Patrycjusz Gaj, jeden z liderów lakiernictwa customowego w Polsce, podzielił się z Czytelnikami Lakiernika swoimi wrażeniami z Japonii, gdzie odbywa się Yokohama Hot Rod Custom Show.
Japonia i jej motoryzacja, to bardzo ciekawy temat, nie tylko w kontekście osiągnięć samochodowych koncernów, ale i pod względem wszystkiego, co dzieje się pod szyldem Custom. Chcąc podziwiać pojazdy dalekie od tego co zjeżdża z taśm produkcyjnych, trzeba obowiązkowo odwiedzić znaną i docenianą przez branżę imprezę: Yokohama Hot Rod Custom Show. To wydarzenie co roku odbywa się w pierwszy weekend grudnia.
Patrycjusz Gaj miał okazję uczestniczyć w tej imprezie i zaprezentować swoje prace: – Obecność na Yokohama Hot Rod Custom Show było dla mnie dużym wyróżnieniem, zwłaszcza, że niełatwo dostać się na listę uczestników.
Swoje wrażenia opisał tak: Oprócz wystawców głównie z Japonii, Australii, ale też wielu innych innych krajów, organizatorzy co roku zapraszają kilka zagranicznych gwiazd ze swoimi niezwykłymi pojazdami. To twórcy z całego świata, traktowani jako goście specjalni. W Hali Pacyfico, która znajduje się w samym centrum miasta, tuż przy nabrzeżu, w czasie imprezy można podziwiać około 500 pojazdów Custom. Są tam również stoiska z odzieżą , gadżetami i wszystkim co dotyczy tej branży.
Oprócz motocykli i samochodów najbardziej interesowały mnie stoiska artystów malarzy, lakierników i artystów, którzy wykonują pinstriping, czyli wszystko co związane z lakierowaniem. Liczba stoisk przy których artyści prezentują swoje prace i wykonują malowania, była naprawdę imponująca. Zważywszy na to, że do Yokohamy zjechała czołówka światowa, mogłem popatrzeć na to co robią, a niektórych z nich nawet poznać osobiście. Było to dla mnie nie lada przeżycie.
Podziwiam tych ludzi od lat oglądając ich prace w internecie. Teraz miałem przyjemność zobaczyć ich „na żywo”, a z niektórymi nawiązać bliższy kontakt, który utrzymuję do dziś. Zostałem też zaproszony do odwiedzenia pracowni jednego z tamtejszych artystów, Norio Nakaune, by zobaczyć na własne oczy jak wygląda praca w japońskiej pracowni.
Norio prowadzi firmę Victory Custom Paint, niecałe sto kilometrów od Tokio. Przyznam, że wizyta w pracowni tego artysty była dla mnie niesamowita. Już biuro w firmie Norio wygląda jak prawdziwa świątynia Custom. Jednak to, co zobaczyłem za małymi drzwiami, było absolutnym zaskoczeniem. Okazało się, że mój nowy kolega z branży od dawna uczestniczy w tej imprezie, prezentuje swoje prace na stoisku firmowym. Wystawcy pojazdów rywalizują tam w rożnych kategoriach.
Jest ich sporo, a dodatkowo, każdego roku odbywa się też wystawa tematyczna, np. samochody pick up, japońskie lub garbusy oraz pokrewne im T1 i młodsze modele spod znaku VW – to tylko niektóre z tematów jakie przywołano w poprzednich latach. Najbardziej jednak interesowała mnie rywalizacja artystyczna. Co roku odbywa się tam konkurs malarski, którego tematyka zmienia się. Na przykład w poprzednich latach były to dzieła wykonane na patelniach, obudowach filtrów powietrza, butach, a nawet deskach klozetowych. Aby wziąć udział w konkursie, należy wykonać taką pracę według ustalonych zasad.
Warunkiem jest również obecność na imprezie. Nie mogłem nie skorzystać z tej przyjemności, skoro wybierałem się do Yokohamy. Wykonałem więc pracę przed wyjazdem, a zważywszy na to, że nie była zbyt duża, zabrałem ją ze sobą do samolotu. Gdy zawisła wśród sześćdziesięciu prac artystów z rożnych krajów, poczułem się naprawdę wyjątkowo. Nie ważne było dla mnie czy coś wygram. Byłem chyba jedynym Europejczykiem, którego praca została wtedy pokazana wśród konkursowych dzieł. O ile wiem, żaden inny Polak nie brał dotąd udziału w tym konkursie.
Byłem dumny i wystarczyła mi sama obecność w tym miejscu, by poczuć się wyróżnionym. Impreza trwa tylko dwa dni, z czego jeden był ogólnodostępny dla każdego kto zakupi wejściówkę. Dzień pierwszy to sobota, spotkanie ludzi z branży w specjalnie wydzielonej części hali, gdzie odbywa się coś w rodzaju mini imprezy. Był koncert, gastronomia, ludzie tańczyli, a gdy nadszedł wieczór impreza przeniosła się do lokalu w mieście, gdzie do późnych godzin nocnych, a nawet porannych można było się zabawić przy barze w towarzystwie ludzi z branży, którzy zjechali tu z całego świata.
Niedziela to już istne szaleństwo z udziałem widzów. Tysiące ludzi przewija się przez halę wśród przepięknych pojazdów. Mnogości kolorów, brokatu i innych technik użytych do polakierowania przepięknych dzieł nie da się opisać. Nie oddadzą tego również zdjęcia. Wybrałem kilka zdjęć, pokazujących namiastkę tego co tam się działo, a działo się naprawdę wiele. Dla ludzi, którzy lubią old school i custom w takim wydaniu jest to prawdziwa Mekka.
Cukierkowy raj, w którym candy, brokat , pinstriping są obecne wszędzie i to w najlepszym wydaniu na świecie. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym dokładnie nie obejrzał prac oraz technik w jakich zostały wykonane. Jeśli chodzi o jakość wykonania, to Japończykom należy się wielki ukłon. Amerykanie zostali w tyle, choć przecież to w Ameryce wszystko się zaczęło.
W moim odczuciu impreza trwa stanowczo za krótko. Obejrzenie wszystkiego jest niemożliwe. Pozostaje duży niedosyt. Ale Japonia to tak niesamowity kraj, że jeśli ma się okazję zostać tam nieco dłużej, wolny czas pochłonie podziwianie kultury, zabytków, na przykład przemieszczając się po kraju pociągami, które pędzą z prędkością prawie 300km/h.
Jeśli po obejrzeniu zdjęć, które przywiozłem, poczujecie niedosyt, to w następnym numerze dodam więcej informacji oraz zdjęć.
[nggallery id=158]
Jak sam mówi jest w stanie namalować wszystko, od figur geometrycznych po czaszki i płomienie. …
Malowanie kasku może być dość proste, ale dające satysfakcję lecz możemy też mieć bardziej skomplikowany …
(fot. 01) Letnia Aura sprzyja. Trwa czas wyjazdów nad morze. Proponuję dzisiaj pokazać przykład malowania …