Zaczynał od przemysłu, maszyn i automatyki, dziś tworzy kulturę lakierowania customowego w Polsce. Wojciech Niedźwiedź, CEO Anest Iwata Polska, to jedna z najbardziej wyrazistych postaci w branży. Opowiada o tym, jak zbudował od zera pozycję marki w Polsce, o tym, co go inspiruje, co frustruje, i dlaczego lakiernictwo to dla niego coś więcej niż praca.
Wielu liderów branży zaczynało jako lakiernicy. Wojciech Niedźwiedź – przeciwnie. Zanim wszedł do świata farb i powłok, projektował linie produkcyjne, zajmował się m.in. automatyką przemysłową. Jak sam mówi, lakiernictwem zainteresował się przez przypadek, ale ten przypadek szybko stał się pasją.
– Przez wiele lat zajmowałem się przemysłem, w tym maszynami, ciągami produkcyjnymi i wszystkim tym, co jest związane z tak zwanym tworzeniem gniazd i linii produkcyjnych. W pewnym momencie w tej gamie pojawiły się linie lakiernicze. Lakiernictwo bardzo mi się spodobało, bo było trochę mniej matematyczne niż większość rzeczy – wspomina Wojciech Niedźwiedź.
Z czasem pasja zaczęła się mocno rozwijać. Kluczowym momentem była instalacja linii lakierniczej do butelek z mikrofalowym suszeniem – technologia wręcz futurystyczna w tamtych latach.
– To była ogromna satysfakcja – tonę metalu, kilometry przewodów, elektronika… i nagle wszystko działa. Magiczne klik. A później lakierowanie jakościowe, połyskowe. I to właśnie wtedy stało się to moją pasją – wyjaśnia.
Każda droga potrzebuje mentora. Dla Niedźwiedzia był nim niemiecki programista, specjalista od systemów PLC, którego spotkał podczas pracy nad jedną z instalacji.
– To był człowiek, który pokazał mi zupełnie inne spojrzenie na precyzję i projektowanie. Poszerzył moje horyzonty i nauczył praktycznego podejścia do rozwiązywania problemów – mówi z uznaniem.
Anest Iwata – początki współpracy i filozofia marki
Z marką Anest Iwata Niedźwiedź zetknął się blisko 20 lat temu, gdy wprowadził ją do oferty swojej wcześniejszej firmy.
– Marka była ciekawa, inna niż dostępne na rynku rozwiązania. Prosta, bardzo skuteczna, bez rozbieżności między opisem a realiami – wspomina. Niedźwiedź podkreśla: – Ergonomia, transfer i atomizacja – to jest to, co nas różni od konkurencji. Produkty Anest Iwata są tworzone z myślą o profesjonalistach szukających precyzji i najlepszych wyników.
Był jednak też moment zwątpienia w branżę lakierniczą…
Rok 2012 był dla niego przełomowym. To wtedy powstała firma z założeniem rozwijania lakiernictwa customowego i artystycznego. Pomysł ambitny, ale – jak się okazało – trudny w realizacji.
– Zderzyliśmy się z tym, że Iwata na rynku polskim to była zdecydowana mniejszość. Nie mogliśmy się przebić z informacją. Przewaga konkurencji była ogromna – wspomina Wojciech Niedźwiedź, który mimo wszystko nie odpuścił.
Dwa lata później w Polsce pojawiły się najważniejsze osoby z japońskiej centrali. Podjęto decyzję o utworzeniu oddziału – Anest Iwata Polska. Od tego momentu wszystko zaczęło się zmieniać.
– Udało nam się zbudować społeczność. Pomogliśmy wielu lakiernikom w podjęciu właściwych decyzji. Dziś niektórzy dziękują mi za to, że dzięki tej pomocy mogą robić to, co kochają – mówi z dumą.
Niedźwiedź nie ograniczył się do sprzedaży. Miał swój udział w tworzeniu Akademii Młodego Lakiernika będącej częścią Akademii Młodego Mechanika – programu stworzonego przez Grzegorza Dudę i Adriana Dekowskiego.
– Chcieliśmy pokazać młodym, że lakiernictwo może być satysfakcjonujące, że to zawód, w którym technologia gra kluczową rolę – tłumaczy.
Jego działania przyniosły efekt: obecność marki Anest Iwata przestała być wyjątkiem, a stała się normą.
Choć jakość pracy lakierników w Polsce jest wysoka, zdaniem Niedźwiedzia wciąż brakuje świadomości, jak ważne jest wyposażenie lakierni.
– Dziś widzimy w warsztacie trzy, czasem cztery pistolety. To i tak postęp, ale daleko nam do standardów z Niemiec czy Skandynawii. Tam każdy etap aplikacji ma swoje dedykowane narzędzie – zauważa.
Ergonomia, atomizacja, design
Pytamy, co odróżnia pistolety Anest Iwata od konkurencji?
– Ergonomia, transfer, atomizacja. Współpracowaliśmy ze studiem Pininfarina, które zaprojektowało nasz pistolet także pod względem ergonomicznym. Preatomizacja – mamy dysze nacinane- to nasz patent, dający realną oszczędność – wylicza.
Na przyszłość branży lakierniczej patrzy ze spokojem
Czy zawód lakiernika ma przed sobą przyszłość?
– Nie zniknie. Owszem, w dużych serwisach pojawią się roboty do pełnych zadań. Ale tam, gdzie trzeba wycieniować czy zrobić przejście – człowiek pozostanie niezastąpiony – mówi.
Dodaje, że lakierowanie customowe przeżywa rozkwit. A to wymaga rzemiosła, nie algorytmu.
Co by robił, gdyby nie lakiernictwo? Pytany o alternatywną ścieżkę życia, odpowiada bez wahania:
– Nie wiem, bo dla mnie lakiernictwo to sztuka. Tworzymy airbrush show, kursy areografii, malujemy mikrofigurki. To jest prawdziwa sztuka. Jesteśmy partnerem Game Over Cycles przy Polish Custom Bike Festival, bo chcieliśmy, żeby ta kultura była u nas. Dla mnie to wszystko łączy się z lakiernictwem. I daje mi radość – zaznacza z entuzjazmem i jednocześnie dodaje, że poza pracą jego pasją to jest po prostu życie.
– Podróże to element życia, nie pasja. Jeżdżę od 30 lat. Moja pasja to życie. Kocham życie.”
Na koniec dodaje kilka słów, które mogłyby wisieć nad każdą lakiernią, ale i nad biurkiem każdego człowieka, który chce coś po prostu zmienić.
– Życie to nie teoria. Jeśli nie wychodzi – wstań i zrób to inaczej. Póki żyjemy, możemy próbować. Limitem jest tylko śmierć. Wszystko inne nie istnieje.
Autor Waldemar Radziewicz
Zdjecia ANEST Iwata
Od ponad 25 lat firma 2W, dziś znana w branży jako Kovax Polska, nie tylko …
Szkody po gradobiciu to wyzwanie nie tylko dla właścicieli pojazdów, ale również dla ubezpieczycieli, dealerów …
AkzoNobel, AkzoNobel, światowy lider w dziedzinie farb i powłok oraz właściciel marki Sikkens, oraz Grupa …