzmianowym – mówi. – W wolnej chwili schodzę do mojego warsztatu.
Wykonanie zestawu: kanapa, fotele i stolik zajmuje mu ok. 5 dni. Dziś nie miałby czasu na mycie beczek po miodzie. Kupuje fabrycznie nowe. Bez „wyposażenia” w wszelkie uszczelki itd. – Na nowych lakier lepiej się trzyma – mówi. – Nie mają wgnieceń itd. Mogę gwarantować wysoką jakość swojego mebla.
Maciej Karpiński od początku pracuje używając przede wszystkim produktów firmy Troton. – Proszę bardzo, w warsztacie stoją: te z linii Inter Troton, Master, a do finiszowania Bryt. Dwa lata temu na podkłady, klar z Trotonu i itd. natrafiłem w pierwszym sklepie, do którego zajrzałem. Tam też znalazłem numer Lakiernika, waszą gazetę. Czytałem, dowiadywałem się wielu praktycznych rzeczy. W końcu dopiero zaczynałem.
Zaczął jeździć na targi motoryzacyjne. Na każdych robi furorę, bo jego meble idealnie trafiają w gust fanów motoryzacji. – Proszę mi wierzyć, że kiedy widzę ich reakcje, albo czytam komentarze po pokazaniu kolejnego mebla na zdjęciu, to mam taką satysfakcję, że nawet pieniądze, które za ten mebel zarobię przestają być takie ważne.
24 – latka ze Świecia i jego meble zobaczymy niebawem w TVN Turbo. Kamery odnotują jak przywozi zamówione meble do warsztatu słynnych braci Collins. – Cieszę się bardzo, że ten pomysł tak chwycił – mówi Maciej Karpiński. – Zdarzyły mi się nawet pytania z Niemiec, z Norwegii. Nie wiem jak długo będzie na nie zapotrzebowanie. Może kiedyś będę mógł się skupić wyłącznie na nich? A jeżeli zainteresowanie w końcu spadnie, to … – zawiesza głos na chwilę.- … to nowu coś wymyślę – kończy z uśmiechem.
O tym wyjątkowym motocyklu, który powstał w firmie G.O.C., można by napisać wiele – wiele …
Ten motocykl to prawdziwa legenda. Chyba wszyscy kojarzą go ze słynnej komedii „Nie lubię poniedziałku”. …
Suzuki LJ 80 (eljot) to samochód legenda. Kultowa terenówka produkowana w latach 1977-1983 kojarzona z …