Sposób na sukces w biznesie? – Pokora, pracowitość, ale i zdrowy dystans do pracy – słyszymy w odpowiedzi. Tym razem o historii i teraźniejszości Inter Kolor, firmy z Lubina, działającej na rynku lakierniczym, rozmawiamy z jej współwłaścicielem, Januszem Gąsiorem. To rodzinna firma. Drugim wspólnikiem jest żona Barbara.
Zajął się Pan tą branżą w 1995 roku. Jak narodził się pomysł na taki biznes?
– Razem z Mariuszem, moim młodszym bratem, otworzyliśmy firmę która nazywała się Inter Auto Lak. Firma została zarejestrowana na mnie. Obaj byliśmy bezrobotni. W związku z tym, że nie mogliśmy znaleźć konkretnej, satysfakcjonującej nas pracy i wobec tego co działo się wówczas na rynku, postawiliśmy na branżę samochodową. To nie był pierwszy biznes, który prowadziłem. Wcześniej była branża spożywcza.
Skąd taki przeskok?
– Byłem absolwentem Technikum Mechanizacji Rolnictwa. Pracowałem w państwowej firmie jako dyspozytor transportu. To była duża baza transportowa. Zarządzałem 140 osobami. Tam nabierałem doświadczenia w kontakcie z ludźmi. Lubiłem to. Ale gdy doszło do zwolnień grupowych, mając niewielki staż, jako jeden z pierwszych straciłem pracę. Przez pół roku byłem bezrobotny. Zastanawiałem się czym się zająć. Miałem wtedy 28 lat. Po rodzinnych debatach postawiliśmy na to, co sprzedaje się zawsze – żywność. Otworzyliśmy sklep spożywczy. To był mały, osiedlowy sklepik. Zarabialiśmy tak na życie. Pomagał teść. Taki rodzinny, niewielki biznes. Nie wymagał dużych nakładów. Mógł się utrzymać, bo nie było jeszcze takiego zalewu hipermarketów. Ale na dłuższą metę ten biznes nie miał przyszłości. Poza tym, przy całym szacunku dla branży spożywczej, zacząłem myśleć o czymś, w czym lepiej mógłbym się odnaleźć. Szukałem czegoś co mógłbym robić z pasją.
A to był bardzo dobry czas dla branży lakierniczej
– Tak. W międzyczasie rozpocząłem studia w Wyższej Szkole Zarządzania w Warszawie. Miałem już dwójkę dzieci. Uczyłem się nie po to , żeby pójść do jakiejś pracy, ale po to, by mieć perspektywę spojrzenia na to co się działo w ramach przeobrażeń, które rozpoczęły się w Polsce po 1989 roku. Skończyłem studia w 2000 roku. Bardzo dużo mi dały. Gdy zacząłem, podczas pewnych zajęć śledziłem rynek wielkiej Brytanii i w latach 50 – tych. Wtedy było tam bardzo podobnie jak u nas ponad 40 lat później. Rynek spożywczy powoli zawłaszczały supermarkety. Wieka Brytania dźwigała się gospodarczo, przeżywała silny rozwój ekonomiczny. U nas to był wtedy czas ogromnej ilości samochodów sprowadzanych z zagranicy. Były w różnym stanie, często wymagały popracowania. Stąd decyzja by spróbować w tej branży. Od 1995 do 2000 prowadziłem firmę Inter – Auto – Lak. Wtedy jeszcze w domu rodziców. Była to mieszalnia lakierów firmy Spies Hecker. Przez 5 lat uczyłem się od podstaw. Wtedy już pracowałem z bratem. Stworzyliśmy małą firmę rodzinną. Oficjalnie ja byłem właścicielem, zatrudniałem brata. Najważniejsze było to, że obaj mamy pracę.
Dalej pracujecie Panowie razem?
– Nie. Okazało się, że bratu nie służy praca z chemią. Skończył te same studia co ja i ma teraz bardzo dobrą posadę w dużym koncernie. W 2000 r. stwierdziliśmy, że chcemy się rozwijać, sprzedawać w całej Polsce. To wtedy firma przekształciła się w Inter Kolor. Przeobraziła się w spółkę cywilną, która istnieje do dziś. W tym samym roku zmieniliśmy siedzibę. Kupiliśmy w centrum miasta większe magazyny, wyremontowaliśmy je i rozpoczęliśmy handel hurtowy. W 2002 podpisaliśmy umowę ze słoweńską firmą Helios. Zostaliśmy dystrybutorami ich systemu mobihel na Polskę Zachodnią. Jesteśmy też jednym z większych dystrybutorów 3M w Polsce. Od sierpnia ub. roku także produktów firmy Akzo Nobel. W terenie, który obsługujemy mamy ok. 60 mieszalników. Znajdują się u naszych klientów od województwa lubuskiego po Kłodzko i od Ostrowa Wielkopolskiego po Oławę i Racibórz. Sprzedajemy ponad 3 tys. różnorodnych artykułów wykorzystywanych w lakiernictwie samochodowym. W 2006 po raz trzeci zmieniliśmy siedzibę, zakupiliśmy większe budynki, większe magazyny. Wzięliśmy w leasing nowe samochody. Wszystko po to, żeby usprawnić logistykę.
Nie da się ukryć, że kryzys daje się we znaki także branży lakierniczej. Znaleźliście Państwo jakiś sposób na zminimalizowanie jego skutków?
-Wzbogaciliśmy ofertę o farby dla przemysłu. Zastanawiamy się nad lakierami do budownictwa. Ale też nie ukrywam, że cały czas mamy klientów na nowe mieszalniki. Staramy się utrzymać klientów, których już mamy, ale cały czas zabiegamy o nowych. Naszą receptą na kryzys jest to, że zatrudniamy kolejnych przedstawicieli handlowych, wychodząc z założenia , że najlepszym lekarstwem na kryzys jest trochę szybsze przebieranie nogami (śmiech). Robimy wszystko żeby nasi klienci byli z nas jeszcze bardziej zadowoleni. Przynajmniej raz w tygodniu jesteśmy u każdego klienta, nasze produkty wysyłamy także pocztą. Staramy się być na bieżąco z nowinkami. Regularnie jeżdżę [i]na targi do Paryża, czy do Frankfurtu. Szczerze mówiąc w naszej firmie zjawisko kryzysu nie jest do końca zauważalne.
Ile osób Państwo zatrudniacie?
– Nasza załoga to 8 osób plus dwoje właścicieli. Dalej to firma rodzinna. Pracuję z żoną Barbarą i synem, Tomaszem.
Czy prowadzicie Państwo także sprzedaż handlową ?
– Tak. Mamy sklep niedaleko hurtowni. Znajduje się blisko giełdy samochodowej, co jest dla nas bardzo cenne.
Co Pana zdaniem zadecydowało o tym, że firma osiągnęła sukces?
– Dowożąc towar do klienta dowozimy do niego nie tylko towar, ale wartość dodaną, jaką jest nasza wiedzę i doświadczenie. Dzielimy się tą wiedzą, bo ludzie którzy dopiero wchodzą do tej branży, oczekują od nas pomocy. Gdy my zaczynaliśmy, było inaczej. Jestem pełen pokory wspominając to co przeszliśmy. Nie znając branży uczyłem się wszystkiego na swoich błędach. Nie było takich możliwości szkoleń jak dziś, zawarcie umowy na dystrybucję jakiejś światowej marki było nieosiągalne. Dlatego szanujemy tych, którzy dziś zaczynają od zera i staramy się żeby mieli w nas jak największe oparcie.
Sposobem na sukces okazuje się więc pamięć o początkach
– Dokładnie tak. Poza tym, cieszymy się z tego co mamy. Rozwijamy firmę, ale nie za każdą cenę. Wiemy w jakim kierunku podążamy. Nie chcemy z firmy zrobić supermarketu. Chcemy spokojnie pracować, pielęgnując to, co zdobyliśmy, jednocześnie zachowując dystans do pracy. Oczywiście na ile to możliwe. Czas nieubłagalnie ucieka. Trzeba więc pamiętać o realizacji swoich marzeń. Staram się jak najwięcej czasu poświęcać rodzinie. Razem podróżujemy, poznajemy nowych ludzi. Do niedawna moją pasją były motocykle, ale kręgosłup zaczął odmawiać posłuszeństwa. Teraz wieczorami biorę psa Maksia, gończego polskiego i biegam. A właśnie, jest jeszcze coś. Na studiach pisałem pracę związaną z moją branżą. Proszę sobie wyobrazić, że badania które wtedy wykonałem sprawdziły się w 100 procentach, przewidując to, co Wydrzy się jakieś 5 lat do przodu. Wiedzy, którą wtedy zdobyłem, również zawdzięczam sukces firmy. Warto było się uczyć (śmiech).
Dziękuję bardzo za rozmowę
Rozmawiała Iwona Kalinowska
Adres Firmy:
FHU Inter – Kolor s.c.
Ul. Marii Curie – Skłodowskiej 91d
59-300 Lubin
Z ogromnym entuzjazmem ogłoszono zwycięzców tegorocznej, jubileuszowej X edycji Ogólnopolskiego Turnieju Młodych Lakierników. Wydarzenie, które …
Firma TROTON po raz 21. z rzędu została wyróżniona prestiżowym tytułem „Przedsiębiorstwo Fair Play”. To …
Targi SEMA 2024, które odbyły się w dniach 5–8 listopada w Las Vegas, po raz …