• Facebook
  • Twitter
  • Google Plus
  • RSS
  • Mapa strony
Lakiernik

Rekonstrukcyjny unikat, czyli koszaliński Pantherturm

71 lat temu tego rodzaju instalacje strzegły niemieckich pozycji między innymi na linii Odry. Zdobywać je musieli także walczący we Włoszech żołnierze generała Władysława Andersa. Dziś oryginalne Pantherturmy, bo to o takich obiektach fortecznych właśnie mowa, na świecie zachowały się tylko dwa. Pełnowymiarową repliką dysponują za to koszalinianie.

Niemieckie czołgi typu „Pantera” to pojazdy znane nie tylko pasjonatom wojskowości II wojny światowej. Zdecydowanie mniejsza liczba miłośników militariów pamięta jednak o tym, że prócz swej mobilnej wersji, miały one także odpowiednik forteczny. Stanowiska Pantherturm były wieżami czołgowymi, zdemontowanymi wprost lub zbudowanymi specjalnie po to, by zostać zainstalowane na betonowych, stalowych lub drewnianych podstawach-bunkrach. W ten sposób siły zbrojne III Rzeszy, od końca 1943 r., wzmocnione zostały orężem, który w istotny sposób zwiększał potencjał ogniowy przede wszystkim linii umocnionych, przecinających niemal wszystkie fronty w Europie.

– Pojawienie się naszego egzemplarza na zlotach militarnych czy widowiskach historycznych od początku wzbudzało nie lada sensację – mówi Rafał Semołonik z koszalińskiego Studio Historycznego Huzar. To właśnie ono jest posiadaczem jedynej w Polsce, pełnowymiarowej repliki stanowiska artyleryjskiego Pantherturm II OT Stahlunterstand, czyli zmodyfikowanej wersji wieży czołgu „Pantera” zainstalowanej na imitacji stalowego schronu. Jego budowa zrealizowana została już 6 lat temu, ale na dobre w świat polskiej rekonstrukcji historycznej obiekt wkroczył w 2015 r.

Idea stworzenia czegoś nietypowego, a zarazem związanego z dziejami zarówno Pomorza Zachodniego, jak i Wojska Polskiego czasów ostatniego z globalnych konfliktów narodziła się właśnie w Koszalinie. – Pomysłodawcami jego budowy było dwóch mieszkających w tym mieście członków zrzeszającego miłośników wojskowości z całego kraju, Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej „Die Freiwilligen”: Karol Dłubak oraz Tomasz Zdanowicz – opowiada nasz rozmówca. W związku z faktem, że współcześnie trudno o oryginalną dokumentację Pantherturmów, punktem wyjścia stały się odpowiednio przeskalowane plany modelarskie. Pomocą budowniczym służyły także fotografie archiwalne zachowane w zasobach niemieckiego Bundesarchiv-Militaerarchiv we Fryburgu oraz Instytutu Polskiego i Muzeum im. Generała Władysława Sikorskiego w Londynie, przedstawiające tego typu obiekty przede wszystkim używane na froncie włoskim. Pierwotny koszt budowy repliki wyniósł ok. 6 tys. zł; co najmniej drugie tyle należało zainwestować w jej ustawiczne wzbogacanie.

Konstrukcja koszalińskiej repliki oparta jest o stalową kratownicę, do której przyspawane zostały arkusze blachy imitujące pancerz czołgowy. By dodać całości realizmu na powierzchniach zewnętrznych umieszczone zostały wykonane przy pomocy szpachli samochodowej imitacje spawów. Przewód lufy tworzy stalowa rura otulona odpowiednio zwiniętym, kolejnym arkuszem. Wykonany początkowo tzw. metodą modelarską, między innymi z żywicy epoksydowej i balsy, dwukomorowy hamulec wylotowy, w 2014 r. zastąpiono wariantem odlewanym ze stali. – Początkowo ruch lufy w pionie oraz obrót wieży odbywał się ręcznie i w dość ograniczonym zakresie zwłaszcza, że wymagał wysiłku dwóch osób. W ubiegłym roku zdecydowaliśmy się zmodyfikować ten element wprowadzając mechanizm zbliżony do oryginału: system przekładni i korby sprawiają, że nie dość, iż ruch w zakresie 360 stopni stał się możliwy, to jeszcze wieżę obsługiwać może jedna osoba – informuje Rafał Semołonik.

W trakcie swej sześcioletniej historii, koszalińska replika aż trzykrotnie zmieniała barwy. W wersji pierwotnej posiadała typowe dla maszyn pancernych wyprodukowanych przez niemiecki przemysł w 1945 r. malowanie dwukolorowe: duże powierzchnie pokryte jedynie farbą antykorozyjną uzupełniały elementy, w tym lufa, koloru piaskowoszarego. – Taki wariant był odpowiedni, jeśli chciano odtwarzać epizody ze schyłkowego okresu istnienia III Rzeszy. Chcąc uczynić replikę bardziej uniwersalną kamuflaż zmieniono na typowy dla lat 1943-1945, trójkolorowy: piaskowo-brązowo-zielony – mówi przedstawiciel Studio Historycznego Huzar. W tej wersji Pantherturma oglądać mogli przez mniej więcej dwa lata mieszkańcy i goście Kołobrzegu – eksponowana była w Muzeum Oręża Polskiego. Ostatecznie, za sprawą właściciela Handmet Military z Gostynia, Sławomira Handke, nadano jej tzw. kamuflaż apeniński, stanowiący połączenia piaskowej farby bazowej z ciemnozieloną, grubą siatką. W tym wariancie obiekt występuje do dzisiaj, choć właściciele już myślą o kolejnej zmianie kolorystyki. – Na pewno stanie się to nie prędzej niż na przełomie maja i czerwca. Do tego czasu, między innymi ze względu na udział w serii pokazów związanych z walkami toczonymi we Włoszech między 1944 a 1945 r., które zaplanowane zostały w miejscowości Łabiszyn niedaleko Bydgoszczy, pozostanie jak dotychczas – zaznacza nasz rozmówca.

Niewątpliwym atutem koszalińskiej repliki stanowiska artyleryjskiego Pantherturm jest przystosowanie go do instalacji środków imitacji pola walki. Dzięki specjalnie wzmocnionemu zamkowi istnieje możliwość oddania „wystrzałów” z długolufowego działa kalibru 75 mm, w które były uzbrojone oryginały. Poza tym w gnieździe znajdującym się obok armaty zainstalować można karabin maszynowy zasilany ślepymi nabojami lub instalacją gazową. Jak zdradza Rafał Semołonik, jeszcze w tym roku planowane jest wzbogacenie „arsenału” o specjalną wyrzutnię granatów mocowaną w stropie wieży. W ten sposób odtworzone zostaną wszystkie środki walki, jakimi w czasie II wojny światowej dysponowały załogi Pantherturmów. Warto zaznaczyć, że by dokonać zmian w odpowiedni, przede wszystkim bezpieczny dla obsługi repliki sposób, niezbędna okazała się konsultacja z profesjonalną firmą pirotechniczną.

Po raz pierwszy opisywany obiekt zaprezentowano publicznie w lipcu 2010 r. podczas III Zlotu Grup Rekonstrukcyjnych i Historycznych Pojazdów Wojskowych „Strefa Militarna”, zorganizowanego w wielkopolskiej miejscowości Podrzecze. Stanowiła ona wówczas centralny punkt rozległej dioramy prezentującej jeden z ostatnich, niemieckich punktów oporu w oblężonym Berlinie. Jeszcze w tym samym roku, już przemalowana replika trafiła na wystawę plenerową oddziału wojskowego Muzeum Oręża Polskiego przy ul. Emilii Gierczak w Kołobrzegu. Więcej na jej temat dowiedzieć się można było między innymi w trakcie jednodniowego pikniku, jaki miał miejsce w tej placówce we wrześniu 2010 r., w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa. Później stanowisko ponad rok pokazywano w ramach wspomnianej już, gostyńskiej kolekcji Handmet Military (przeszło tam także pierwszy, niemal kapitalny remont). Ostatecznie trafiło na Pomorze Środkowe, skąd, od wiosny 2015 r. regularnie przemierza Polskę stając się atrakcją imprez o charakterze historyczno-wojskowym. „W boju” podziwiać je można było między innymi podczas inscenizacji upamiętniającej 70. rocznicę zakończenia walk o Szczecin, która odbyła się w kwietniu w Rosówku niedaleko Kołbaskowa, przemierzającego Dolny Śląsk w maju Rajdu Arado oraz zlotu zatytułowanego „Oblężenie Klasztoru” w Lubiążu (wzięła tam udział w widowiskowych, nocnych walkach nawiązujących do forsowania Odry przez Armię Czerwoną i 1. Armię Wojska Polskiego, zorganizowanych przez Stowarzyszenie Grupa Rekonstrukcji Historycznej Festung Breslau z Wrocławia). – Również ten rok zapowiada się dla naszego Pantherturma pracowicie. Już 20 lutego ruszamy na widowisko historyczne w Choszcznie, w kwietniu ponownie pokażemy je w Rosówku, a w maju – we wspomnianym Łabiszynie. Mieszkańcy Pomorza Środkowego będę mieli szansę obejrzeć je z bliska 30 lipca podczas IV Komorowskiej Biesiady Historycznej w Komorowie pod Polanowem – wylicza przedstawiciel Studio Historycznego Huzar. Przewożenie stanowiska umożliwia jego modułowa konstrukcja; całość rozkłada się na 4 główne elementy, których łączna masa nie przekracza 800 kg. – W ten sposób możemy ją transportować korzystając z klasycznej przyczepy służącej do przewozu samochodów osobowych – dodaje nasz rozmówca.

Koszalińska replika Pantherturma jest jedyną, tak sprawną mechanicznie repliką w Polsce (statyczne modele tego obiektu znajdują się jeszcze w posiadaniu jednego ze stowarzyszeń rekonstrukcyjnych z Bydgoszczy oraz Muzeum Uzbrojenia w Poznaniu, gdzie w ubiegłym roku stanął wariant wykonany całkowicie z drewna). Warto zaznaczyć, że do czasów współczesnych, spośród ok. 300 oryginalnych egzemplarzy, zbudowanych w latach 1943-1945 zachowały się jedynie dwa. Pierwszy podziwiać można w zbiorach Muzeum Wału Zachodniego w niemieckim Gerstfeldhöhe (obiekt trafił tam w 2003 r.; 5 lat wcześniej znaleziono go w rejonie umocnień tzw. Linii Zygfryda, rozciągającej się wzdłuż Renu), kolejnym, tym razem znalezionym w nasypie kolejowym w Dziewokliczu w 2001 r., od 4 lat pochwalić się może Muzeum Obrony Wybrzeża Fort Gerharda w Świnoujściu (zabytek jest depozytem Muzeum Narodowego w Szczecinie). – W obu przypadkach niemożliwym jest wywiezienie obiektu poza granice placówki, a więc – pokazanie go szerszemu aniżeli tylko zwiedzający, gronu odbiorców. W naszym przypadku jest inaczej, o czym przekonają się Państwo w tym roku na pewno nie raz – kończy Rafał Semołonik.

Pantherturmy czasu wojny

Produkcja stanowisk artyleryjskich Pantherturm uruchomiona została w Niemczech pod koniec 1943 r. Do ich budowy wykorzystywano dwa rodzaje wież: wprost zdemontowane z uszkodzonych „Panter”, albo tzw. forteczne – produkowane specjalnie z przeznaczeniem dla instalacji stałych, charakteryzujące się grubszą płytą pancerną dachu oraz włazem zamontowanym bez tzw. kopułki dowódcy. Wieże połączone były z trzema rodzajami podstaw-schronów: betonowymi (Pantherturm I), stalowymi (Pantherturm II OT Stahlunterstand) oraz drewnianymi (Pantherturm III Holzstand).

Pierwsze egzemplarze trafiły na front włoski, między innymi w rejon Monte Cassino (w 1944 r. zdobywali je między innymi żołnierze 2. Korpusu Polskiego). Potem ich montaż rozpoczął się na Wale Zachodnim oraz w ramach naprędce wznoszonych umocnień na terenie Polski i wschodnich Niemiec. Kompanie uzbrojone w Pantherturmy włączono między innymi do systemów obronnych twierdz Frankfurt nad Odrą, Kostrzyn i Szczecin. Uzbrojone w długolufową armatę 7,5 cm Kampfwagenkanone 42 L/71 Pantherturmy, zdolne były zniszczyć praktycznie każdy rodzaj pojazdów wykorzystywanych przez siły koalicji antyhitlerowskiej.

 

 

Koszaliński Pantherturm w czasie Rajdu Arado 2015. Replika stanowiła element całodniowych pokazów w Kamiennej Górze, zatytułowanych: „Miasto Historii” (Foto: Artur Kubieniec/Czadrow.pl).

turm-foto02

Pierwsza publiczna prezentacja repliki Pantherturma miała miejsce w lipcu 2010 r. podczas zlotu „Strefa Militarna” w Podrzeczu. W związku z prezentacją dioramy nawiązującej do walk o Berlin w 1945 r. obiekt otrzymał malowanie zgodnie z realiami schyłkowego okresu istnienia III Rzeszy (Foto: Archiwum Studio Historycznego Huzar).

turm-foto03a turm-foto03b turm-foto03c

Przez około dwa lata koszalińskiego Pantherturma można było oglądać na wystawie plenerowej oddziału wojskowego Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Obiekt został także „ożywiony” przez rekonstruktorów podczas Europejskich Dni Dziedzictwa 2010 (Foto: Archiwum Studio Historycznego Huzar).

turm-foto04

Jedno z trzech malowań, w jakich w ciągu sześciu lat istnienia występowała koszalińska replika Pantherturma. Prezentowane na zdjęciu, trójkolorowe barwy o ostrych przejściach plam były typowe dla niemieckich pojazdów pancernych w latach 1943-1945 (Foto: Archiwum Studio Historycznego Huzar).

turm-foto05

Pantherturm podczas eksponowania w ramach gostyńskiej kolekcji Handmet Military. W tym okresie replika została wyremontowana oraz pomalowana według tzw. wzoru apenińskiego (Foto: Archiwum Studio Historycznego Huzar).

 

turm-foto06

Początkowo charakterystyczny dla armaty czołgowy 7,5 cm KwK 42 L/71, dwukomorowy hamulec wylotowy w koszalińskiej replice wykonano przy użyciu materiałów modelarskich, ostatecznie, jak widać na fotografii, został odlany ze stali (Foto: Archiwum Studio Historycznego Huzar).

Zobacz również
  • Opowieść o Dywizjonie 303 na bardzo dobrym motocyklu

    Szymon Orzeszko, który od dwudziestu lat maluje aerografem po raz kolejny dzieli się z nami swoją wiedzą, tym razem opowiada jak malował motocykl, którego głównym tematem przewodnim była osoba generała Witolda Urbanowicza dowódcy dywizjonu 303 …

    Opowieść o Dywizjonie 303 na bardzo dobrym motocyklu
  • Powietrzem rysowane

    Na platformach społecznościowych, wystawach czy prezentując prace występuje pod nazwą Patisson Art. Pierwsza część tego miana kojarzy się bardziej z warzywami i trudno się domyślić, że chodzi o tworzenie indywidualnych wizji motocykli, samochodów czy kasków. …

    Powietrzem rysowane
  • Jak to robią w Japonii, czyli Yokohama Hot Rod Custom Show

    Patrycjusz Gaj, jeden z liderów lakiernictwa customowego w Polsce, podzielił się z Czytelnikami Lakiernika swoimi wrażeniami z Japonii, gdzie odbywa się Yokohama Hot Rod Custom Show. Japonia i jej motoryzacja, to bardzo ciekawy temat, nie …

    Jak to robią w Japonii, czyli Yokohama Hot Rod Custom Show
  • Warsztaty z aerografii zawędrowały do szkoły

    Szymon Orzeszko z Nysy, właściciel Orzech Custom Painting po raz kolejny dzieli się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem. Nie lubi mówić o sobie „artysta”: – Staram się być dłońmi kogoś, kto sam nie potrafi …

    Warsztaty z aerografii zawędrowały do szkoły
  • Pełnia życia z kolorami

    W Wodzisławiu Śląskim jest firma Lepian Custom Painting: sklep z lakierami, artykułami około lakierniczymi, narzędziami oraz mieszalnia lakierów. W Polsce to miejsce bardziej jednak jest znane ze sprzedaży lakierów Custom oraz sztuki lakierowania motocykli. Z …

    Pełnia życia z kolorami

Dodaj ogłoszenie

Dodaj ogłoszenie

Newsletter
Bądźmy w kontakcie
Zapisz się do naszego Newslettera
Zapisz się
x