Nie dajmy się

Nie dajmy się

W ubiegłym roku media z zapartym tchem i w dość histerycznym tonie donosiły o gwałtownym wzroście cen paliw na giełdach światowych. Magiczna granica, jak określano cenę 100 dolarów za baryłkę, została przekroczona szybciej niż zapowiadano, i ceny wciąż rosną. Mocna złotówka przez długie miesiące chroniła polskich kierowców przed skutkami podwyżek na rynkach światowych, w końcu jednak również i ceny na krajowych stacjach paliw poszybowały w górę. Analitycy rynku szacują, że w czasie wakacji za litr najpopularniejszej benzyny 95 trzeba będzie płacić 5 złotych. Nie ma żadnych racjonalnych przesłanek, aby oczekiwać spadku, a przynajmniej ustabilizowania cen paliw, zatem nie należy się dziwić, jeżeli pod koniec roku będziemy płacili 6 zł za litr.
Warto przypomnieć, że koszt surowca to zaledwie kilkanaście procent ceny paliwa w stacji benzynowej, podobne są koszty produkcji i dystrybucji. Reszta pieniędzy, które zostawiamy w kasach stacji benzynowych, to czysty zysk. Niewielka jego część trafia do producentów paliw i dystrybutorów, ponad połowa ceny każdego litra zasila skarb państwa. To gigantyczne pieniądze. Niestety, już wydane. Wpływy z paliw zostały precyzyjnie zaplanowane w tegorocznych wydatkach budżetu państwa, a ponieważ budżet jest wciąż deficytowy, to i zmniejszanie przychodów raczej nie wchodzi w rachubę.
Jeżeli nawet akcyza na paliwa zostanie obniżona, to ceny w stacjach nie spadną, a jedynie będą rosły wolniej.
Kierowcom nie pozostaje nic innego, jak płacić przy kolejnym tankowaniu coraz więcej. Można jeździć mniej, jednak nie po to jest w domu samochód, aby stał w garażu.
Nie dajmy się. Zacznijmy jeździć oszczędniej. Jeśli każdy z nas zużyje na każde 100 km o pół litra paliwa mniej, to oszczędzi, średnio około 15 litrów miesięcznie. Tylko w skali Warszawy popyt na paliwo zmaleje o co najmniej 3 tysiące ton, a to już (może) zmusi producentów do zastanowienia nad polityką cenową.
Wystarczy mniej agresywnie przyspieszać, unikać gwałtownych hamowań i starać się utrzymywać optymalne (około 3 tys.) obroty silnika. Nie tylko spadnie zużycie paliwa, oszczędzimy też na oponach, zawieszeniu i hamulcach. Nie bez znaczenia jest też i to, że w powietrze trafi dużo mniej szkodliwych związków i dwutlenku węgla.

Mirosław Rutkowski

Zobacz również inne wątki z tej kategorii

Najnowszy numer czasopisma Lakiernik
Newsletter

Bądźmy w kontakcie Zapisz się do naszego Newslettera

Newsletter
Copyright (C) lakiernik.com.pl
Realizacja strony: Estymo
Wyjście
Przeiń na górę