• Facebook
  • Twitter
  • Google Plus
  • RSS
  • Mapa strony
Lakiernik

Hot rod po polsku

Hot rod po polsku

Pierwszy samochód powstał w 1770 roku. Co prawda dla współczesnej motoryzacji wiele wówczas z tego nie wyniknęło, po zderzeniu z murem projekt rozwoju ciągnika artyleryjskiego został zarzucony, jednak pojazd się zachował i można go oglądać w Muzeum Sztuki i Rzemiosła w Paryżu. Jako początek motoryzacji źródła podają podróż Berty Benz do mamusi, mieszkającej niemal  100 km dalej. Dama wraz z małoletnimi synami jechała z przygodami i nie zawsze najkrótszą drogą, jednak podróż się udała i obrosła w dziesiątki opowieści. Potem już poszło szybko, powstał silnik spalinowy, kolejne elementy osprzętu, koła otrzymały opony, ponad sto lat temu ruszyła produkcja seryjna legendarnego Forda T.

Od tego czasu powstały setki firm, niektóre zmieniły się w światowe koncerny, inne upadły, pozostały tysiące najróżniejszych – udanych i nieudanych – modeli samochodów. Wszystkie tworzyły kolejne elementy przebogatej historii samochodu.

Od początku aż do czasów współczesnych samochód był oznaką prestiżu i bogactwa właściciela, ale przede wszystkim możliwością wolnej i nieskrępowanej podróży. Z czasem stał się narzędziem pracy, dla innych szansą rywalizacji albo też popisywania się dla poprawy własnego ego. Ale przede wszystkim samochód to środek transportu, bez którego trudno sobie wyobrazić w miarę normalne funkcjonowanie we współczesnym świecie. Nieusatysfakcjonowani osiągami lub wyglądem przerabiali nowe pojazdy wedle własnych, autentycznych albo częściej wydumanych potrzeb – tak powstał tuning, którym dziś zajmują się zarówno wielkie, perfekcyjnie przygotowane firmy, jak i skromne warsztaty, czy wręcz pasjonaci we własnych garażach. Z kolei podziw dla piękna i myśli inżynierskiej dawnych konstrukcji sprawił, iż coraz większa liczba kolekcjonerów kupowała i pieczołowicie odnawiała samochody, których czas przeminął.

Dość szczególna mania przerabiania samochodów przywędrowała w ostatnich latach ze Stanów Zjednoczonych. Zaczęło się od Fordów A i T, z których powstawały współczesne konstrukcje. Zewnętrznie nawiązywały do pierwowzorów, zaś wewnątrz kryły najbardziej wymyślne podzespoły. Z czasem bazą stawały się coraz to inne modele, jedno tylko się nie zmieniało; samochód miał być jedyny i niepowtarzalny, wyglądać pięknie, a osiągami wbijać obserwatorów w ziemię. Cena nie gra roli. Taki sposób działania nazwano „Hot rod”, w mocno dowolnym tłumaczeniu może oznaczać „Gorąca pała”, „Palący drążek” albo też „Ostra jazda”. Na wszelki wypadek lepiej posługiwać się pojęciem „Hot rod”. Na bazie jakiegoś starego (najlepiej do połowy XX wieku) samochodu tworzy się całkiem nową karoserię, kompletuje się nowe wnętrze z drogim i głośnym systemem audio, wkłada możliwie najmocniejszy silnik, adaptuje się wyczynowe zawieszenie, hamulce i koła (najlepiej większe z tyłu), wszystko to przepięknie maluje koniecznie w kilku kolorach, a jeszcze lepiej we wzorki. Estetyka hot rodów jest dość szczególna, zazwyczaj jest to kiczowaty amerykański odpowiednik naszego jelenia na rykowisku. Ale jest w tym jakaś metoda, w perfekcji wykonania kicz nabiera szlachetnej patyny i ekstremalnie tuningowane samochody tworzą kompletnie odjechany świat. Za oceanem samochody klasyfikowane jako hot rody trudno pomylić z innymi, mają swój bardzo charakterystyczny design. Perfekcyjne jest wszystko – technika, wyposażenie, lakierowanie. Podobno kładzie się na karoserię od 5 do 10 warstw lakieru i poleruje, poleruje, poleruje… I na koniec całość pokrywa się bezbarwnym! Efekty są rzeczywiście powalające.

Amerykańska moda na hot rody przywędrowała nad Wisłę kilka lat temu. Zaczęło się od przeróbek samochodów na potrzeby wyścigów na ? mili, a więc modyfikacje nastawione były głównie na uzyskanie nadzwyczajnego przyspieszenia. Nieco na drugim planie zajmowano się estetyką, chociaż przyznać należy, że właścicielom na efekcie wizualnym również bardzo zależało. Najbardziej znanym polskim hot rodem jest Warszawa „El Bobino”. Z resztek oryginalnej Warszawy powstał najprawdziwszy hot rod. Charakterystyczny pick-up wyposażony w silnik Forda 2.3 l pojemności V6, podwójny wydech z dwoma tłumikami przelotowymi, czterobiegową skrzynię biegów, chromowane 15-calowe felgi Mangels Modular Chrom z niskoprofilowymi oponami (225/50/15) Dunlop SP, zawieszenie obniżone o 110 mm z pneumatyką tylnej osi umożliwiającą podniesienie jej o 140 mm, wzmocnione hamulce, dwumiejscowe wnętrze z elektrycznymi i podgrzewanymi fotelami, dach obniżony o 130 mm, budzi zainteresowanie zawsze i wszędzie.

W Polsce przeróbki takie budzą sporo negatywnych emocji miłośników zachowania starych samochodów w ich oryginalnej formie, zwłaszcza kiedy za podstawę do daleko idącej modyfikacji brany jest autentyczny i rzadki zabytek. Bez większego zainteresowania do takich wynalazków podchodzi też większość warsztatów tuningowych, gdzie celem ćwiczenia jest udoskonalenie seryjnego samochodu, niekoniecznie nowego, ale też i nie zabytkowego. Zwłaszcza, że klientów chętnych do budowy takiego kosztownego i średnio użytecznego cacka praktycznie nie ma. Stosunkowo wąska grupa ludzi wie, czym jest hot rod. Z wyrozumiałością, ale bez entuzjazmu do hot rodów podchodzą ludzie z automobilklubów. Nie da się tym wygrać konkursu piękności na zlocie zabytków, nie da się pojechać w rajdzie czy wyścigu klasyków, a koszty i nakłady pracy ogromne. Ot, taki styl, ciekawostka, można pooglądać i podziwiać, ale żeby zabiegać o posiadanie takiego czegoś, to już niekoniecznie. W czasie ostatniej wystawy MotoNostalgie kolekcjonerzy, firmy tuningowe i miłośnicy nietypowych samochodów pokazali dziesiątki z większym lub mniejszym pietyzmem odrestaurowanych samochodów. Hot roda wśród nich nie było. Za najciekawsze stoisko uznana została ekspozycja Jaskłowski Motosport, gdzie pokazane były głównie Polskie Fiaty 125p oraz Fiat 124 Spider. To oznacza, że zainteresowanie koneserów skupia się albo na klasykach, albo na youngtimerach, albo na odtwarzaniu sportowych modyfikacji konstrukcyjnych Ośrodka Badawczo-Rozwojowego przy FSO z lat 70. i 80. ubiegłego wieku.

 

Mirosław Rutkowski

 

 

 

Zobacz również
  • Indian. Pomysł i wykonanie

    Kilka kilometrów na południe od Mielca leży miejscowość Kiełków. Tam od kilkunastu lat Wojciech Burek prowadzi warsztat blacharsko-lakierniczy. Jest miłośnikiem samochodów amerykańskich, off-roadu i.. swojej pracy. Lakiernictwo przez lata zmieniło się w hobby, którym zaraził …

    Indian. Pomysł i wykonanie
  • Połysk na cały sezon

    Wiele tekstów dotyczących prac szkutniczych poświęconych jest zabezpieczeniom dna jachtów przed osmozą i porastaniem. Znacznie mniej porad można znaleźć w kontekście pielęgnacji obszarów nad linią wody. Spróbujemy dziś przyjrzeć się temu tematowi i odpowiedzieć na …

    Połysk na cały sezon
  • Opowieść o Dywizjonie 303 na bardzo dobrym motocyklu

    Szymon Orzeszko, który od dwudziestu lat maluje aerografem po raz kolejny dzieli się z nami swoją wiedzą, tym razem opowiada jak malował motocykl, którego głównym tematem przewodnim była osoba generała Witolda Urbanowicza dowódcy dywizjonu 303 …

    Opowieść o Dywizjonie 303 na bardzo dobrym motocyklu
  • Powietrzem rysowane

    Na platformach społecznościowych, wystawach czy prezentując prace występuje pod nazwą Patisson Art. Pierwsza część tego miana kojarzy się bardziej z warzywami i trudno się domyślić, że chodzi o tworzenie indywidualnych wizji motocykli, samochodów czy kasków. …

    Powietrzem rysowane
  • Jak to robią w Japonii, czyli Yokohama Hot Rod Custom Show

    Patrycjusz Gaj, jeden z liderów lakiernictwa customowego w Polsce, podzielił się z Czytelnikami Lakiernika swoimi wrażeniami z Japonii, gdzie odbywa się Yokohama Hot Rod Custom Show. Japonia i jej motoryzacja, to bardzo ciekawy temat, nie …

    Jak to robią w Japonii, czyli Yokohama Hot Rod Custom Show

Dodaj ogłoszenie

Dodaj ogłoszenie

Newsletter
Bądźmy w kontakcie
Zapisz się do naszego Newslettera
Zapisz się
x