Wszyscy fachowcy o tym wiedzą, ale rzadko mówi się o tym otwarcie. Świat napraw lakierniczych nie jest tak idealny, jak przedstawiają to foldery technologiczne — i nie będzie, nawet w najlepszych warsztatach. W tym artykule pokażę Wam, jak naprawdę wygląda rzeczywistość refinish: dlaczego pewne ślady po naprawie są normalne, skąd się biorą i dlaczego nie zawsze świadczą o błędzie.
Ten tekst nie wszystkim się spodoba — bo czasem lepiej udawać, że da się wszystko zrobić „jak fabryka”. Ale prawda jest inna — i warto ją znać.
Klient, który to rozumie, lepiej oceni efekt pracy i uniknie niepotrzebnych nieporozumień.
W lakierni OEM karoseria jest powlekana w sposób ciągły — cały proces lakierniczy odbywa się w jednym cyklu, bez przerywania, z pełnym wiązaniem chemicznym kolejnych warstw.
– Karoseria jest zanurzana w kataforezie,
– potem lakier bazowy jest nakładany przez kilka robotów aplikujących w wysoce powtarzalnych warunkach (temperatura, wilgotność, geometria pracy są stałe),
– na koniec warstwa bezbarwna jest utwardzana w piecu w precyzyjnie kontrolowanej temperaturze.
Efekt: powłoka lakiernicza jest chemicznie jednolita, napięta, idealnie rozłożona pod względem odbicia światła.
W technologii refinish sytuacja wygląda zupełnie inaczej:
– każde uszkodzenie to indywidualny przypadek — wymaga osobnego przygotowania podłoża,
– proces przebiega warstwowo — z oddzielnymi etapami szlifowania, odtłuszczania, aplikacji i suszenia,
– każda warstwa jest aplikowana i obrabiana w sposób częściowo ręczny, podatny na zmienne warunki zewnętrzne.
Typowa sytuacja: auto odebrane z lakierni wygląda idealnie w świetle warsztatu.
Po czasie — szczególnie przy oglądzie pod kątem ok. 45° w świetle dziennym — widać na dużych powierzchniach subtelne falowanie odbicia światła.
Dlaczego?
– Powierzchnie naprawiane w refinish mają zawsze wielowarstwową strukturę: podkład (często wypełniający), baza, lakier bezbarwny.
– Warstwy szpachlówki, podkładu i powłoki bezbarwnej (np. przy polerowaniu) są dodatkowo szlifowane i wyrównywane ręcznie, co nigdy nie daje precyzji na poziomie mikronowym w całym obszarze.
W refinish — nawet przy najlepszej pracy — powstają mikroróżnice w napięciu powłoki i jej optycznej gładkości.
Efekt: falowanie pod kątem (np. „efekt piany na wodzie”) przy specyficznym oświetleniu.
Po ok. 2-3 miesiącach od naprawy na krawędzi naprawianego obszaru widoczny może być delikatny kontur zakończenia podkładu.
Dlaczego?
– Podkłady (szczególnie wypełniające) podlegają naturalnemu skurczowi w pierwszych tygodniach od aplikacji i utwardzenia.
– Nawet najlepsze szlifowanie przejścia nie gwarantuje pełnego „zniknięcia” tej granicy po czasie.
– Efekt staje się widoczny szczególnie wprost, przy dokładnym wpatrzeniu się w strukturę lakieru.
To cecha procesu, a nie błąd. W fabryce nie występują strefy przejściowe, a skurcz jest jednolity dla całej powłoki.
W lakierze fabrycznym drobne wtrącenia usuwa się po pełnym utwardzeniu powłoki, często lokalnym szlifowaniem i polerowaniem na linii produkcyjnej.
W refinish:
– wtrącenia w lakierze bezbarwnym często usuwa się już po wstępnym utwardzeniu (np. po suszeniu kabinowym),
– powłoka nie ma jeszcze wtedy pełnych parametrów twardości,
– polerka w tym momencie może spowodować, że po kilku tygodniach w miejscu wtrącenia pojawi się zmatowienie lub różnica w odbiciu światła.
To efekt technologii — nie zawsze możliwe jest czekanie kilku tygodni na pełne utwardzenie.
Przykład z praktyki:
– dwa różne warsztaty lakierowały lewy i prawy błotnik (metalowe),
– trzeci warsztat lakierował zderzak (tworzywo).
Efekt: każdy element wygląda „dobrze” osobno, ale razem nie tworzy spójnej całości.
Dlaczego?
– w fabryce wszystkie elementy są lakierowane w jednym procesie,
– w refinish: inne podłoża, inne warunki, inna geometria, różne pistolety, lakiernicy, kabiny,
– pigmenty inaczej układają się na tworzywie niż na metalu.
Efekt: widz ocenia różnicę, której technologia nie zawsze pozwala uniknąć. To nie jest błąd — to realia procesu refinish.
Typowa sytuacja: cieniowanie lakieru bezbarwnego na tzw. „słupku opadowym” z użyciem rozcieńczalnika do cieniowania.
– Kończenie lakieru „w powietrzu” tworzy strefę przejściową,
– Nawet przy perfekcyjnym polerowaniu po czasie pojawia się widoczne przejście,
– Świadomi lakiernicy wiedzą, by „wyprowadzić cały słupek”.
Ale co, gdy mamy coupe i za słupkiem olbrzymi błotnik?
Technologia mówi: zakończ na słupku. W praktyce: widoczne przejście.
Fabryka? Cały bok lakierowany razem.
Kolejna typowa sytuacja: lakierowanie tylnego błotnika (tzw. „ściany bocznej”).
– W celu wygubienia różnicy kolorystycznej trzeba cieniować tylne drzwi,
– Między drzwi a błotnik wkładamy gąbkę maskującą,
– Efekt: miejsce zakończenia powłoki zawsze widziane po czasie, zwłaszcza przy trójwarstwowych kolorach,
To zgodne z technologią — ale nie wygląda jak w fabryce, gdzie lakierowana jest cała płaszczyzna na raz.
W przypadku lakierów trójwarstwowych, takich jak np. popularny 46V, mamy do czynienia z większą liczbą warstw, które w refinish są nakładane grubiej niż w procesach fabrycznych. Czasami konieczne jest nałożenie 2-3 warstw bazy i kilku warstw lakieru bezbarwnego, by uzyskać prawidłowy efekt. Z czasem, nawet przy prawidłowej aplikacji, może pojawić się delikatne przygaśnięcie i wciągnięcie lakieru.
Dlaczego?
– Każda warstwa „dochodzi” w czasie dojrzewania lakieru,
– Przy grubych powłokach ten proces może być bardziej widoczny,
– W fabryce stosuje się cieńsze, jednolite warstwy w jednym cyklu, co minimalizuje to zjawisko.
Efekt: lakier po kilku miesiącach może się nieznacznie zmienić optycznie w odbiorze, choć jest to zgodne z naturalnym zachowaniem powłoki i nie oznacza błędu warsztatu.
—
Na koniec chciałbym podzielić się kilkoma przemyśleniami, które towarzyszą mi przez lata pracy w branży lakierniczej. Mam wrażenie, że tematy, o których tutaj mówimy, często są pomijane, bo branża woli pokazywać idealny obraz świata refinish. Trochę jak w mediach społecznościowych – pokazujemy tylko te najpiękniejsze chwile, a przecież codzienność jest o wiele bardziej złożona i pełna wyzwań. W reklamach widzimy perfekcję, idealny połysk, kolory bez skazy – i to jest zrozumiałe, bo każdy chce pokazać się z najlepszej strony. Ale prawdziwe lakiernictwo to też codzienna walka z doborem kolorystyki, nieprzewidywalnymi sytuacjami i różnicami, które dla jednych są niewidoczne, a dla innych stanowią powód do dyskusji.
Przez lata pracy spotkałem wielu lakierników – świetnych fachowców, którzy znają technologię na wylot, a mimo to pewne subtelności wciąż im umykają. I to jest w porządku, bo każdy z nas widzi świat inaczej, a lakiernictwo to nie tylko technika, ale i sztuka, która podlega subiektywnej ocenie.
Mam nadzieję, że ten artykuł będzie krokiem w stronę większej otwartości i zrozumienia, że refinish to nie jest bajkowy świat bez skazy, ale fascynująca rzeczywistość pełna wyzwań, w której codziennie dążymy do perfekcji, choć wiemy, że ideał zawsze pozostaje gdzieś przed nami.
Tekst oraz zdjęcia: Tomasz Wenta
W niewielkim Gościnie na Pomorzu Zachodnim powstają pojazdy, które wyglądają jak wyjęte z amerykańskiego snu …
Co łączy japońskie bóstwa, demony, brokat i lakiery candy? Nietuzinkowy projekt motocykla, który stał się …
Standardy projektowe, eksploatacyjne i środowiskowe Wysoka jakość sprężonego powietrza to jeden z kluczowych czynników determinujących …