Perfekcyjny warsztat nie istnieje. Ale są takie, które potrafią uczyć się na własnych błędach – i takie, które je ignorują, aż przychodzą reklamacje, straty i gorzkie recenzje w Google. Sprawdź, czy w Twojej firmie nie dzieje się coś, co pozornie niewinne, w praktyce kosztuje Cię najwięcej.
Wyjeżdża piękny lakier, klient odbiera auto… a po dwóch dniach wraca z reklamacją, bo coś „drapie” pod paznokciem. Brzmi znajomo? Brak prostego przeglądu końcowego (czytaj: checklisty z punktami do sprawdzenia) to błąd, który wielu kosztował podwójną robociznę.
Przewody, taśmy, narzędzia, wózek lakierniczy – wszystko gdzieś „jest”, ale nigdy tam, gdzie trzeba. Źle zorganizowane stanowisko to nie tylko spowolnienie pracy, ale też większe ryzyko błędów i zanieczyszczeń. Kabina nie musi być sterylna jak sala operacyjna – ale nie może przypominać graciarni.
Używanie materiałów po terminie to proszenie się o kłopoty. Czasem wszystko wygląda dobrze, a po tygodniu lakier „siada” albo pojawiają się maty. Winny? Stary utwardzacz albo resztka szpachli sprzed pół roku. Prosta rotacja materiałów i kontrola etykiet rozwiązuje problem.
Klient zapomina, ubezpieczyciel się rozmyśla, a Ty nie masz dowodu, że zderzak był połamany, a drzwi miały głębokie przetarcie. Zdjęcia to nie tylko zabezpieczenie, ale też element profesjonalnej obsługi – pokazują, że wiesz, co robisz i masz na to dowody
Wielu próbowało. Użyć mniej podkładu. Pominąć jeden proces. Zastąpić profesjonalny środek domowym sposobem. Efekt? Poprawki, reklamacje, czasem nawet całkowita utrata klienta. Lakiernictwo to rzemiosło, które nie lubi dróg na skróty.
W lakiernictwie technologia nie stoi w miejscu. Zmieniają się systemy, materiały, proporcje mieszania, czasy odparowania. Czasem nawet nowy producent lakieru wymusza zupełnie inne podejście do aplikacji. Jeśli zespół nie ma dostępu do aktualnej wiedzy – jakość zaczyna spadać, nawet jeśli nikt tego od razu nie zauważy.
Zlecenie wygląda pięknie: pełen przód, klient gotów zapłacić. A po podsumowaniu: koszt materiałów wysoki, roboczogodziny nieprzewidziane, zysk bliski zeru. Bez analizy rentowności łatwo się nabrać na „duże zlecenia”. Lepiej wiedzieć, na czym się zarabia, a co tylko wygląda efektownie.
„Ja myślałem, że będzie taniej”, „Nie mówiliście, że to tyle potrwa”, „A to miało być całe malowane?”. Brak jasnej rozmowy z klientem to wstęp do konfliktu. Czasem wystarczy chwila, kartka z zakresem prac, zdjęcie stanu wyjściowego – by uniknąć nieporozumień.
Jeśli w jednym tygodniu klient dostaje wycenę za błotnik 850 zł, a tydzień później inny klient – 1200 zł, bez uzasadnienia… to wiedz, że coś się dzieje. Wewnętrzna standaryzacja wycen i czytelne zasady to nie biurokracja – to stabilność i zaufanie.
Słowo „audyt” brzmi poważnie, ale chodzi o proste pytanie: co działa, a co nie? Warto raz na kwartał przejść przez stanowiska, zapytać zespół, spojrzeć na koszty i poprawki. Nie po to, by kogoś rozliczać – tylko po to, by nie tracić pieniędzy i nerwów.
Jeśli znajdziesz trzy, może cztery – spokojnie. To znaczy, że jesteś jak większość. Różnica polega na tym, czy coś z tym zrobisz. Zaczynasz od małych kroków – i nagle warsztat działa sprawniej, zespół jest spokojniejszy, a klienci bardziej zadowoleni. Właśnie o to chodzi.
Red
Od ponad 25 lat firma 2W, dziś znana w branży jako Kovax Polska, nie tylko …
BDO to obowiązek każdego warsztatu samochodowego, lakierni i serwisu, w którym powstają odpady niebezpieczne i …
Szkody po gradobiciu to wyzwanie nie tylko dla właścicieli pojazdów, ale również dla ubezpieczycieli, dealerów …