Swoją przygodę z aerografią zaczął w 1991 roku, a techniczne umiejętności zdobywał w jednej z pierwszych szkół związanych z tą branżą w Europie. Robert Pawlik opowiedział nam o customowym malowaniu nie tylko pojazdów, ale i obrazów, trumien i urn z prochami.
Był początek lat 90-tych, kiedy Robert Pawlik w jednym z zagranicznych czasopism dowiedział się o aerografii i zaczął zgłębiać temat. – Aerograf dawał wtedy takie bardzo ciekawe tonalne przejście koloru, co za pomocą pędzli ciężko było uzyskać. Dlatego zainteresowałem się tą techniką – mówi nam pan Robert, który prowadzi pracownię artystyczną Pawlik Art Studio w Łowoszowie na Opolszczyźnie.
Jak wspomina, w tamtych czasach mężczyźni, gdy odchodzili z obowiązkowej służby wojskowej do rezerwy robili pamiątkowe chusty. Ich ozdabianie różnymi malunkami zlecali lokalnym artystom. – Od tego zaczęła się moja przygoda z aerografem. Pamiętam, że namalowałem jedną chustę koledze, a on zawiózł ją do jednostki. Tak się spodobała, że inni chcieli mieć podobne – wspomina.
Pan Robert malował też obrazy farbami olejnymi. Gdy zakupił aerograf używał go także do tego typu prac. W końcu urządzenie posłużyło też do customowego malowania pojazdów, w tym motocykli, ciężarówek, zbiorników, czy kasków.
– Na początku wszystkie tajniki aerografii poznawałem sam, na zasadzie własnych błędów. Później, gdy wyjechałem na zachód w celach zarobkowych, dowiedziałem się o Instytucie Artystycznym IBKK w Bochum, gdzie studiowałem airbrush design. To mi pozwoliło się rozwinąć pod względem technicznym – tłumaczy nasz rozmówca.
Dziś, przyznaje, że praca z aerografią to jego pasja, którą nieustannie rozwija. Jego prace doceniane są na różnych pokazach i zjazdach.
– To pracochłonna technika, ale wszystko zależy od projektu, a także gust i zainteresowań klienta. Są takie wrzuty, które można zrobić bardzo szybko i wygląda to efektownie. Są też takie hiperrealistyczne obrazy, na które trzeba poświęcić znacznie więcej czasu. Obecnie jestem w stanie namalować wszystko za pomocą aerografu na elementach karoserii motocykla, czy np. samochodu – mówi Robert Pawlik.
„Zadzwoniła pani, namalowałem oldtimera na urnie jej zmarłego męża”
Pomysły klientów niekiedy mogą zadziwiać. Każdy chce mieć coś swojego, oryginalnego, spersonalizowanego. Pytając pana Roberta o nietypowe pomysły, jakie przyszło mu zrobić, wspomina szczególnie jeden.
– To był projekt z Holandii. Pani zadzwoniła do mnie z polecenia znajomego i poprosiła, żebym pomalował urnę dla jej zmarłego męża. Jego pasją było kolekcjonowanie oldtimerów. Po śmierci żona postanowiła, że umieści jego samochód na tej właśnie urnie. Udało mi się sprostać temu zadaniu, namalowałem jego samochód. Po tygodniu zadzwoniła i powiedziała, że jest zachwycona, bo zrobiłem to tak jak sobie wyobrażała – wspomina Pawlik.
Od tego projektu, jak sam mówi, narodził się kolejny pomysł, który zrealizował podczas zlotów motocyklowych.
Aerografia na każdą okazję. Motocykle, obrazy, urny i… trumny
– Robiłem pokazy aerografii na żywo. Publika mogła zobaczyć i dowiedzieć się, że aerografia to nie zwykłe wyklejanie czegoś za pomocą szablonów. Postanowiłem wypożyczyć trumnę, którą pomalowałem w custom-flamesy (płomienie). To zrobiło naprawdę duże wrażenie na widzach. Każdy czuł zadumę, a z drugiej strony mówił sobie „wow”.
Zdarzają się też klienci, którzy chcą ozdobić swoje drzwi garażowe. Tak było w przypadku hodowcy pszczół, któremu Robert Pawlik namalował aerografem realistyczną pszczółkę na drzwiach.
– Malowałem też drzwi garażowe fana drużyny piłkarskiej. Powstał na nich realistyczny wilk, które jest w logo tej drużyny. Miło to wspominam, bo z zaciekawieniem przyjeżdżali tam fani zespołu piłkarskiego i byli pod wrażeniem. Malowałem też twarze dzieciom na Halloween farbą, której można używać do body-paintingu i przy pomocy aerografu też uzyskujemy ciekawe efekty – mówi właściciel Pawlik Art Studio.
Do malowania na płótnie, czy innych płaszczyznach pan Robert używa specjalnych tuszy. – Ja akurat używam amerykańskie createx z linii wicked, a do realistycznych rzeczy tusze aero color Schmincke, niemieckiej firmy – dodaje.
Najwięcej czasu, jak tłumaczy, pochłaniają mu portrety, które wykonuje na zamówienie. Tu także wykorzystuje aerograf. Czasem niektóre z projektów zajmują nawet tydzień, ale to też nie jest tak, że maluje po 8 godzin dziennie, ale po 3 lub 4 i w międzyczasie robi inne dzieło.
Jego ulubionym wzorem są czaszki, które są motocyklowym motywem i cały czas je powtarza w różnych projektach. Zresztą płomienie i czaszki to zdecydowanie stały moty w świecie motocyklistów.
Figury sakralne to nowy obszar, w którym może użyć aerografu
Gdy pytamy o plany na przyszłość, pan Robert odpowiada, że coraz częściej spotyka się z tematem odnawiania starych figur sakralnych. To dla niego nowy obszar, w którym może użyć aerografu.
– Udało mi się odnowić kilka figur Jezusa Chrystusa wiszącego na krzyżu i ludziom się to tak spodobało, że znaleźli kontakt do mnie drogą pantoflową i przyjeżdżają wstępnie się zapytać, czy odnowiłbym inne figury. Widać, że jest zainteresowanie tym tematem – zaznacza.
Tekst : Waldemar Radziewicz Zdjęcia: Robert Pawlik
Jego przygoda z malowaniem ram rowerowych zaczęła się, gdy musiał zrezygnować z pracy w turystyce …
„Tatanka” – tak nazwał swojego Harley-Davidsona Fat Boya ’93 Myroslav Fareniuk, którego w lutym spotkaliśmy …
Wykończenia typu candy, brokaty, lakiery matowe czy ziarna Cristal to dziś nie tylko domena świata …