Jak wygląda codzienna praca w warsztacie blacharsko-lakierniczym?

Jak wygląda codzienna praca w warsztacie blacharsko-lakierniczym?

Jak wygląda codzienna praca w warsztacie blacharsko-lakierniczym? Normalnie. Klienci oddają samochody, pracownicy je naprawiają i, gotowe, oddają klientom. Na koniec usługa jest rozliczana, klient, albo ubezpieczyciel sprawcy uszkodzeń płaci, warsztat wystawia fakturę i na tym sprawa jest zakończona. No, chyba że będzie reklamacja…

Postanowiłem odwiedzić niewielki warsztat blacharsko-lakierniczy i przyglądając się pracy zespołu, spędzić w nim cały dzień. Warsztat mieści się w Warszawie, prowadzi go utytułowany kierowca wyczynowy, a przede wszystkim doświadczony przedsiębiorca branży motoryzacyjnej, były dealer Skody, Janusz Siniarski. Warsztat został przeniesiony z innej lokalizacji i w tym miejscu funkcjonuje niespełna dwa lata. Praca zaczyna się o 7.00. Listy obecności się nie sprawdza, nie ma takiej potrzeby, wszak cztery osoby znają się doskonale. Poza szefem – właścicielem w firmie pracuje blacharz, lakiernik i jego pomocnik.

dzien_img_9798

Szef dzień zaczyna od włączenia kompresora, komputera, sprawdzenia temperatury i w kabinie i jej uruchomienia. Przed rozpoczęciem pracy sprawdzany jest stan prac wykonanych poprzedniego dnia. Między innymi kontrola rozlania się położonego wczoraj lakieru, stanu powierzchni (czy są wtrącenia, ewentualne defekty powłok – jeśli są, to co i jak z tym robić).

dzien_img_9837

Potem krótka rozmowa o tym, co jest i co będzie do zrobienia dziś, jakie auta są do oddania, jakich oczekujemy. Janusz Siniarski codziennie ma przygotowany plan pracy i z zespołem go omawia. Okazuje się, że lakierowana wczoraj maska Kii X-Ceed ma niewielkie wtrącenia. Od ich usunięcia zaczyna pracę pomocnik lakiernika. Papierem #1500 punktowo usuwa defekty, potem poleruje. Gdyby występowała mora, to byłaby polerowana maszynowo na mokro papierem #3000 na gąbce.

dzien_img_9834

Lakiernik rozpoczyna dzień od przygotowania do lakierowania błotnika w Toyocie (na samochodzie) i listwę błotnika Forda (element zdemontowany). Wcześniej, a najpóźniej w czasie przygotowywania powierzchni do lakierowania, właściciel przygotowuje podkłady, bazę i lakiery bezbarwne w takiej ilości, jaka jest potrzebna. Po wprowadzeniu auta do kabiny, i ustawieniu elementu Forda na stojaku w kabinie, pomocnik okleja Toyotę. Następnie do pracy przystępuje lakiernik. Oba elementy lakierowane są w taki sposób, aby ewentualny odkurz nie osadzał się na sąsiednim elemencie.

dzien_img_9830

Z kolei blacharz zajmuje się dwoma Skodami. W starszej Octavii trzeba przygotować końcówki obu progów (przód pod błotnikami) do piaskowania. W nieco nowszej – naprawa tylnego pasa i wymiana zderzaka. W międzyczasie, po zakończeniu przez pomocnika polerowania, będzie zakładał maskę Kii, samochód ma być gotowy do wydania klientowi do godziny 14.30. Po założeniu maski przez blacharza, pomocnik lakiernika samochód odkurzy i umyje.

Janusz Siniarski regularnie sprawdza stan filtrów w kabinie lakierniczej, chociaż jak twierdzi ich stan może, dzięki doświadczeniu, lakiernik ocenić „na słuch” i na podstawie odczuwalnego przepływu powietrza. Filtry wymieniane są w miarę potrzeb, zależnie od ilości pracy i czystości powietrza w okolicy.

dzien_img_9843

Po śniadaniu pojawia się klient. Do naprawy w jego Alfie Romeo są tylne drzwi i fragment tylnego błotnika. Janusz Siniarski szczegółowo omawia zakres prac blacharskich i lakierniczych oraz informuje ile i jakie materiały będą potrzebne i ile czasu samochód będzie w warsztacie. Koszt naprawy pozornie niewielkich uszkodzeń to prawie 3 000 złotych. Klient umawia się na początek sierpnia, czas naprawy – trzy dni.

dzien_img_9831

Lakiery przygotowywane są we własnej mieszalni. Tym zajmuje się właściciel warsztatu. Jak mówi jest to fascynujące i arcyciekawe. Praca z kolorami, tworzenie potrzebnych odcieni do napraw powłok lakierniczych, dozowanie pigmentów, a przede wszystkim rozwiązywanie coraz to nowych niespodzianek sprawia Januszowi Siniarskiemu dużo satysfakcji. Pokazuje próbkę z dwoma odcieniami tego samego lakieru. Różnica wynika jedynie z odległości natryskiwania, raz dysza była w odległości około 30 cm, raz około 50 cm. Różnica odcienia jest niewielka, ale wyraźnie zauważalna. Próbuję sfotografować – może i na zdjęciu będzie widoczna.

dzien_img_9846

Niewielkie pozostałości wykorzystanych lakierów trafiają do słoiczków, dokładnie oznaczone mogą być wykorzystane w przyszłości. Racjonalne gospodarowanie pigmentami jest konieczne, wszak za 50 ml pigmentu potrzebnego do naprawy maski w Kii kosztowało 83 złote. Sporo zostało, ale kiedy będzie ten pigment potrzebny?

Polakierowane elementy zostają w kabinie do następnego dnia. Toyota będzie oddana po spolerowaniu błotnika, umyciu i odkurzeniu, po nakładkę zderzaka właściciel Forda ma przyjechać przed końcem pracy.

Niespodziewanie zrobiła się godzina 15.00, zadania na dziś są skończone, pracownicy zabierają się za sprzątanie warsztatu, Janusz Siniarski planuje pracę na kolejny dzień, przygotowuje listę zamówień. Jeszcze pytam o reklamacje, jak warsztat rozwiązuje ewentualne defekty lub pretensje klientów. Nie ma reklamacji. To wynika z tego, że błędy zdarzające się na poszczególnych etapach pracy są na bieżąco poprawiane, natomiast każdy klient jest dokładnie informowany o tym, co i jak jest naprawiane i jak będzie wyglądał samochód po naprawie. Duże znaczenie ma używanie materiałów jednej firmy, nie ma ryzyka niepożądanych reakcji między, na przykład szpachlą czy podkładem a bazą, czy bazą a klarem. Pracownicy wiedzą też, że czystość, staranność i zachowanie wymogów technologicznych producenta procentuje jakością napraw i w sumie ich wykonywanie jest mniej pracochłonne.

Tekst oraz zdjęcia: Mirosław Rutkowski

Zobacz również inne wątki z tej kategorii

Najnowszy numer czasopisma Lakiernik
Newsletter

Bądźmy w kontakcie Zapisz się do naszego Newslettera

Newsletter
Copyright (C) lakiernik.com.pl
Realizacja strony: Estymo
Wyjście
Przeiń na górę